-Panno Stark, chce pani mnie uwieść i porzucić na następny dzień?-Cmoknął ustami, udając wielkie niezadowolenie.
-Dokładnie tak.-Roześmiałam się.-Zdecydowany?-Spytałam z nadzieją, że się zgodzi na przygodę jednej nocy.
-Chyba nie mam innego wyboru.-Westchnął uroczo. Poczułam jak łapie mnie i bierze na ręce. Chwyciłam go mocniej bojąc się, że spadnę.-Nie puściłbym cię.-Uśmiechnął się szeroko, sadzając na stole. Przysunął mnie tak blisko, że czułam jego uwypuklenie w spodniach. -Tym razem wolę spytać, żebyś nie uciekła w popłochu. Mogę cię pocałować?
-Tak debilu, ja w popło...-Przerwał mi wpijając się w usta. Bez wahania rozchyliłam wargi, by dać większe pole do popisu brunetowi. Który zaczął pieścić moje usta w taki sposób, że zaczynałam się rozpływać. A gdy włożył ręce pod t-shirt, aż zadrżałam. Nie mogłam w żaden sposób zapanować nad swoim ciałem przy nim.
-Ręce do góry.-Zaśmiał się, zdejmując ze mnie czarną bluzkę. Schował głowę w zagłębieniu szyi, całując i przygryzając przy tym skórę. Spięłam się nieco, gdy pocałunkami zbliżał się do miejsca reaktora. Miałam tam wiele blizn, z którymi nie najpewniej się czułam. Barnes wyłapał to w sekundzie.-Wszystko dobrze?-Spytał, wyprostowując się.
-Taak...-Kiwnęłam głowę.-Po prostu mam tam kilka blizn.-Szepnęłam. Buck, kiedy to usłyszał pozbył się koszulki, ukazując swój tors, który też był pełen w pamiątkach po bolesnej przeszłości.
Poczułam się dużo lżej, gdy zobaczyłam, że on sam się też nie krępuje taki rzeczami.-Lepiej?-Uniósł mnie w swoich ramionach. Uśmiechnęłam się, kiwając głową. Zarzuciłam mu ręce na ramiona, po czym złożyłam na jego wargach krótki pocałunek.-Słodka.-Oblizał usta, zmierzając do sypialni.
Zasunęłam torbę, po czym usiadłam w salonie czekając na Jamesa, który brał jeszcze prysznic przed wylotem.-Dłużej królewicz nie dał rady?-Prychnęłam widząc go. Wyszczerzył się, podchodząc do mnie i nachylił.
Już chciałam go pocałować jednak cofnął się i zaśmiał.-A miała być tylko jedna noc.-Przypomniał, posyłając wredny uśmiech.
Chwyciłam go za koszulkę, przybliżając go do siebie i całując zachłannie.-A to ja miałam cię wykorzystać.-Przewróciłam oczami.-Bierz walizki i jedziemy, uber czeka. Nie możemy się spóźnić.-Chciałam wstać, jednak Barnes ani drgnął.
-Częściej musimy wyjeżdżać.-Mruknął w usta, po czym sięgnął po torby, a ja mogłam spokojnie wstać po plecak.
Udaliśmy się na lotnisko. Ominęliśmy o dziwo stanie w kolejkach, a odprawa poszła szybko. Zajęliśmy swoje miejsca. W momencie, gdy samolot wystartował, zrobiło się smutno. Te kilka dni były czymś czego od dawna mi brakowało. A przy Barnesie czułam się zupełnie inaczej niż przy Parkerze czy nawet Rogersie.
Żeby głowę zająć czymś innym. Oparłam się o bark Jamesa, który automatycznie objął mnie ramieniem, przez co robiło mi się ciepło na sercu.-To powiesz mi po co lecisz do Waszyngtonu?-Zaczął temat, od którego myślałam, że dam radę się uchronić.
-Pracuje tam pewna pani naukowiec, która powie mi jak się dostać do Asgardu. Muszę pomówić z bratem Thora o bardzo ważnej kwestii. To co mi się śniło tamtej nocy ma związek z tym.-Oznajmiłam ziewając. Nie wyspałam się najlepiej, a w dodatku byłam dość obolała. Barnes w łóżku to dopiero pokazywał swoją drugą stronę.
-Z Lokim?-Zacisnął szczękę. Widać było, że nie spodobał mu się bardzo mój pomysł.
-Tak. Zna się na magii oraz przestudiował wiele ksiąg, które mogą odpowiedzieć na kilka nurtujących mnie pytań. Nie martw się o mnie, bedzie przy tym Thor i wrócę niebawem.-Cmoknęłam go w policzek, by nie był aż tak ponury.
CZYTASZ
Black Avenger
FanfictionJest to książka o dziewczynie, która nie miała łatwo w życiu. A w dodatku musi zamieszkać z mścicielami i postanawia dołączyć do nich. Jednak ten wybór przysparza jej więcej przygód i to nie tylko tych miłych, a rozterki sercowe nie poprawiają spra...