7.

1.2K 47 15
                                    


Jego twarz wyrażała wkurw. Buck pomógł mi wstać i dostać się do sali z dużym stołem.-Czy może ktoś wytłumaczyć co się tu stało?

-Zaatakowała nas Hydra...-Zaczął Sam.

-Czyli mam rozumieć, że do najbardziej strzeżonego budynku, gdzie stacjonują Avengers zaatakowali agenci Hydry?-Przerwał miliarder, udając zaskoczenie.

-Nie byliśmy przygotowani.

-Powinniście być na wszystko przygotowani do cholery jasnej. Gdy media dowiedzą się o tym, że jesteście niekompetentni, powtórzy się sytuacja z Everett Rosem, a tego chyba nie chcemy.-Spojrzał się na niebieskookiego.-Musicie się wziąć ostro do roboty i zacząć pracować, koniec z wakacjami.-Wytłumaczył ostro, zaczęliśmy planować nowe zasady i harmonogramy, kiedy skończyliśmy chciałam udać się do siebie, ale Tony kazał mi zostać.

-Cześć tak w ogóle, co tam u ciebie? Jak Pep się czuję?-Próbowałam złagodzić sytuację co mi słabo wychodziło. Usiadł na przeciwko mnie.

-Co ci się stało?-Pokazał na brudną koszulkę od krwi.

-A to małe draśnięcie.-Mruknęłam, nerwowo się śmiejąc.

-Choć pójdziesz do naszej drukarki krwinek szybciej ci się rana zagoi.-Odparł zrezygnowany. Wziął mnie pod ramię i poszliśmy do laboratorium.-W ogóle, miałam zapytać już wcześniej, czy coś cię łączy z Barnesem?-Podrapał się nerwowo po karku. Moje oczy się rozszerzyły.

-Jesteśmy tylko przyjaciółmi, co by miało być pomiędzy nami?-Oznajmiłam zawstydzona i się zaczerwieniłam. Roześmiał się głośno, widząc moją reakcję. 

-Robicie maślane oczy do siebie.-Powiedział na co prychnęłam, nie dopuszczając go do myśli moich bliższych relacji z brunetem.
Kiedy rana został profesjonalnie opatrzona mogłam wreszcie wstać bez niczyjej pomocy. Pożegnałam się z Starkiem i udałam się do swojego pokoju. Wzięłam szybki prysznic próbując odgonić myśli od Buckiego. Gdyby nie głupie pytanie bruneta to bym sobie tym nie zaprzątała głowy. Wysuszyłam włosy i ubrałam się w czerwony luźny sweterek i czarne jeansy. 

Zapukałam do pokoju Lokiego. Kiedy usłyszałam pozwolenie, weszłam i rzuciłam się na niego na łóżko.

-Co się stało?-Spytał widząc w jakim jestem stanie. Zanurzyłam głowę w poduszce, która pachniała Lokim, ma bardzo ładne perfumy.

-Właśnie nie wiem.-Jęknęłam z bezsilnością. Poczułam jak po chwili wdziera mi się do głowy.-Ty świnko.-Rzuciłam w niego butem.

-Nie chciałaś mi powiedzieć, więc sam sobie poradziłem.-Oznajmił.-Czy ty kochasz go?-Spytał.

-Właśnie niee wieem.-Znowu jęknęłam.-Ja nie wiem, gdzie się to czuję. Ten debilny żart dał do myślenia.-Loki westchnął i zamknął książkę.

-Może z nim po prostu porozmawiaj i powiedz co się dzieje oraz o czujesz.-Wytłumaczył i prze teleportował mnie przed pokój Jamesa. Walczyłam ze sobą, żeby zapukać.

-Cześć coś się stało?-Otworzył drzwi przede mną.

-Ja...ten...no nic...tak przyszłam.-Zarumieniłam się, Bucky był ubrany w obcisłą koszulkę, która odznaczała jego każdy mięsień. Wpuścił mnie do siebie, usiadłam na kanapie biorąc jedną poduszkę i zaczęłam ją nerwowo ściskać.

-Może coś obejrzymy.-Skoczył na kanapę i objął mnie ramieniem.

-Barnes bo ja cię lubię.-Mruknęłam i zasłoniłam się włosami.

-No ja ciebie też bo przecież jesteśmy przyjaciółmi.-Uśmiechnął się szeroko na co się podwójnie zaczerwieniłam.

-Tylko, że czuję coś więcej niż przyjaźń. To znaczy, że bardzo mi na tobie zależy i nie mogę cie postrzegać jako przyjaciela.-Wydusiłam wreszcie, spojrzałam na zaskoczonego bruneta. Przyparł mnie do kanapy i namiętnie pocałował. Wsunął delikatnie język. Nie chciałam tak łatwo odpuścić i zaczęłam walkę o dominacje.                                                                                                 Poczułam jego chłodną rękę, która wślizguje mi się pod koszulkę a druga rozpina guziki od spodni...

-Julia? Juuliia?-Wybudził mnie głos Tonego. 

Black AvengerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz