13.

3.9K 157 35
                                    

-Jakie?-Zapytałam ciekawa.

-Chodź.-Powiedział blondyn prowadząc mnie do windy. Jechaliśmy na jedno z pięter mieszkalnych. Oparłam się o barierkę czując ból pleców. 

-Znasz Zimowego Żołnierza?-Spojrzał się na mnie niebieskimi oczyma. 

-Czytałam w aktach Tarczy.-Prychnęłam.-James Buchanan Barnes? Jak pamiętam. Twój przyjaciel w walce oraz najlepszy agent z hydry. Szczerze? Masz gust do przyjaciół.-Oznajmiłam jędzowato. Czułam dalej mały uraz do niego.

-Co ty do mnie masz? Co? Nic ci przecież nie zrobiłem.-Westchnął.

-No właśnie nic nie zrobiłeś jak Stark został porwany.-Zmarszczyłam brwi.

-Proszę Cię nie wyjeżdżaj mi teraz ze Tonym. Nikt nie jest idealny, nie moja wina, że nie Fury odwlekał tą sprawę. A w sumie zapomniałem, że jedynym ideałem jesteś ty...-Zacisnęłam szczękę na te słowa. Miałam wielką ochotę rzucić w niego niezłą wiązankę przekleństw, lecz otworzyły się drzwi windy, które ukazały wielką, przeszkloną klatkę, a w niej niebrzydkiego bruneta.

-Hej Steve. Co ona tu robi?-Mężczyzna spojrzał się na mnie.

-Ryby w akwarium nie mówią.-Odparłam rozbawiona.

-Umiesz każdego doprowadzić do szału. Pilnuj go, tylko oto cię proszę.-Zwrócił się do mnie zdenerwowany Rogers, który nie miał najwyraźniej nie miał już na mnie sił.

-Jak klękniesz to się zastanowię nad przysługą.-Posłałam mu kpiący uśmiech do mężczyzny, który wrócił do windy. Podeszłam do szklane celi.-Julia Stark.

-Bucky...

-Wiem. Znam cię, znaczy nie osobiście, lecz z akt. Nie miałeś kolorowo.-Przysunęłam sobie krzesełko i spoczęłam na nim.-Wyrazy współczucia. 

-Ty też nie wyglądasz jakbyś była rozpieszczana przez życie. Rogers opowiadał mi również co się działo przez ostatnie tygodnie.-Jego oczy przykuł reaktor łukowy, który prześwitywał przez koszulkę. 

-Oj tak.-Westchnęłam. Czyli obydwoje posiadamy jakieś kalectwo.-Roześmiałam się, mając na myśl jego metalowe ramię. Brunet uniósł kącik, nie uśmiechając się jednak w pełni.-Steve nie pomógł Starkowi?-Nagle zapytał zaintrygowany ostatnimi zdarzeniami.

-Nick Fury nie pozwolił...

-Czego nie pozwoliłem?-Usłyszałam zachrypnięty głos szpiega za plecami.

-I oto przylazł pirat.-Westchnęłam, wstając z siedzenia.-Zapewne przylazłeś do niego, a nie do mnie, więc oszczędźmy sobie czasu i udawanych uprzejmości. Jest twój.

-Też Cię miło widzieć.-Mruknął czarnoskóry, przechodząc obok. Złapał mnie za ramię, zatrzymując moją szybką ucieczkę.-Mam dla Ciebie robotę. Tylko incognito.

-Co to za robota i czy się opłaca?

-Zlikwidujesz albo zwerbujesz dla Tarczy kilka osób. Papiery masz w pokoju. Jeśli potrzebujesz więcej informacji, kontaktuj się z Hill albo Coulsonem.

-Przejdźmy do moich korzyści, drogi piracie.-Założyłam ręce na piersi, oczekując sprawiedliwego wynagrodzenia.

-A co chcesz?

-Załatw mi willę nad morzem i kilka nowych zer na moim koncie też by mnie zadowoliło.

-Da się zrobić. Zejdź schodami. Czeka na ciebie tam twój partner do misji, chyba się już znacie.-Ściszył jeszcze bardziej głos, gdy zauważył, że brunet się przysłuchuje. Kiwnęłam głową i udałam się zejściem pożarowym. Zza drzwiami ujrzałam czarnowłosego chłopaka, którego już znałam. Podeszłam do niego i trzasnęłam go w policzek. On był szpiegiem Nicka, więc zaprzyjaźnienie się z nim było dla niego czystą pracą, zleconą od Furyego.

-Auć.-Syknął, łapiąc za bolące miejsce.-Oczekiwałem milszego przywitania.

-Czemu niby?! Oszukałeś mnie.-Zmarszczyłam zła nos.

-Takie miałem polecenie, co ja zrobię? Przepraszam.-Mruknął, na co kiwnęłam głową.-Wracając do sprawy ważniejszej. Mamy dwa dni do przygotowania, słyszałem, że jesteś po operacjach, więc dostaniesz lżejszą robotę, ale lepiej rozruszaj się nieco. Dzięki tym będziemy się kontaktować.-Podał mi zwykły telefon. Spojrzałam na niego jak na idiotę.-Działa na zaszyfrowanych falach i wygląda niegroźnie.-Wytłumaczył.-Weź strój i pamiętaj o broni. Musisz być przygotowana na każdy scenariusz.-Po udzieleniu mi krótkich porad rozeszliśmy się. Wrócił do swojego udawania przydupasa Nicka, a ja wróciłam do pokoju, by odpocząć po tym dniu, który został napakowany różnymi wydarzeniami. Przebrałam się w piżamy i opadłam wycieńczona na łóżko. Zamknęłam oczy, odpływając szybko. Miałam powtórkę wydarzeń z Lokim. Ponowna nieudana walka i ponownie doznanie obrażeń. 
Obudziłam się zalana potem oraz z bólem pleców. Złapałam za butelkę z wodą, ale upuściłam ją od razu, widząc stojącą postać przy drzwiach, która przypominała bardzo brata Thora. Zapaliłam szybko światło, upewniając się, że mam tylko zwidy. Odetchnęłam głęboko. Nie mogąc zasnąć ponownie, złapałam za papiery, które zostawił mi pirat. Przeglądłam informację o szkole dla mutantów, którą założył niejaki doktor X. Ta misja przypominała raczej zastraszenie, niż zwerbowanie. Z treści wynikało, że większość osób uczęszczających tam to zwykłe dzieci, nie radzące sobie z mocami, które zaczęły dotykać nasz gatunek. Kolejny krok ewolucji. Rzuciłam je w kąt. Podeptałam do kuchni, by znaleźć coś gotowego do zjedzenia.

-A co tu robisz? Spać nie możesz?-Zastałam Tonego, który chyba z tego samego powodu siedział w pomieszczeniu.

-Jak byś zgadł.-Mruknęłam, łapiąc za ciasteczka.

-Nie widzę żebyś była z tego powodu smutna.-Zaśmiał się i popił kawę.

-A ty czemu nie śpisz?-Ugryzłam kokosowy przysmak.

-Dalej żyje walką o Nowy Jork. Coś jakby nieprzepracowana trauma, wiesz jak na bohatera przystało.-Uśmiechnął się sztucznie. Kiwnęłam porozumiewawczo głową.-Zauważyłem dalej kwas między tobą a kapitanem. Myślałem, że tylko ja nie mam z nim wspólnego języka.-Zaśmiałam się na te słowa.-Trudny z niego człowiek.-Popił kawę.

-Raczej do trudnych my należymy on idzie zbyt prostymi ideami, jest nieco zaślepiony.-Odpowiedziałam. 

-Racja. Wracam do łóżka i tobie też radzę.-Pacnął mnie w ramię, po czym wyszedł. Dalej jednak nie czułam pragnienia snu. Wzięłam jeszcze jedno ciastko do buzi, po czym udałam się do zamkniętego w klatce przyjaciela Steva.

Black AvengerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz