22.

674 24 1
                                    

Dwa dni później przeszłam zabieg w kołysce, co wyleczyło moją ranę postrzałową, ale byłam dalej poobijana. Irytowało mnie to, że dalej byłam nieprzydatna do niczego. 

-Choć zaprowadzę cię do twojego pokoju.-Buck złapał mnie, pomagając mi wstać z drukarki komórek. Uśmiechnęłam się do niego, dziękując za pomoc.

-James idź szybko do Tonego podobno to pilne.-Wszedł do pomieszczenia zaaferowany Steve.

-Dobra idę już tylko, jakbyś mógł...-Spojrzał się na mnie brunet, dając mu znak, żeby mi pomógł w dojściu do pokoju, za co dostał kuksańca. Wiele razy mówiłam, że nie chcę przebywać na razie sam na sam z Rogersem.

-Nie dam sobie radę.-Burknęłam w jego stronę. Nie przeprosiłam go jeszcze i zbytnio nie chciałam bo dalej miałam do niego pretensje, a rozpoczynanie nowej dyskusji z nim mi się nie uśmiechało.
Brunet przekazał mnie w ręce Rogersa, po czym pobiegł.

-Może cię wziąć na ręce, będzie szybciej.-Odparł, widać on też chciał to jak najszybciej załatwić.

-Wolałabym nie.-Mruknęłam, czego chyba nie usłyszał, albo po prostu olał bo złapał mnie na pannę młodą. Zaniósł mnie do pokoju, uważając jak na chińską porcelanę. 

-Mówiłam, że bym sama sobie poradziła, ale dzięki.-Mruknęłam nieprzyjemnie. Nie miałam najmniejszej ochoty przebywania z jego osobą, dłużej niż byłoby to potrzebne.

-Mogłabyś być trochę przyjemniejsza.-Odparł.-Nie wiem dlaczego do mnie masz największe pretensję. Każdy na tą opcję głosował.-Spojrzał się na mnie, marszcząc brwi. Oparł się o biurko i założył ręce na piersi.

-Kiedy ty miałeś być pod władzą jakiejś umowy, odstawiłeś całą szopkę, kłócąc się z Tonym, że mało się nie pozabijaliście. A dla mnie nie mogłeś nawet, go udobruchać. Z jakiej racji, w ogóle podjęliście taką decyzję, beze mnie? Jeśli myślicie, że to mnie zatrzyma to się mylicie, będę dalej latać w obcisłym kostiumie, tylko zmieni się to, że nie będę z wami, a przeciwko.-Powiedziałam twardo. Bolało mnie trochę, bo ja za każdym razem popierałam jego pomysły, często sprzeciwiając się Tonemu.
Rogers zacisnął szczękę, po czym wyszedł z trzaskiem. Widać, że sam nie miał na moje słowa argumentów.
Doczołgałam się jakoś do szafy, złapałam za pierwsze lepsze ubrania, a następnie wzięłam gorący prysznic.
Kiedy wyszłam z toalety Buck leżał już na łóżku przeglądając jedną z moich mang.

-Jak to się czyta.-Spytał odwracając to do góry nogami. Zaśmiałam się na ten widok i położyłam się obok. Głowę oparłam o jego ramię. Poczułam piękne męskie perfumy. Rozluźniłam się, wtulając się w bruneta, który nie protestował.

-Wiesz kiedy oni mają zamiar odwiedzić tą bazę Hydry?-Spojrzałam się w jego bystre oczy. Miałam nadzieję, że dowiem się czegoś na temat, planów avnegers.

-To cię nie powinno obchodzić.-Mruknął

-Pytam z ciekawości.-Przewróciłam niewinnie oczami. 

-Jeszcze nie wiedzą, cały czas coś wypada. Nick wysłał tam kilku agentów, ale nie wrócili. Tony nie chce się tam wybrać bez odpowiedniego przygotowania.-Wytłumaczył, odkładając komiks. Położył delikatnie jedną rękę na moje plecy, kreśląc palcem kółko, przez co dostawałam przyjemnych ciarek. 

-Mają sporą armię, a ten ich szefu to nad człowiek. Powinni się pośpieszyć na wzgląd dzieci.-Zmarszczyłam brwi. Zdenerwował mnie fakt, że się tyle zbierają. Te dzieciaki mogą zginąć, albo zostać kolejnymi chorymi eksperymentami. Nie chciałam, aby przeżywały to co ja. 
Przygryzłam palec myśląc nad ewentualnym planem odbicia.

-Ooo nie znam tę minę. Wiesz, że Tony zarekwirował ci wszystkie bronie, kostiumy i tym podobne. Do tego jeszcze nie możesz normalnie się poruszać, a co tu mowa o walce.

-Zrobię sobie nowe, a około 50% to protezy więc poradzę sobie.-Prychnęłam.

-Uszłaś ledwo z życiem, nie pozwolę ci tam wrócić.-Zamienił nas miejscami, tak, że wylądowałam pod nim. Wsunął jedno kolano pomiędzy nogi, ocierając się delikatnie o moje spodenki, co zaczęło rozpalać moje ciało.

-Jak ja tam się nie wybiorę, to wątpię, aby cała brygada zebrała.-Westchnęłam, udając, że mnie to nie rusza.

-Nie pozwolę ci na to.-Powtórzył twardo, ale w seksowny sposób. Nachylił się nade mną i wpił zachłannie w usta, od razu przejmując inicjatywę. Jedną ręką się podpierał, a drugą złapał mnie w pasie, przyciągając moje ciało do swojego.

-A ja nie pozwolę ci na to... Złaź ze mnie melepeto.-Szepnęłam, specjalnie się o niego ocierając. Cicho westchnął na ten gest, co wywołało u mnie przebiegły uśmiech.

-No chyba żartujesz.-Mruknął z rządzą w oczach. Wyglądał trochę jak wilk na polowaniu, kiedy jego ofiara uciekła.

-Nie żartuję niestety.-Odparłam odpychając go nogami. 

-Godzinę temu ledwo chodziłaś...-Oznajmił zły, poprawiając koszulkę. Na co pokazałam mu język. 

-A więc chciałeś mnie wykorzystać.-Zaśmiałam się, poprawiając włosy. 

-Tak chciałem.-Posłał mi szelmowski uśmiech, przez co prawie udławiłam się powietrzem. Co ten człowiek wyprawiał ze mną. 

-Idiota.-Wstałam z łóżka, podpierając się o szafkę nocną. Jęknęłam, na kłujący ból w boku.-Idę do mojej pracowni, wziąć rzeczy, których Tony mi nie zarekwirował.-Powiedziałam wychodząc. Zakradłam się do pomieszczenia i po cichu weszłam. Wszystko było w kartonach. Znalazłam w jednym z nich jakieś moje pistolety za czasów legionu samobójców. 



Mała reklama
Zapraszam do książki Irytacja. Jest to opowiadaniem o nauczyciel x uczennica.
Tu jak ktoś sie skusi to link daje:

https://www.wattpad.com/story/250384802?utm_source=android&utm_medium=link&utm_content=share_reading&wp_page=reading&wp_uname=Yukine_Hitoshi_&wp_originator=OO6aUVzQSFWI82gHCiaJe1rlcN4xeEkgeCEpRqajd%2B%2BTi4%2FHM06Owr8So96AzE7TaR2W%2Bku8cZwXYftDdae5d8va7FYi6JxijwXNUtfFGw3T%2B%2FhsnKBPpyT30f16qsi0

Black AvengerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz