Perspektywa Adama
Jak tylko drzwi zamknęły się za Mateuszem i Melą zabrałem się za szukanie Wiktorii. Chciałem z nią pogadać. Znalazłem ją siedzącą na fotelu w samym rogu salonu ściskała w dłoni szklankę z sokiem pomarańczowym i przeglądała coś w telefonie. No tak, moja przyjaciółka nie należy do zbyt imprezowych osób.
-Chciałem zapytać czy dobrze się bawisz, ale chyba widzę jak jest. - oparłem się o fotel i zajrzałem jej przez ramię.
-Nie jest tak źle. Gdzie zgubiłeś Mateusza i Melę? - zapytała chowając telefon do kieszeni bluzy.
-Mati musiał odwieść ją do domu.
-Co?
-Karol trochę za blisko próbował ją poznać. I właśnie po to do ciebie przyszedłem. Pogadamy potem? Tak wiesz, na spokojnie jak impreza się skończy?
-No dobra. - mruknęła lekko znudzona, ale machnęła na to ręką i wróciła do swojego poprzedniego zajęcia.
Stanąłem przy wyspie kuchennej i chciałem sobie zrobić drinka, ale ktoś sprzątnął mi butelkę z resztką wódki sprzed nosa i ją wyzerował. Przewróciłem oczami i nalałem sobie do szklanki soku.
Perspektywa Wiktorii
Siedziałam obok mojego przyjaciela i czekałam aż zacznie rozmowę, ale Adam chyba nie wiedział jak to zrobić więc wzięłam sprawy w swoje ręce.
-No to zaczniesz w końcu? Bo w sumie to już bym poszła spać. - przerwałam ciszę między nami i ziewnęłam.
-A no tak, zamyśliłem się. Już zaczynam. Słuchaj mała spróbowałabyś się zaprzyjaźnić albo chociaż zakolegować z Melą?
-Oszalałeś już do reszty? - popatrzyłam na niego krzywo.
-No, ale czemu?
-No, bo ona jest dziwna?! Patrzy się na mnie jakbym jej co najmniej mamę zabiła. W dodatku ludzie będą myśleć, że przyjaźnię się z nią tylko po to żeby być bliżej Mateusza. - westchnęłam i oparłam głowę na swojej dłoni. Rękę miałam wspartą na kolanie.
-On Ci się podoba? - momentalnie poderwałam się z mojej magicznej pozycji i dziękowałam losowi, że światło było na tyle przyciemnione, że chyba nie było widać moich rumieńców.
-Tak, ty ewidentnie oszalałeś. Skąd ten pomysł? - chyba trochę za szybko to powiedziałam...
-Bo się zarumieniłaś i dziwnie szybko gadasz. No i przecież ślepy nie jestem, widziałem jak się na niego patrzyłaś. - zna mnie za dobrze... Przełknęłam nerwowo ślinę.
-Znasz mnie zdecydowanie za dobrze... - znowu westchnęłam, ale tym razem głowę oparłam na jego ramieniu.
-Mogę was jakoś do siebie zbliżyć jeżeli chcesz.
-Nie, dam sobie radę sama. Małe kroczki, powoli do przodu, wiesz o co chodzi. - krzywo się uśmiechnęłam. Wcale nie było tak jak mówiłam, po prostu bałam się tej dziewczyny i tyle.
-No jeżeli tak mówisz to uznajmy, że Ci wierzę. Chodź już spać, bo rano będę miał kaca stulecia.
-No to idziemy.
***
Wstałam sporo przed Adamem. Stwierdziłam, że skoro i tak nie mam nic do roboty to posprzątam w mieszkaniu. Zebrałam do czarnego worka wszystkie puste butelki, kartony i puszki. Zgarnęłam wszystkie naczynia do zlewu i zabrałam się za zmywanie.
Po powierzchownym posprzątaniu zrobiłam śniadanie i naszykowałam mu tabletkę na ból głowy. Usłyszałam, że wstał więc zalałam kawę wodą i postawiłam ją obok naleśników.
-Okay, posprzątałaś, zrobiłaś śniadanie i naszykowałaś mi prochy. Zbiłaś mój ulubiony kubek czy co? - łyknął tabletkę i popił ją wodą z kranu. Wyglądał średnio, ale mimo podkrążonych, zaczerwienionych oczu, wyschniętych ust i bladej twarzy humor wydawał się mu dopisywać.
-Czy ja muszę coś zrobić żeby być miła? Wyręczyłam cię, bo sam być to ogarnął pewnie dopiero w przyszłym tygodniu. - upiłam spory łyk herbaty i zabrałam się za jedzenie śniadania.
-Wracasz już do domu czy robimy sobie jakiś wieczór filmowy? - zapytał i usiadł obok mnie zabierając się za naleśniki.
-W sumie to nie chce mi się wracać do domu, ale jak nie zostały u ciebie żadne moje ciuchy to najpierw bym musiała po nie pojechać.
-Coś babskiego na pewno się tu znajdzie, ale stu procent pewności na to, że to twoje nie mam. Najwyżej przygarniesz nowe gacie z Victorii. - zdzieliłam go w tył głowy i wróciłam do swojego naleśnika. - Wszystko prane! - rozmasował głowę i zabrał mi z talerza banana.
-Jakbym cię nie znała to może bym Ci uwierzyła, że umiesz używać pralki.
-Przecież umiem używać pralki. Ja nie wiem o co Ci chodzi. - zaśmiałam się pod nosem.
-Umiesz? To czemu prawie zawsze do mnie dzwonisz i pytasz się co masz kliknąć? - chłopak przewrócił oczami i już nie odpowiedział.
***
Czekaliśmy na zamówione sushi i poważnie rozważaliśmy każde za i przeciw każdego filmu jaki chcieliśmy obejrzeć.
-Czemu tak właściwie chciałeś, żebym się zaprzyjaźniła z Melą? - prawdę mówiąc byłam ciekawa o co mu chodzi.
-No bo... - chwilę się zastanowił. - taka trochę samotna się wydaje. Patrząc i na ciebie i na nią to całkiem nieźle mogłybyście się dogadać.
-Nie wydaje mi się, ona mnie z jakiegoś powodu niepokoi. - powiedziałam zgodnie z prawdą.
-Pomyśl o tym jeszcze i najlepiej według mnie byłoby jakbyś zmieniła zdanie. - stwierdził i skupił się na filmie.
-Zobaczę co da się zrobić.
Perspektywa Mateusza
Siedziałem przy blacie wyspy i patrzyłem przed siebie. Nie myślałem o niczym konkretnym, chyba po prostu chciałem na chwilę uciec od świata realnego. Gdzieś za mną trzasnęły drzwi, wyrwało mnie z zamysłu i skierowałem wzrok w tamtą stronę.
-Mela... - moja biedna, młodsza siostrzyczka, patrzyła na mnie swoimi smutnymi oczami. Miała bladą twarz, ale jej oczy był zaczerwienione od płaczu w ręce coś ściskała. - coś się sta... - uciąłem w pół słowa, to było głupie pytanie. Nie powinienem go zadawać, nie w kierunku do niej. - chodź. - wyciągnąłem w jej stronę rękę, ale się nie poruszyła. Bez słowa zastanowienia podszedłem do niej i mocno objąłem.
-Przepraszam... - wyszeptała.
-Nie myśl o tym.
-Dlaczego nie może być normalnie? Dlaczego ja nie mogę być normalna?
-Jesteś normalna maluchu. - spojrzałem na nią. - jesteś bardzo normalna i bardzo dzielna. - pogłaskałem ją po głowie. Chciałem chwycić ją za nadgarstek ale cofnęła rękę. Za dobrze znałem ten odruch. - Mela...Czy ty... - do oczu napłynęły mi łzy, musiałem chwilę odczekać, nie chciałem, żeby słyszała jak łamie mi się głos. Podwinęła rękaw bluzy, nie zobaczyłem cięcia. Odetchnąłem z ulgą. - co tam masz? - podniosła rękę i podała mi zmiętą kartkę. Ruszyła w stronę kuchni. Rozwinąłem papier i spojrzałem na czarny rysunek. Przedstawiał wijącego się węża, uśmiechnąłem się pod nosem, bo dokładnie znałem to dzieło, może niedokładnie w tej postaci. Pod spodem było napisane. „Powinnam go przeprosić, prawda?" Odwróciłem się, a ona na mnie spojrzała. - powinnaś.
NOVAKxMELA
23.03.2021
CZYTASZ
Łzy na betonie
Teen FictionSmutna dziewczyna, która skrywa się w cieniu swojego starszego brata i para przyjaciół gotowa zrobić dla siebie wszystko. Czy wzajemna niechęć może przerodzić się w coś większego? Czy dawno uśpione uczucia mogą powrócić i zagościć w chłodnych sercac...