old games

103 17 1
                                    

Bycie wampirzym przywódcą nie należy do najłatwiejszych prac. Przeważnie cały czas chodzisz w ciągłym stresie, maniakalnie obserwując członków klanu, czy na pewno wszystko z nimi w porządku, a wczesnym rankiem zasiadasz do podpisywania i czytania papierów.

Świat przed oczyma może ci się zamazywać, w okolicach skroni czujesz fantom bólu, ale ty i tak brniesz przez morze dokumentów, płynnie sunąc piórem. Czasem ubrudzisz sobie spodnie atramentem, a jeszcze innym razem cała zawartość kałamarza wyleje się na drogie, pozłacane biurko.

Więc, tak. Rola wampirzego przywódcy nie jest rzeczą łatwą.

Takim przywódcą był Raphael Santiago, który przez całą noc spacerował po hotelu, a przy biurku siedział jak na szpilkach. Nie potrafił zliczyć ile razy przez stres zrobił błąd we własnym nazwisku, na jednym z najważniejszych formularzy.

Często zasypiał z głową na biurku, przez co Lily ciągnęła go, na wpół śpiącego, do jego trumny, a na wielu ważnych spotkaniach musiała dawać mu kuksańce pomiędzy żebra, żeby nie zasnął.

Oprócz tego, że Raphael Santiago był pracoholikiem, miał również swoje zainteresowania, którymi nie dzielił się z nikim. Były takim jego mały sekretem.

W dużej, już lekko zakurzonej, wiktoriańskiej szafce znajdowała się mała szara konsola, którą często podłączał pod telewizor. Konsola miała już swoje lata i wydawała niepokojące dźwięki, słyszalne dla wampirzego ucha.

Kiedy cały klan zamykał się w swoich pokojach, łapał za małe sterowniki i leżąc na zamszowej kanapie, pozwalał swoim mięśniom się rozluźnić, a on przeważnie skupiał się na grze, czasem odpływał wspomnieniami do czasów swojego ludzkiego życia lub okresu kiedy był zaledwie pisklakiem.

Więc kiedy tylko słońce pojawiało się nad horyzontem, on zasłaniał zasłony i w całkowitych ciemnościach kładł się na kanapie i zaczynał grać.

***

Simon Lewis był świeżo upieczonym wampirem. Cały świat Podziemia go przerażał i powodował, że gryzł go niepokój, a jego ciało pokrywał fantom niewidzialnego już potu.

Męczony bezsennością i koszmarami nie potrafił już cieszyć się snem jak kiedyś. Jego sny przepełnione mokrą ziemią i zapachem krwi spowodowały, że budził się w środku dnia lub nie zasypiał dopóki Raphael nie wsypywał mu do kubka z krwią magicznego proszku, dzięki któremu powieki zamykały mu się mimowolnie.

Ah, Raphael. Ciekawy charakter, doprawdy. Na początku zgrywał zimnego i bezuczuciowego mężczyznę, a kiedy tylko Simon zamieszkał w hotelu zauważył jego ciepłą oraz opiekuńczą stronę.

Raphael Santiago miał pulchne poliki, ale za to dobrze wyrzeźbione ciało, które mógł zobaczyć wiele razy podczas sesji treningowych. Jego czarne niczym ametyst włosy zawsze były w ładzie, a ubrania które nosił był schludne i czyste. Jego blada skóra bardzo często lśniła w księżycowym blasku, a w jego ciemnych oczach można było dostrzec gwiazdy.

Raphael Santiago był po prostu piękny.

Dzisiaj zapowiadał się kolejny nieprzespany dzień. Simon przewracał się z boku na bok, miętosząc jedwabną pościel lub zatykał uszy poduszką.

Już miał iść do Raphaela po kolejną dawkę leku, kiedy zza ściany zaczęła dobiegać cicha, dobrze znana mu melodia z Mario Bros. Zmarszczył brwi, powoli unosząc się na łóżku. Natężył słuch. Musiał dojść do konkluzji czy przez brak snu, sens słuchu płata mu figle, czy faktycznie z sąsiedniego pokoju wydobywa się ta skoczna muzyka.

Zszedł z łóżka i wolno poczłapał do źródła dźwięku. Wydobywał się z pokoju Raphaela. Jeszcze bardziej zaskoczony przyległ do drzwi, słysząc ciche klikanie.

Nagle wszystko ucichło.

– Lewis, wchodzisz tutaj czy będziesz tak podpierał drzwi? – Simon podskoczył, a jego ręce zaczęły sie nerwowo ślizgać po złotej klamce, przez co nieomal wpadł do środka, lądując na czarnej posadzce. Rozstrzęsionymi dłońmi zamknął za sobą drzwi.

Przez jakiś czas mierzyli siebie wzrokiem w milczeniu. Kiedy Raphael otworzył usta, aby coś powiedzieć, młodszy wszedł mu w słowo.

– Grasz w gry? – wampir powoli spojrzał na konsolę, która leżała na łóżku. Raphael otworzył szeroko oczy i wiedział, że nie ma już odwrotu, a jego sekret został ujawniony.

– Czasem – wymamrotał. Powolnym krokiem podszedł do Simona, chcąc jak najszybciej zmienić temat. – Przyszedłeś po leki?

– Tak, um, mogę popatrzeć jak grasz? – ręka Santiago zatrzymała się. Simon Lewis to twardy zawodnik, doprawdy. Przywódca wziął kilka głębokich, niepotrzebnych oddechów, a później wsypał biały proszek do kryształowego kubka z krwią i podał go Simonowi.

– Niech będzie. – Chyba zrozumiał, że obydwoje są skazani na bezsenność. Brunet wrócił na kanapę i wziął sterownik do ręki. Lewis zaczął sączyć krew, nie ruszjąc się ze miejsca. – Na co czekasz? Siadaj tutaj.

– M.. mogę?

– Tylko nie pobrudź mi kanapy. – Simon szybkim krokiem do niego podszedł i stawiając szklankę na podłodze, sam usadowił się pomiędzy nogami mężczyzny. Kanapa była naprawdę mała.

– Czy ta pozycja jest w porządku?

– Mhm – odparł Raphael, nie spuszczając wzroku z telewizora.

– Jesteś pewny?

– Tak, Simon – burknął. Simon Lewis postanowił już się nie odzywać. Po wypiciu całej zawartości szklanki, oparł głowę na brzuchu Raphaela i zamknął oczy, czekając na nadejście snu. – Kiedy byłem pisklakiem takim jak ty – zaczął Santiago – Magnus starał się, aby każdy aspekt mojego nowego.. życia, nadal przypominał mi o mojej ludzkiej przeszłości. Aby te dwie różne rzeczy były do siebie podobne. Pochodziłem z biednej rodziny, a jedyną z najlepszych zabaw było udawanie rycerzy i bicie się patykami z rodzeństwem. Po przemianie popadłem w głęboki dołek, a Magnus próbował znaleźć dla mnie odskocznię od wszystkich problemów. Więc otrzymałem od niego konsolę. Zamykałem się w pokoju i grałem.

– Nigdy bym nie pomyślał, że jesteś typem osoby, która lubi grać – odpowiedział sennym głosem.

– Wielu rzeczy o mnie nie wiesz, Simon – ale chłopak już go nie słyszał. Santiago wplątał palce w jego włosy i jednym kliknięciem wyłączył grę.

Zagra jutro.

sunkissed | saphael one-shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz