and after the rain the sun will come out

99 12 13
                                    

Simon był zdruzgotany. 

– A co jeśli – płakał, wyjadając rożki do lodów z pudełka. – A co jeśli on nie chce już ze mną chodzić? Co jeśli on nie chce już ze mną być, bo nie jestem facetem takim jaki on chce?

– Mówiłam ci, że on jest jakiś podejrzany – fuknęła Clary, opierając się o ramę łóżka. 

– Clary, ale ja go kocham! 

– A co jeśli on tobą manipuluje?

– Nonsens, Clary.. nie mógłby.. – pokręcił głową. – Nie zrobiłby mi tego.

– Skąd wiesz? Czy on się do ciebie odezwał chociaż raz?

– Clary! Pokłóciliśmy się! Żaden z nas się do siebie nie odzywa! – westchnął. – Mam wrażenie, że nie jestem dla niego wystarczający.. 

– Oh, Simon, przecież wiesz, że to nie prawda. Przecież zrobiłeś dla niego tak wiele.. a czy on zrobił coś dla ciebie? – Simon popatrzył na Clary, jakby chciał ją zamordować. 

– Kupił mi binder. Jest przy mnie. Zawsze do mnie dzwoni, kiedy mam okres. Robi dla mnie wiele, Clary – odparł. Był już zmęczony ciągłymi przekomarzaniami się z Fray. Dziewczyna nie lubiła Raphaela i miał wrażenie jakby zwalała zło całego świata właśnie na niego. – Myślę, że chyba musisz już iść.

– Simon..

– Proszę, Clary. Chcę pobyć sam. – Dziewczyna westchnęła i zeszła z łóżka. 

– W porządku. Widzimy się w szkole – mówiąc to, zabrała swój płaszcz i całując Simona w skroń, wyszła z jego mieszkania.

Simon zaczął płakać. 

***

– Santiago! – krzyknęła Clary, biegnąc w stronę mężczyzny, który trzymał w dłoni bukiet róż. Odwrócił się w jej stronę, najwyraźniej poirytowany. Rudowłosa wycelowała w niego palcem. 

– Masz przeprosić Simona. Przez ciebie siedzi zapłakany, nie chce wyjść i..

– Nie wtykaj nosa w nie swoje sprawy, Fray – Raphael spojrzał na zegarek na dłoni. – Nie mam czasu, żeby tutaj z tobą stać i się kłócić. I to, co się stało pomiędzy mną, a Simonem, pozostaje między nami. Zapamiętaj to sobie – mówiąc to, poprawił szalik i ruszył przed siebie. 

*** 

Raphael zamknął drzwi do pokoju i usiadł przy biurku. Oparł głowę o dłonie, masując skronie. 

– Zachowałem się jak ostatni dupek – mówił do siebie. 

– Oj, zachowałeś się, zachowałeś – uniósł głowę, patrząc na brata.

– Gabriel? Myślałem, że wolisz pić z gośćmi – burknął. 

– Nagle uciekłeś. No, a teraz gadaj, co się stało – złapał za taboret, stojący w rogu pokoju i usiadł obok niego. 

– Nie twoja sprawa.

– Jestem twoim starszym bratem – Gabriel dźgnął go palcem w bok. Raphael westchnął.

– Pokłóciłem się z chłopakiem.

– Oho, pierwsze rozterki miłosne, co?

– Jeśli masz mi pomóc w ten sposób, to lepiej sobie idź – Gabriel zaśmiał się.

– Okej, okej. O co się pokłóciliście? 

– O.. to akurat nieważne – Simon, o swojej transpłciowości, powiedział jedynie Raphaelowi i najbliższym przyjaciołom. Santiago nie chciał naruszać jego komfortu. – Mam wrażenie, że powiedziałem kilka.. dosyć raniących słów. 

– Mmm.. widzisz. Powinieneś spiąć dupę i iść go przeprosić. Nie idź tylko z pustymi rękoma. Możesz mu kupić kwiaty, zabrać na kawę.. nie wiem co on lubi. Nie masz co się mazać, Raphael – poklepał go po ramieniu. Raphael wyprostował się.

– Masz rację. 

– Zawsze mam rację. A teraz chodź, zjesz coś. 


*** 

Simon stęknął na dźwięk dzwonka. 

Jego ciało pulsowało ogromnym bólem. Jednakże coś podpowiadało mu, aby wstał i otworzył drzwi. 

Powoli podniósł się z materaca i poczłapał w stronę przedpokoju. Otworzył klamkę, a w wejściu zobaczył przemoczonego Raphaela.

Serce mu stanęło. 

Mężczyzna trzymał w dłoniach bukiet róż, średniej wielkości pudełeczko i reklamówkę. 

– Mogę wejść? – powiedział cicho. 

– T.. tak, wchodź wchodź – powiedział i odsunął się od wejścia. Raphael ściągnął z siebie przemoczone ubrania i położył róże na szafce obok.

– Przyniosłem ci sushi – wskazał na reklamówkę. – I trochę słodyczy – czuł jak gula w jego gardle rośnie. – Może pójdziemy do twojego pokoju, położysz się. Wyglądasz jakbyś miał zaraz zemdleć. Okres ci się zaczął, prawda?

– Tak – wzdrygnął się, kiedy poczuł dłoń Raphaela na swoim ramieniu. Przejął od niego pakunki i weszli do jego pokoju. 

– Posłuchaj, Simon – zaczął, siadając na jego łóżku. – Zachowałem się okropnie i jest mi teraz wstyd – nie patrzył na niego. – Wiem, że mam problemy ze złością, aczkolwiek.. to mnie nie usprawiedliwia – odwrócił się w stronę chłopaka.

– Raphael.. – szatyn uniósł się. – Myślałem.. myślałem, że już mnie nie chcesz. Myślałem, że jestem dla ciebie niewystarczający. Byłem przekonany, że wolałbyś prawdziwego chłopaka, za swojego partnera.. – Santiago ujął jego twarz w dłonie. 

– Co ty wygadujesz? Ty jesteś prawdziwym chłopakiem – otarł łzy, które zaczęły kapać wzdłuż jego polików. – Jesteś najwspanialszym chłopakiem jakiego poznałem. I chcę cię przeprosić, chcę cię cholernie przeprosić za to, co ci zrobiłem. Masz moje słowo, że możesz czuć się ze mną bezpiecznie, a ja nigdy nie popełnię takiego błędu. 

– Mówisz.. mówisz prawdę? 

– Nigdy bym cię nie okłamał – Simon objął go i położył głowę na jego ramieniu. – Przepraszam – wyszeptał ponownie, gładząc jego włosy. – Jesteś ze mną bezpieczny. 


sunkissed | saphael one-shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz