43.

1.8K 88 8
                                    

-Dzień Dobry, przepraszam bardzo za spóźnienie, zastąpię dziś Tonego Starka.-Oznajmiłam wbiegając do sali konferencyjnej. Ułożyłam kartki, które wcześniej przejrzałam by być choć trochę w temacie oferty.
Zobaczyłam lekko otyłego człowieka, który był ministrem obrony. Obok niego stał Rhodhey, który też nie chciał tam być, wnioskując po minie.

-Widzę, że Stark gustuje w coraz młodszych.-Prychnął minister. 
Zacisnęłam nerwowo szczękę, odkładając na miejsce długopis. Gdybym go trzymała to by został złamany wpół.
Co za bydlak mógł bezpośrednio rzucić z siebie takie słowa. 

-Wypraszam sobie takie stwierdzenie. Tony Stark to brat mojego ojca. Nie wiem skąd pan wziął takie domysły, ale przypuszczam, że z dupy.-Nerwy zaczęły mi puszczać. Poczułam dłoń, która należała do Rhoda.-Zajmijmy się wreszcie ofertą. Bo jestem tu by ją dopiąć na ostatni guzik.-Zmieniłam temat, wypuszczając powietrze z ust.
Kiedy wszyscy usiedli na swoje miejsca, zaczęły się dyskusje. A to cena za wysoka, a to przewóz powinien być za darmo a to coś.
Im dłużej siedziałam w tym pomieszczeniu, to tym bardziej czułam jak drga mi brew z nerwów. Przyrzekłam sobie, że jestem tu pierwszy i ostatni raz. 
Nie wiem jak Pepper oraz Tony byli w stanie znosić takie perypetie, ale ja z pewnością nie byłam w stanie. 
W dodatku głowę zaprzątał mi wczorajszy wieczór, kiedy pokłóciłam się z Parkerem, przez co nawet zwykła czynność wydawała mi się trudniejsza.
W końcu zebrałam się w sobie. Nie chciałam w firmie spędzić reszty dnia, nie podobała mi się ta wizja. Potrzebowałam odpoczynku.

-Nie obniżę ceny za żadne skarby. Ta broń to tysiące godzin konstruowania oraz nauki. Jeśli rząd tego nie docenia to idźcie do diabła albo do konkurencji. Jednak gwarantuję, że ich produkty jak i oferta będą dużo gorsze, od tych co przedstawiła panna Potts. Ale jeśli chcecie amerykańską armię uzbroić w chińskich podróbkach to droga wolna, kolejny krok ku zagładzie.
Jeśli pan się nie zdecyduje w ciągu minuty, za dramo oddam to Rosji.-Warknęłam nie mogąc już wytrzymać napięcia.-To co w takim razie.

-Bierzemy wszystko.-Stęknął przerażony. Dobrze wiedział, że byłabym w stanie to zrobić, byleby się mu odgryźć.

-Dziękuję bardzo, proszę skierować się do biura, wypełnić papiery. Płatność ustali z panną Potts. Do widzenia.-Mruknęłam. Kierując się do głównego wyjścia zauważyłam uśmiechającego się Tonego.

-I jak ci poszło?-Zapiął guzik od marynarki, czekając na moje opowieści.

-Podpisał.-Rzuciłam, szukając w torbie kluczy od mojego auta, które czekało by wrócić do garażu.

-Przekaże Pep, pewnie się ucieszy. Rhod jeszcze chwalił ciebie, ale wspominał, że momentami przypominasz mu mnie.-Roześmiał się pod nosem.
Faktycznie z Tonym miałam chyba najwięcej wspólnego z rodziny. Rodzice mieli zdecydowanie inne charaktery, od tego co mam ja.

-Mam...-Westchnęłam łapiąc za kluczki, jednak ku mojemu zdziwieniu zostały szybko wyrwane przez Starka. Spojrzałam się na niego pełna pretensji.-Co ty do cholery wyprawiasz?

-Odwiozę cię, dzwonili do mnie z pobliskiej komendy o piracie drogowym w jednym z moich aut.-Posłałam mu niewinny uśmiech. Przecież musiałam dotrzeć szybko na ważne spotkanie, które poszło lepiej niż przypuszczałam.

Black AvengerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz