-Witam rybę w akwarium.-Ziewnęłam. Przysunęłam sobie krzesło i spoczęłam na przeciwko niego. Nie wydawał się zdolny do zrobienia mi krzywdy. Nie rozumiałam dlaczego siedzi, więc w tej klatce. Rozumiem, że przezorny zawsze ubezpieczony, jednak on był w transie. Nie potrzeba mu więzienia, tylko leczenia psychicznego, dla mnie byłoby to traumatyczne doznanie siedzenie w swojej głowie, a mimo to nie można kontrolować swojego działania.
-Spać nie możesz?-Mruknął opierając się o ścianę.
-Mam koszmary.-Ponownie ziewnęłam. Opierając głowę o rękę. Spoglądałam na jego twarz. Opadało na nią kilka brązowych kosmyków, które prosiły o ścięcie i uczesanie ich.
-Z własnego doświadczenia wiem, że lepiej się wygadać, niż trzymać coś w sobie. Słucham cię więc...-Spoważniałam nieco. Odwróciłam wzrok na podłogę, wlepiając w nią ślepo oczy.
-Jedna z sytuacji powtarza mi się w kółko, a dokładnie jak tracę czucie w nogach, leżąc bezradnie i walcząc o życie, a jak się budzę, widzę jego twarz, posturę i jak trzyma w prawej dłoni dzidę. Zapalam światło i znika. Czuję wtedy, że z dnia na dzień jest tylko gorzej.-Odparłam przeczesując włosy. Brunet kiwnął głową tylko, po czym jakby zastanawiam czy coś ma powiedzieć.
-Jak ja cię dobrze rozumiem...-Westchnął. Zapanowała nieco niezręczna cisza, którą nie wiedziałam jak przerwać. Jednak przyszedł mi do głowy genialny pomysł. Zjem śniadanie z Barnesem.
-Za chwilę wrócę.-Rzuciłam, a następnie wróciłam do kuchni. Zrobiłam najprostszą jajecznice z grzankami. Na tacce postawiłam jeszcze sok pomarańczowy i wróciła do bruneta.-Pacz co mam.-Uśmiechnęła się do niego, a on uraczył mnie tylko spojrzeniem.-Otwórz.-Wydałam polecenie do sztucznej inteligencji. Weszłam do szklanego pomieszczenia, po czym usiadłam obok niego, podając mu jedzenie.
-Nie boisz, że ci coś zrobię?-Mruknął, przyjmując jedzenie.-Dzięki.-Dodał cicho.
-Nie, widzę powodu, dlaczego byś miał to zrobić. Jesteś nie szkodliwy, no wiesz w "tej wersji".-Uśmiechnęłam się z widelcem w ręku. Mężczyzna kiwnął tylko przecząco głową i zaczął jeść.-8:45!!-Zdziwiłam się. Napchałam buzię jedzeniem.-Muszę już iść. Przepraszam cię. wpadnę jeszcze do ciebie. Muszę się przygotować na ważne spotkanie.-Krzyknęłam w biegu. Zabrałam swój talerz i pożegnałam się z nim szybko. Kiedy wracałam do pokoju zahaczyłam o kuchnię zostawiając naczynia.
Przebrałam się w brązowy dres. Zrobiłam delikatne kreski i ukryłam cienie po oczami. Wyszłam z wieży, a następnie wolnym krokiem udałam się na spotkanie z czarnowłosym. Usiadłam na ławce czekając na chłopaka.-Co tam?-Usłyszałam znajomy głos.
-Cześć.-Uśmiechnęłam się, odwracając głowę.-Wczoraj przeglądałam papiery i nie wiem czy to jest dobry pomysł. Tam są niewinne dzieciaki i kilku pseudo nauczycieli niby.-Odparłam, kiedy usiadł.
-Nie mów, że wykruszysz się z tego...
-Nie nie.-Przerwałam mu.-Jednak nie jestem za użyciem siły fizycznej. Może da się z nimi tylko porozmawiać. Wiesz Nick jest przewrażliwiony na temat takich rzeczy.
-Dobra. Nie przeprowadzimy na nich ataku, jednak wolałbym, żebyś się na to przygotowała. Nie wiemy nic dokładnie.-Wytłumaczył, na co kiwnęłam głową.-Mam tu jeszcze kilka informacji, na temat poszczególnych osób. Przejrzyj jak będziesz miała czas.
-Wieczorem ogarnę to. Będę dzwonić jak coś.-Mruknęłam. Rozmawialiśmy jeszcze o kilku szczegółach, do puki naszej konwersacji nie przerwał mój dzwoniący telefon. Energicznie go odebrałam i usłyszałam w słuchawce głos Starka.
-Czego chcesz Tony?-Spytałam niezadowolona.
-Wracaj. Jesteś mi potrzebna. Pa.-Powiedział szybko i się rozłączył. Spojrzałam zdenerwowana na telefon. Schowałam do torby, razem z innymi teczkami, od Andyego. Pożegnałam się z czarnowłosym i rozeszliśmy się w swoje strony.
CZYTASZ
Black Avenger
FanfictionJest to książka o dziewczynie, która nie miała łatwo w życiu. A w dodatku musi zamieszkać z mścicielami i postanawia dołączyć do nich. Jednak ten wybór przysparza jej więcej przygód i to nie tylko tych miłych, a rozterki sercowe nie poprawiają spra...