Jest to rozdział, w którym pojawia się scena +18, więc uwaga.
Był to przystojny blondyn z dłuższym zadbanym zarostem. Na sobie miał białą koszule i czarne spodnie. Wyglądał na 28-30 lat.
-Witam. Jestem Adam Liber.-Wyciągnął dłoń i uśmiechnął się serdecznie.
-Dzień dobry.-Uścisnęliśmy sobie dłonie. Ustawił nagrywanie, po czym przeszliśmy do rzeczy.
-Jak się czujesz po swoim urlopie?-Spytał, zakładając nogę na nogę.
-Ehh tęsknie za nim bo teraz mam dużo pracy i muszę wrócić do formy, co jest wymaga sporo pracy, bo troszkę zaniedbałam treningi.-Odparłam zgodnie z tym co ustaliłam wcześniej, spodziewałam się, niektórych pytań.
- Moim zdaniem wyglądasz tak dobrze jak zawsze. A czy byś mogła więcej zdradzić co było przyczyną twojego zniknięcia?
-Mogę tylko powiedzieć, że ze względów zdrowotnych.-Uśmiechnęłam się, kładąc dłonie na udzie, by móc bawić się materiałem do spodni. Zaczynałam żałować, że zgodziłam się na ten wywiad. Czułam się strasznie nieswojo.
-Mhm mhm,a wiążesz swoją przyszłość z Avengers czy wolałabyś się jednak prowadzić życie jako normalna nastolatka.-Zaśmiałam się nerwowo bo nie wiedziałam kompletnie co odpowiedzieć. Nigdy się nie zastanawiałam nad takimi rzeczami. Wolałam się godzić ze swoim losem.
-Nie myślałam nad tym mówiąc szczerze. Myślę, że trudny byłby powrót do szkoły oraz do normalnego życia. Po pierwsze metalowe kończyny a po drugie, za dużo już w życiu widziałam.-Oznajmiłam udając rozbawiony ton. Odpowiedziałam jeszcze na kilka pytań i wróciłam do domu. Podczas drogi byłam wyjątkowo cicho, moje myśli zaprzątało pytanie co chcę robić w przyszłości. Jestem jeszcze nastolatką, ale po przejściach na statku Thanosa i tak nie mogę się zestarzeć, więc będę się przyglądać jak cała moja rodzina umiera. W końcu zostanę sama jak palec, pochłaniana przez strach oraz odrzucenie.
-Hej młoda jak dzień?-Poczochrał mnie po włosach Stark, wybudzając mnie tym z myślowego transu.
-Spoko.-Mruknęłam cicho i usiadłam przy wyspie kuchennej.
-Coś się stało?-Spojrzał zdenerwowany na Bucka, myśląc, że po jego stronie leży wina.
-Nie nie. James nic nie zrobił po prostu się zamyśliłam. Spokojnie.-Uśmiechnęłam się sztucznie.
-Aaa to dobrze.-Westchnął z ulgą, pijąc dalej zawartość filiżanki.
-Co u Ciebie, czemu nie z Pep?-Spytałam z udawanym dobrym humorem.
-Musiałem wpaść bo jakieś problemy z systemem i pewnie zostanę na kilka dni więc możemy wyjść gdzieś?
-Stark chyba nie po...-Zaczął, ale szybko mu przerwałam. Wiedziałam, że mogło to prowadzić do kłótni.
-Jasne, tylko wybacz dziś nie mam zbytnio sił. Chyba idę się zdrzemnąć chwile.-Udałam ziewnięcie, po czym poszłam do mojego pokoju i usiadłam przy biurku. Chciałam pobyć przez chwile sama. Pozbierać myśli.
Schowałam twarz w dłoniach. Wzięłam butelkę wina, papierosy i wyszłam na taras. Usiadłam na wiklinowy fotel. Zapaliłam i zaciągnęłam się mocno, po czym wypuściłam dym robiąc kółeczka. Odetchnęłam z ulgą.-Co się dzieje?-Wzdrygnęłam się na głos Jamesa. Usiadł obok i zabrał mi papierosa.-Po tym wywiadzie się nieco dziwnie zachowujesz. Coś cie trapi.-Stwierdził.
-Nic takiego. Myślałam tylko...-Urwałam. Nie chciałam obciążać go moimi problemami i tak ma dużo swojego.
-Coo? Jak powiesz to może trochę ci ulży.-Położył mi dłoń na udzie, delikatnie gładząc palcem skórę.
CZYTASZ
Black Avenger
FanfictionJest to książka o dziewczynie, która nie miała łatwo w życiu. A w dodatku musi zamieszkać z mścicielami i postanawia dołączyć do nich. Jednak ten wybór przysparza jej więcej przygód i to nie tylko tych miłych, a rozterki sercowe nie poprawiają spra...