Kończyliśmy budowę statku. Dużo szybciej nam szło kiedy to Stark nadzorował nad pracami. Kiedy montowałam radio o które prosił mnie Quill na pokład wszedł Tony.
-Musimy poważnie porozmawiać.-Zdjął okulary i przetarł oczy.-Bo ten no...
-Wiem, że jesteś moim ojcem.-Przerwałam mu. Nie mogłam wytrzymać już tego ciągłego napięcia pomiędzy nami.
-C-c-chciałem c-ci powiedzieć, że Pepper jest w ciąży, ale s-skąd wiesz?
-Loki mi powiedział. Szkoda, że nie od ciebie się tego dowiedziałam.-Mruknęłam i miałam zamiar wyjść, ale brunet mnie złapał za rękę.
-N-nie miałem tyle odwagi, żeby ci to powiedzieć, bardzo cię przepraszam. Wiem, że nie jestem dobrym wujkiem a co dopiero ojcem, ale postaram się.-Spojrzałam się na niego z zaszklonymi oczami. Podeszłam do niego i go przytuliłam. Zaskoczony moją reakcją, nie wiedział co zrobić.
-Nie jesteś zła?-Spytał niepewnym głosem.
-Byłam i to bardzo, miałam wielką ochotę cię ukatrupić, ale z czasem się z tym pogodziłam.-Uśmiechnęłam się i wytarłam policzki rękawem bluzy.
-Co za wzruszająca chwila.-Usłyszeliśmy głos szopa. Zauważyliśmy dopiero, że wszyscy się na nas gapią.
-Co za idioci...-Westchnęłam po czym spaliłam buraka.
-Nie ma na co patrzeć! Wracamy do pracy!-Krzyczał zawstydzony milioner.
-Idź do Potts. My już prawie skończyliśmy a ktoś musi się zająć moją siostrzyczką.-Wypchnęłam go z latającej machiny.
-A jak to będzie mały Anthony?-Wyszczerzył białe zęby.
-To będzie mała księżniczka.-Stwierdziłam i zaczęłam marzyć o różowej małej sukience. Iron man zaśmiał się z powodu mojej, zapewne, głupiej miny.
-Jak idzie ze zbrojami z Vibranium?-Podeszłam do Bruca i spojrzałam w jego tablecik.
-Już są gotowe tylko przejadą kilka testów.
-Banner jeden muszę na już.-Odparłam z niecierpliwością. Brunet zaczął mnie skanować wzrokiem.
-Czy ty chcesz zrobić o czym ja myślę? Jak tak to nie ma mowy.-Warknął. Zaczynałam się bać o mój plan. Chciałam sama lecieć na planetę, na której obecnie przebywał ten fioletowy idiota i go zniszczyć.
-Nie mam zamiaru patrzeć jak umieracie a bez reszty kamieni nie damy rady ożywić reszty ludzi. A ty dobrze wiesz, że i tak tam sama polecę i tak, więc daj ten pieprzony skafander.-Banner popatrzył na mnie z bezsilnością.
-Chodź za mną.-Nakazał. Kamień z serca mi opadł jak usłyszałam te słowa. Tylko nie zdawałam sobie jeszcze sprawy, że nie tylko Hulk dowiedział się o prawie samobójczym planie.
Weszłam z naukowcem do laboratorium. Wytłumaczył mi wszystko o sposobie używania kombinezonu i kilku innych broni, które zrobił Rocket.
W nocy ubrana w nowy strój wymknęłam się na statek. Kiedy włączyłam zasilanie, zamarłam widząc siedzących przyjaciół.-Myślałaś, że polecisz bez nas?- Uśmiechnął się kapitan.
-Bruce czemu im powiedziałeś?!-Krzyknęłam wnerwiona.
-Słyszeliśmy waszą rozmowę.-Oznajmił Loki. Westchnęłam głośno i usiadłam na miejscu pilota.
-To jest ostatnia szansa, aby zrezygnować.-Rzekłam. Widząc, że nikt nie podniósł ręki, uśmiechnęłam się pod nosem i odpaliłam zapłon.
-Wszystkie silniki działają bez zarzutów możemy startować.-Powiedział szop.
-No to lecimy.-Mruknęłam pod nosem i opuściliśmy bazę. Po paru godzinach zasypiałam już przed sterem, postanowiłam się zamienić z Star Lordem.
CZYTASZ
Black Avenger
FanfictionJest to książka o dziewczynie, która nie miała łatwo w życiu. A w dodatku musi zamieszkać z mścicielami i postanawia dołączyć do nich. Jednak ten wybór przysparza jej więcej przygód i to nie tylko tych miłych, a rozterki sercowe nie poprawiają spra...