-Nebula jest sprytna na pewno dają sobie jakoś radę.-Odparł Star Lord, ten sam Peter Quill, o którym napomknął Parker. Okazało się, że Thor wpadł im kiedyś na przednią szybę i się nim zaopiekowali. Szczęście w nieszczęściu.
-Carol pomożesz im namierzyć stary statek Thanosa. Nie jest mały, nie mógł się nagle rozpłynąć. Thor poprowadzisz tą akcję, jeśli będzie jakiś przełom, macie od razu nam dawać znać.-Nakazał Kapitan. Jeszcze prowadzili omówienie szczegółów, ale mi głosy zaczęły zlewać się w jeden hałas. Wycieńczenie dawało o sobie znać, a stres i brak snu przez ostatnie siedemdziesiąt godzin tylko to potęgowały.
-Ej młoda? Stark?-Szturchnął mnie Barnes łokciem.-Wszystko dobrze? Nie wyglądasz za dobrze.-Pokiwałam przecząco.
-Słabo mi...-Mruknęłam. Barnesowi nie trzeba było powtarzać. Wsunął rękę pod kolana i złapał mnie jak księżniczkę. Nie wiedziałam kiedy tak szybko przetransportował się do mojego pokoju. Odstawił moje prawie, że zwłoki na miękki materac, a następnie pobiegł by otworzyć drzwi na taras. Gdy odetchnęłam świeżym powietrzem, świat nieco się unormował. Zrzuciłam trampki i wczołgałam się pod kołdrę.
-Lepiej?-Spytał na co pokiwałam głową.-Co się dzieje? Mam przynieść jakieś leki?
-Muszę się tylko przespać i nabrać sił.-Mruknęłam ledwo żywa.-Nie idź nigdzie...-Odważyłam się. Poczułam jak delikatny rumieniec wlatuje mi na twarz, mimo złego samopoczucia.
-Położyć się z tobą?-Zaproponował bez ogródek. Schowałam nos pod kołdrę.-Zrozumiem to jako tak.-Roześmiał się, gdy widział moje zawstydzenie. Poczułam jak materac ugina się pod jego ciężarem. Odwróciłam się w jego stronę. Nie do końca zdawałam sobie sprawę, czy to wszystko na prawdę się dzieje, czy znowu mam halucynacje ze zmęczenia.
-Coś się stało? Zmieniłaś zdanie?-Spytał nieco zdezorientowany, przez moje wlepianie gał w niego.
-N-nie po prostu nie wierzę, że tu jesteś.-Nie przestałam skanować jego twarzy. Wyglądał identycznie jak wtedy w Wakandzie. Delikatny zarost, szare oczy, które kryły tyle cierpienia i bólu.
Niespodziewanie Buck złapał mnie za dłoń i położył na swoim policzku, który delikatnie kuł w palce. Uśmiechnęłam się, przypominając sobie, że ostatnio leżeliśmy tak w Japonii. Aż zapragnęłam tam wrócić.-Jestem. Na razie się nie martw, tylko odpocznij. Bo potem będziesz mi się ostro tłumaczyła.-Prychnęłam rozbawiona na te słowa. Wtuliłam się w tors, który dalej pachniał tą samą nutą drewna połączonego z piżmem.
Obudziłam się dopiero następnego dnia w południe. Bruneta nie było obok mnie, a na telefonie zobaczyłam kilkadziesiąt nieodebranych od Parkera.
-Cholera jasna, zapomniałam...-Mruknęłam sama do siebie. Napisałam krótką wiadomość, dlaczego nie odpowiadałam. Gdy po dłuższym czasie nie dostałam wiadomości, postanowiłam się nieco przywrócić do życia. Zrzuciłam z siebie nieudolnie ubrania. Nie potrafiłam się przyzwyczaić. Odruchowo machnęłam przedramieniem, myśląc, że lewą dłonią złapię butelkę od szamponu.-Mhm...-Skwitowałam swoją głupotę.
Uporałam się jakoś się z makijażem, ale włosy ciężko było mi spiąć. Zrezygnowana wyszłam w rozpuszczonych.
Kiedy weszłam do kuchni, która była połączona z salonem, zastałam tam Parkera, Bucka, Bannera i Nat. Zawzięcie o czymś rozmawiali. Pete, gdy mnie zobaczył, podbiegł i przytulił.-Banner mi wytłumaczył.-Oznajmił.-Dziękuję...
-Oj Spidey.-Zaśmiałam się.-Też się cieszę.-Zanim się odsunęliśmy, cmoknął mnie w koniuszek ust. Zaskoczona, uśmiechnęłam się nerwowo, ale dostrzegłam minę Jamesa. Nie był zadowolony. A gdy usiadłam by zjeść śniadanie i porozmawiać z Parkerem, brunet po prostu wyszedł z widocznym niezadowoleniem.
CZYTASZ
Black Avenger
FanfictionJest to książka o dziewczynie, która nie miała łatwo w życiu. A w dodatku musi zamieszkać z mścicielami i postanawia dołączyć do nich. Jednak ten wybór przysparza jej więcej przygód i to nie tylko tych miłych, a rozterki sercowe nie poprawiają spra...