9.

1.1K 55 9
                                    

 Poprosiłam ekspedientkę o jagodowe L&M. Na początku nie chciała dać ze względu na mój wiek, ale przekupiłam ją kilkoma banknotami. Włożyłam pudełko do kieszonki w bluzie, po czym wróciłam na balkon zapalając kolejnego. Wmawiałam sobie, że to ostatni na dziś. W pewnym momencie wszedł Barnes, który nie pochwalał mojego palenia. Zgasiłam papierosa i schowałam go w doniczce a dym zatrzymałam w buzi.

-Stęskniłem się skarbie.-Powiedział i mnie pocałował. Kiedy się osunął wypuścił dym z ust a paczkę z fajkami trzymał w ręku. Zaskoczona szybko zajrzałam do kieszonki, która była pusta.

-Skąd wiedziałeś!?-Zapytałam zdziwiona.

-Friday zawiadomił mnie.-Oznajmił. Muszę go wyłączyć w moim pokoju i wpuścić JK. Co za zdrajca.-Raka płuc możesz dostać.

-Zrobię przeszczep.-Stanęłam na palcach i go pocałowałam. Chciałam zabrać mu papierosy, ale w ostatniej chwili zabrał mi je z ręki.

-To nie dla dzieci.-Zaśmiał się. Zmrużyłam oczy i spojrzałam na niego z chęcią mordu.

-Jesteśmy drugi dzień razem, a ty już się rządzisz.-Zaśmiałam się.-Co mam zrobić, abyś oddał szlugi?

-Osiągnąć pełnoletniość.-Cmoknął mnie w czubek nosa.-Chodź idziemy na śniadanie, a potem biegamy.-Złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć w stronę kuchni. Zrobił jajecznice wraz z tostami.

-Cześć, zostało coś jeszcze?-Wszedł do pomieszczenia Falcon.

-Jasne masz na patelni.-Odparł Buck, pijąc powolnie kawę.

-Wychodzimy gdzieś dzisiaj?-Przysiadł się do nas mężczyzna.-Mam wolne.

-Ja nie mogę, muszę potrenować tekst bo jutro mam konferencję.-Odparłam kończąc jedzenie.

-Czyli robimy męski wypad na laski.-Aż się zakrztusiłam, wzięłam kubek z kawą i szybko popiłam.

-Ja zostaje, obiecałem jej pomóc.-Zaczął się tłumaczyć, widząc moją reakcję.

-No chodź znowu przyjdzie ta dziunia co ostatnio, leciała na ciebie a ty nie zaprzeczaj bo też, to była chemia.-Po tych słowach się skrzywił bo James kopnął go pod stołem.-No co przecież leciałeś na nią.-Brunet zaczął sztucznie kaszląc, chcąc zagłuszyć znajomego. Patrzyłam się na niego w środku rozbawiona na zewnątrz wkurzona oraz groźna.

-Misiu czy ja o czymś nie wiem?-Zwróciłam się do bruneta. Sam popatrzył się zdezorientowany. Nie chciałam rozgadywać o mnie i żołnierzyku, jednak chęć zakłopotania Sama była większa.

-Dokończę u siebie, nie będę wam przeszkadzał.-Wybiegł szybko z talerzem i kubkiem. Barnes spojrzał się na mnie przepraszająco.

-Mm czyli ja jestem tą jedyną.

-Tydzień temu, ale to wszystko przez alkohol to nic nie znaczyło to tylko taniec.-Próbował się wybronić.

-Fajki.-Wyciągnęłam rękę. Westchnął głęboko. Z wielkim żalem oddał mi paczkę. Dokończyłam śniadanie i poszłam się przebrać. Potem wyszłam z budynku, gdzie czekał Sam, Buck i Steve. Zrobiliśmy krótką rozgrzewkę, po czym przystąpiliśmy do biegania. Zrobiłam kilka kółek wokół parku po czym padłam zmęczona na trawę.

-No a papieroski się paliło.-Buck zaczesał do tyłu włosy. Na nim nie było żadnej kropelki potu.

-Pieprz się staruchu. Nienawidzę cię.-Wydusiłam ledwo łapiąc oddech. 

-Bo mnie kochasz.-Uśmiechnął się przekornie.

-Dobra przestańcie słodzić bo aż niedobrze.-Nabijali się z nas dwójka mężczyzn. Zegarek zmieniłam w rękę Iron Mana. Wystrzeliłam w nich strzałki, które raziły prądem.

Black AvengerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz