1

1.6K 58 8
                                    

Uwaga! Czytasz na własną odpowiedzialność! A tak bajdełej to często jest tak, że kolejna część książki jest słabsza od pierwszej, tu też się może tak zdarzyć, lecz postaram się, żeby tak nie było.

Miłego czytania!

Ps. Polecam to samo zrobić zanim to przeczytacie.

 Polecam to samo zrobić zanim to przeczytacie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.



W bazie Avengers panowała cisza. Nigdzie nie było słychać radosnej brunetki, która jeszcze niedawno zacięcie dyskutowała z Kapitanem. A teraz? A teraz panował spokój i nawiedzony klimat, a ponury humor każdemu się udzielał. Tony po śmierci młodej dziewczyny, zaszył się gdzieś z Pepper. Strażnicy Galaktyki powrócili chronić inne planety. Banner uciekł gdzieś z Natashą, Clint wrócił do swojej wesołej gromadki, Vision zniknął razem z Wandą. Pozostali próbowali utrzymać ostatnimi siłami Avengers, jeśli jeszcze się dało tak nazwać garstkę osób z depresją.

-Steve!-Krzyknął Buck, który zaczął się irytować.

-Tak?-Otrząsnął się blondyn. Byli na spotkaniu, na którym Fury podawał wytyczne odnośnie misji. Kapitan zdał sobie sprawę, że oczy wszystkich obecnych były skierowane na niego.-Przepraszam, ostatnio jestem nie swój.-Przetarł zmęczone oczy. Od dawna nie przespał całej nocy. Misję dawały mu popalić.-O czym była mowa?

-Zalecam Rogers, żebyś udał się na małe wakacje, wyglądasz na wycieńczonego staruszku.-Zauważył Fury. Blondyn westchnął ciężko, kiwając przecząco głową. Nie miał czasu na sen, a co dopiero wakacje. 

-Spokojnie nic mi nie jest, dobrze się czuję.-Wymusił sztuczny uśmiech. Nick pokiwał głową i wrócił do tematu, widząc, że Rogers jest uparty.
Po jakże męczącym spotkaniu i wyznaczenie grupy na misję, każdy poszedł w swoją stronę.

-SŁUCHAJCIE!-Wbiegł Scott do pustej sali zebrań.-Kuźwa.-Mruknął patrząc na zegarek. Spojrzał na czerwony przycisk alarmu pożarowego. Rozbił szybkę i wcisnął alarm. Poskutkowało to opuszczeniem budynku i strażą pożarną.

-Jesteś idiotą Scott, mogłeś nas po prostu zwołać.-Westchnął ciężko Falcon, czekając, aż będzie mógł wrócić do budynku, akurat zaczęła się ulewa.

-Sam daj mu spokój, musiało być to coś ważnego.-Powiedział Steve zakładając na głowę kurtkę, by całkowicie nie zmoknąć.

-Dziękuję Kapitanie.-Puścił oczko.-Słuchajcie, bo skonstruowaliśmy Hankem maszynę do podróży w czasie i ja wpadłem na to, żeby się cofnąć wziąć młodą i wrócić.-Wszyscy się popatrzyli się na niego jak na osobę nie do końca o zdrowym umyśle.

-Dobra, powiedzmy, że nie oszalałeś to gdzie ta maszyna?-Czarnoskóry mężczyzna oparł się o ścianę. Widział już bogów asgardzkich, więc może ten pomysł nie był, aż tak bardzo oderwany od rzeczywistości.

-Mam prototyp w swoim aucie, ale trzeba to ulepszyć, bo tak jakby aktualnie ona odmładza i postarza.-Podrapał się w kark, widząc ich miny. Zaczynał żałować, że w ogóle to powiedział. Mógł lepiej przemyśleć ten apel. 

-Może warto spróbować?-Westchnął Bucky, w którym zapaliło się światełko nadziei. Chciał tak bardzo jeszcze raz zobaczyć Julię. Śniła mu się po nocach, przeżywał każdy możliwy moment z nią od nowa. Tylko to go trzymało przy życiu. Więc jeśli pojawiła się możliwość, która może zakończyć się powodzeniem, to czemu nie spróbować?

-Kolejny wariat.-Prychnął Falcon, pociągając za metalową klamkę, przeszklonych drzwi.

-Jeśli nam się nie uda to trudno, ale próbowaliśmy. A co jeśli nam się uda? Każdy wyjdzie z swojej ukrywanej depresji i może Avengers się znowu zejdzie. Ja niestety w tej sytuacji mogę odegrać tylko rolę królika doświadczalnego, ale znamy dwóch najlepszych naukowców.-Wytłumaczył Barnes z iskierką w oku. Od bardzo dawna nie czuł się tak. Wreszcie znalazł nowy powód do przeżycia kolejnego dnia.

-Jestem za.-Przyznał Cap i spojrzał na resztę. Zgodzili się po przemyśleniu sprawy i zaczęli szukać swoich przyjaciół. 




Turururururu przeniesienie do Tonego 



-Tony przynieś mi z szafki pampersy i smoczek!

-Dobrze Pep.-Westchnął i zaczął szukać po szafkach. Po jakimś czasie się szukania, zdenerwował się i niechcący kiedy trzasnął drzwiczkami od szafki, przewrócił ramkę przyozdobioną naklejkami. Obrazek przedstawiał wesołą gromadkę przyjaciół a zarazem rodziny w świątecznych, kiczowatych sweterkach świątecznych na tle choinki.

-Brakuje tego co nie?-Zaskoczony usłyszał głos Steva. Odwrócił się i zobaczył kapitana wraz z Falconem w obcisłych kalesonach.

-Co ty tu robisz?-Zapytał nie co zniesmaczony.

-Jesteś nam bardzo potrzebny. Mamy zamiar...

-Tony do cholery ile moż... Witam ja wezmę tylko kilka rzeczy i znikam.-Mruknęła Potts. 

-Co macie zamiar zrobić?-Spytał milioner kiedy kobieta wyszła .

-Chcemy sprowadzić Julię z przeszłości. 

-I w czym ja jestem wam potrzebny w jakże debilnym i nierealnym planie.-Zaśmiał się brunet.

-Mamy prototyp maszyny przenoszenia w czasie, ale trzeba ją znacznie ulepszyć a nikt z nas się nie zna na tym jak ty. 

-Niestety muszę wam uświadomić, że coś jak podróże w czasie, nie istnieją. 

-Zostawię ci potrzebne papiery, warto chociaż spróbować.-Odrzekł kapitan i wyszedł zostawiając filantropa pogrążonego we własnych myślach.



Black AvengerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz