i met mamá. she is a poem

109 14 0
                                    

Kwiaty rozkiwitały za każdym razem, gdy jego noga dotykała ziemi. Były krwistoczerwone. Wokół niego rozścierała się przerażająca, mocna czerń. Nagle jego kroki, zamieniły się w bieg, a czarne eleganckie buty obkrywały się złotym pyłem kwiatów.

Mamá! — krzyknął. Jego głos roznosił się w przestrzeni, znikał. — Mamá! — nie poczuł łez, spływających mu po policzkach, które były teraz krystaliczne, czyste.

Żadnej krwi.

Upadł na kolana, chmura złotego pyłu uniosła się w okół niego z chwilą uderzenia. W jego włosy wtopiła się ręka. Pełna spokoju, ukojenia i miłości.

— Mi hijo.

Mamá.. — jego usta się trzęsą, trzęsie się cały. Objął jej nogi, przytulił się do jej brzucha. — Mamá.. — to słowo jest jego mantrą. — Lo siento, soy una abominación, lo siento, soy un monstruo, estoy sucio, soy un ser pecaminoso..

Nie jesteś potworem, Raphaelu. Zawsze będziesz moim hijo. Mi corazón – pochyliła się i pocałowała go w czoło. W pewnym momencie jej uścisk lżeje, a otoczenie zaczyna się rozmazywać.

Te quiero, mamá.

— Yo también te quiero, mi hijo.

— Raphael! — podskoczył na łóżku, siadając prosto. Simon patrzył na niego pełen przerażenia i troski w oczach, siedział na jego kolanach. Wampir oddychał szybko, pomimo iż wcale nie musiał.

Szatyn położył rękę na jego policzku, głaszcząc go spokojnie. Starszy mężczyzna zamknął oczy, nie powstrzymując łez, które były teraz szkarłatne. Wpadł w jego ramiona, schował twarz w zagłębieniu jego szyi. Lewis zaczął rysować kółka na jego plecach.

— M.. mamá. B.. byłem z nią. Rozmawiałem z.. z nią.. — załkał. Simon milczał. Nie wiedział ile siedzieli w tej pozycji. Jednak kiedy ciało Raphaela rozluźniło się w jego ramionach, wiedział, że odpłynął.

Po położeniu go na poduszki, objęciu w pasie, sam zapadł w sen.

sunkissed | saphael one-shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz