Rano myślałam, że obudzę sama, lecz nic bardziej mylnego. Próbowałam sięgnąć po telefon, ale Barnes złapał mnie za rękę i wplótł swoje palce w moje.
-A jak ktoś przyłapie?-Odwróciłam się do niego, żeby ujrzeć uśmiechniętego mężczyznę.
-Trudno, Stark już wie. Więc najgorsze już było.- Zaśmiał się w uroczy sposób, co rozpromieniło mój poranek.
Kiedy chciałam wstać, złapał mnie za biodra. Wylądowałam na jego nagim torsie. Moja twarz przybrała czerwony odcień.
Bucky uśmiechnął się szelmowsko, a w jego głowie zaczęły się rodzić niecne plany. Zaczął mnie całować po szyi, czym doprowadzał mnie tym do szaleństwa.-Barnes.-Jęknęłam cicho. Czułam jak robi co chwilkę malinki i przygryza skórę. Moje ciało zaczęło wypełniać gorąc. Przyciągnęłam jego twarz , by wpić się w jego usta. Krótko dominowałam nad nim bo jego duma została urażona i szybko przejął inicjatywę.
-Może cały dzień w łóżku?-Zaproponował.
-Obiecałeś mi galerie, więc się ubieraj.-Pocałowałam go ostatni raz, zabrałam ubrania, po czym uciekłam do łazienki, gdzie mogłam się wreszcie spokojnie ubrać. Zawiązałam buty i wyszłam przed wyjście gdzie czekałam na Barnesa.
-Niee mogliśmyy zjeść naweeet śniaadaniaaa?-Przyszedł wreszcie i oparł się głową o mój bark.
-Nie chcesz to nie idź, na pewno spotkam jakiegoś chłopaka, który mi doradzi w kupowaniu bielizny.-Uśmiechnęłam się przebiegle. Buck zerwał się na równe nogi, nie był już zmęczony ani głodny.
-Dobra zjemy śniadanie w galerii.-Złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć w stronę centrum handlowego. Po dwóch godzinach chodzenia, brunet wyglądał jak tragarz. Musieliśmy odłożyć torby do domu, żeby wyjść sobie na miasto. W pewnym momencie, poczułam jak James się spiął i przyśpieszył kroku. Spojrzałam się na niego pytającym wzrokiem.
-Na dwunastej snajper, a za nami cała chmara agentów, próbujących się wmieszać w tłum.-Szepnął ściskając moją dłoń. Zaczęłam skanować wzrokiem ludzi i nawet niektórych kojarzyłam z akt TARCZY.
-Masz się mnie słuchać.-Siknęłam głową. Skręciliśmy w jedną z uliczek po chwili. Weszło około piętnastu rosłych mężczyzn.-Na mój znak masz uciekać.-Oznajmił twardo i wyjął sztylet z buta.
-Nawet nie myśl, że cię tu zostawię.-Warknęłam i stanęłam w pozycji w bojowej.
-Oddasz dziewczynę, a nic ci się nie stanie a nią zaopiekujemy się dobrze.-Powiedział jeden z nich, wyjmując niemałe ostrze.
-Nie, spieprzajcie do budy psy.- Po tych słowach nas zaatakowali. Było ich zdecydowanie za dużo. Weszłam na barana i zaczęłam dusić jednego z nich, on przewalił się na plecy, miażdżąc mnie i kaleczyć moje, które niedawno dopiero się zagoiły po ostatniej walce.
Uporałam się z nim po czym dostałam pięścią w brzuch. Syknęłam cicho z bólu, po czym wstałam z kolan. Poczułam metaliczny smak krwi w ustach. Oj raczej długo się nie pokaże w bikini. Nie dawałam sobie rady a nie do końca zagojona rana, dawała o sobie znać. Kiedy zdołałam odpędzić przeciwników na jakiś czas, próbowałam otworzyć portal do bazy co mozolnie mi to szło. Dawano nie miałam czasu, żeby zajrzeć do czarodzieja. Kiedy jakimś sposobem to zrobiłam, złapałam Jamesa za rękę i pociągnęłam go. Kiedy byliśmy już bezpieczni, powiadomiłam szybko Nicka o agentach Hydry w samym środku miasta i mogłam trochę odetchnąć.-Czemu się mnie nigdy nie słuchasz?!-Krzyknął Buck, kiedy skończyłam rozmowę z piratem. Widać musiał być bardzo zdenerwowany, że emocje nie opadły mu przez ten cały czas.
-Słucham tylko nie wykonuje rozkazów, szczególnie tych idiotycznych. Gdyby nie ja to by cię tam posiatkowali.-Oznajmiłam ze stoickim spokojem.
CZYTASZ
Black Avenger
FanfictionJest to książka o dziewczynie, która nie miała łatwo w życiu. A w dodatku musi zamieszkać z mścicielami i postanawia dołączyć do nich. Jednak ten wybór przysparza jej więcej przygód i to nie tylko tych miłych, a rozterki sercowe nie poprawiają spra...