-Julia nic Ci nie jest?-Zapytał Floyd, który pomógł mi wydostać się z gruzu.
-Ręka. Nie mogę nią ruszać.-Jęknęłam. Podparłam drugą, ale poskutkowało to tak cholernym bólem, który rozszedł się po całym ciele. Mało co nie zwymiotowałam.
-Ma pewnie złamaną.-Usłyszałam kobiecy głos.
Podeszła do mnie drobna blondynka, która wcześniej była opętana przez to cholerstwo.
Gdy tylko chciała obejrzeć kończynę, odsunęłam się jak oparzona. Bojąc się, że za chwile napadnie na mnie ta wiedźma.-Spokojnie to już nie jest Enchatress.-Roześmiał się Flag, który obserwował nas z boku.
-Gdzie jest El Diablo?!-Przypomniałam sobie o mężczyźnie, który uratował pół brygady, a w tym mnie.
-Tu jestem.-Usłyszałam męski głos pod kupą gruzu.
-Chodźcie pomożemy mu.-Wyrwałam się do przodu, jednak męska dłoń blondyna mnie zatrzymała.
-Ty tu siedź a Pani doktor ci pomoże.-Mruknęła Harley. Złapała mnie za ramiona, po czym posadziła na pozostałości murku.
Kobieta złapała delikatnie moje przedramię, szukając miejsca złamania.-Pani czasami nie zajmuję się archeologią? Flag wspominał, że badałaś starożytny lud, co cię doprowadziło...-Kiwnęłam na rozwalone budynki, by nie wypowiadać imienia tego stwora na głos.
-Studiowałam dwa kierunki na raz. Medycyna miała być moim planem B.-Uśmiechnęła się ciepło, poprawiając mi tym nieco humor.-Muszę ci nastawić bark, masz wybity. Po za tym nie wyczuwam żadnych złamań, ale dobrze, aby ktoś cię jeszcze obejrzał po powrocie.-Kiwnęłam niepewnie głową.-Dobra na trzy.-Miałam nadzieję, że jest pewna swoich czynów.-Flag złap ją mocno, muszę gwałtownie pociągnąć rękę.-Położyła dłonie flaga, pokazując, gdzie dokładnie ma mnie objąć.-Raz...-Przełknęłam głośno ślinę, słysząc odliczanie.-TRZY...-Wrzasnęła i gwałtownie szarpnęła. Dosłownie poczułam jak kość ociera się o drugą. Mało co nie dostałam wytrzeszczu.
-Dzięki.-Wydusiłam, opuszczając głowę. A myślałam, że wyrywanie zęba boli.
-Za chwilę przybędą dwa helikoptery.-Mruknął jeden z żołnierzy, który skontaktował się z centralom.
-Po co dwa?-Stanęłam na równe nogi, ciesząc się, że będę mogła odespać tą przygodę, która była popieprzona.
-Jeden z Stark Industries, po ciebie. Zostałaś zwolniona z więzienia za absurdalną cenę.-Źenice rozszerzyły mi się z radości. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Byłam tak bardzo wdzięczna Tonemu, że nie odpuścił.
-Dziękuję wam za wszystko...-Mruknęłam ze łzami w oczach, gdy tylko zobaczyłam helikopter z napisem "Stark". Kiedy otworzyły się drzwi od podniebnej machiny, ujrzałam znajomą twarz. Mało nie wywracając się o własne nogi, popędziłam do bruneta. Stark zamknął mnie w uścisku, całując po czole.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę, że nic ci nie jest.-Pisnął mało co nie płacząc.-Przepraszam, że nie dałem rady uratować cię od tego piekła wcześniej.
-Spokojnie Tony. Przybyłeś w samą porę.-Uśmiechnęłam się delikatnie. Mimo, że odwzajemnił gest, widziałam, że dręczy coś miliardera.
-Co się stało? Jakiś problem z Avengers prawda?-Podniosłam brew.
-Mały.-Mruknął odwracając wzrok. Widziałam, że próbuję coś ukryć. Nie pierwszy raz widzę jego dziwne zachowanie.
-Taak nic ważnego.-Machnął ręką.-A u ciebie? Był jakiś mały wypadek? Co?-Zdjął okulary i zastawił dłońmi twarz.
-Stark? Co jest?-Zwróciłam się do niego nieco ostrzejszym głosem. Nie miałam już siły na zabawę w zgadywanki.
-Boże jak ty mnie znasz. Spojrzał się z smutnym uśmiechem.-Znaleziono Barnesa.-Rzucił.-Przez jego osobę rada postanowiła wprowadzić protokół, który nas podzielił. Ja oczywiście podpisałem, jednak Steven nie był tak ugodowy. Można powiedzieć, że się poprztykaliśmy tak jak chciał Zemo. Sterował nami. Potem zapędził do bazy Hydry, zobaczyłem tamm...-Zaciął się, co nie zwiastowało dobrze.-Nagranie z kamer, które pokazywało jak ten skurczybyk morduje mi rodziców.-Powiedział ze łzami w oczach.
Zasłoniłam dłonią usta, by nie wydać jęku przerażenia. Wiedziałam jak dla Starka mogło być to traumatyczne przeżycie. Zawsze był mocno związany z mamą, a patrzenie na wideo jak umiera wywołało rozdarcie blizn, które bardzo długo się goiły.-A zmieniając temat.-Odchrząknął, poprawiając się na siedzeniu i zapinając jeden guzik od marynarki.-Muszę cię zostawić w Wakandzie na kilka tygodni...
-Co dlaczego?!-Wrzasnęłam przerywając mu. Nie mogłam go zostawić samego w tej całej sytuacji.
CZYTASZ
Black Avenger
FanfictionJest to książka o dziewczynie, która nie miała łatwo w życiu. A w dodatku musi zamieszkać z mścicielami i postanawia dołączyć do nich. Jednak ten wybór przysparza jej więcej przygód i to nie tylko tych miłych, a rozterki sercowe nie poprawiają spra...