17.

2.9K 129 1
                                    

-No oczywiście. Od kiedy miałam pięć lat już układałam Lego. Dostawałam zawsze na gwiazdkę.-Wyszczerzyłam zęby. Mimo, że byłam starsza, dalej idealnym prezentem dla mnie są te klocki. Chyba przywiązałam się do nich, przez rodziców. Mogli wybrać inny prezent, ale chcieli, abym została architektem, albo kimś pokroju Starka. 

-Zostaniesz moją dziewczyną?-Ned powiedział jak zaczarowany. Spojrzałam się na Parkera, który równie bardzo niekomfortowo czuł. Czułam jak moje mięśnie się spinają, a mózg zaczyna szybko pracować, by wymyśleć, co odpowiedzieć na pytanie, temu chłopakowi. Nie chciałam mu sprawić przykrości.

-Ned mówiłeś, że musisz iść. Leć. Jutro spotkajmy się tam gdzie zawsze. Paa. -Powiedział i pozbył się swojego kolegi, wypychając go z pokoju siłą. Kiedy się pożegnał z brunetem, szybko wrócił do mnie. Usiadł obok mnie, obejmując ramieniem, bym mogła się w niego wtulić i odpocząć od świata, który wywoływał w mojej głowie jeden wielki szum.

-To co chcecie na ochotę na obiad?-Zapytała się nas Pani May wchodząc bez pukania. Popatrzyłam się na siebie z Peterem, który wydawało mi się, że dawał znać, abym się nie wstydziła. Nie wiedziałam do końca mina zagościła na mojej twarzy, ale chyba musiała być dziwna, że obydwoje patrzyli się na mnie, jakbym mdlała.

-Chińszczyzna?-Zaproponował szybko. Nienawidziłam tego fast fooda wolałam burgery.

-Dla mnie bomba.-Powiedziała kobieta.

-Dla mnie też.-Przytaknęłam z udawaną niechęcią. Jedliśmy przy przyjemnej rozmowie. Znaczy ja tylko piłam swoją colę, nie byłam jakoś specjalnie głodna. Siedziałam zmyślona, pogrążając się w głębi własnych myśli, które krążyły wokół mojego jedynego członka rodziny. 

-Julia...-Zaczął mi machać przed oczyma Parker, obawiając się, że coś mi jest.-Co ci jest?-Spytał z troską.

-Mi? Nic po prostu się zamyśliłam.-Zmarszczyłam brwi, czując się dziwnie jak na mnie spoglądali.

-Julia może chciałabyś u nas zostać na dłużej?-Zaproponowała May.-Pit wspominał, że czasami ciężko dogadać ci się z Tonym i nie chcesz wyjeżdżać z miasta. Mamy wolny pokój.

-Oderwała byś się od tego wszystkiego.-Namawiał mnie Peter.

-Dziękuję, ale nie chcę robić problemu.-Uśmiechnęłam się nerwowo. Trochę, bardzo nie chciało mi się wracać do Stark Tower, ani jechać z Tonym do tej willi.-Zrobimy sobie maraton.-Dalej namawiał mnie chłopak. Przekrzywiłam głowę, zaczynając ulegać jego propozycji, ale przerwały to dzwoniące telefony [mi i Parkerowi]. Coś tu nie gra. Odebrałam szybko i usłyszałam głos Clinta. 

-Julia wracaj szybko. Ważne zebranie.-Westchnął przejęty. Moje ciało zadrgało się ze strachu widząc najczarniejsze scenariusze. 

-Co? jak? Gdzie?-Spojrzałam na Parkera, który chyba rozmawiał z Starkiem. Jego mina też nie była za ciekawa, a May patrzyła na nas niezrozumiale, próbując w głowie odgadnąć co się stało.

-W Stark Tower za 20 minut. Wracaj.
Pa!-Odłożyłam w tym samym słuchawkę z Peterem. Zmęczona schowałam urządzenie do kieszeni. Chciałam, żeby ten dzień się jak najszybciej skończył, na dziś wystarczyło mi problemów.

-Zebranie?-Spytał upewniając się, że dzwonił do mnie Clint. Kiwnęłam głową poirytowana i rozbita. 

-Za 20 minut.-Westchnęłam, powoli wstając z krzesła. 

-Co? Jest wieczór.-Niezadowolona kobieta zmarszczyła brwi. Złapała Petera za bark przejęta.

-Jest ważne zebranie u Pana Starka.-Zaczął ją bajerować brunet, by nas puściła i się nie martwiła. Spojrzałam na ten obrazek z uśmiechem na twarzy, mimo, że poczułam ukłucie w sercu. Dawno nikt się o mnie tak nie martwił, chciałabym poczuć ponownie tą matczyną miłość, która zdawała mi się kiedyś przesadą.

-Dobra lećcie szybko, pewnie to coś ważnego.-Kiwnęła głową, rozumiejąc, że musimy iść.-Tylko napisz jak dotrzecie!-Krzyknęła, gdy już wybiegliśmy w  pośpiechu.


Black AvengerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz