12. Ty pierdolony pojebie!

16 2 0
                                    

Perspektywa Meli

-Ja pierdole... - westchnął znudzony. - długo jeszcze to będzie trwało? Nudzę się. - nie słuchałam go. -ej...Śpisz?

-Zamkniesz pape? Próbuję oglądać. - warknęłam.

-Na fajkę bym poszedł.

-Siedź na dupie i mnie nie prowokuj. - oparłam się na ręce.

-Ładnie pachniesz.

-Co? - spojrzałam na niego.

-Powiedziałem, że ładnie pachniesz.

-A... - zmieszałam się. - dzięki.

-To teraz całusa w policzek. - nastawił policzek i czekał.

-Chciałbyś Mozaika. - prychnęłam.

-Może tak, może nie...

-Nudzisz się.

-No w chuj.

-Spróbuj się zainteresować. - znów oparłam głowę na ręce. Nagle poczułam jego oddech na szyi i obok ucha.

-Nie bój się. - wyszeptał. - obiecuję, że będę już cicho do końca filmu, ale pod jednym warunkiem. - przełknęłam ślinę. - pójdziesz ze mną później na fajkę. Dobrze? - spojrzałam na niego i skinęłam głową.

Zrobiłabym wszystko byle się już zamknął.

Perspektywa Mateusza

-Spokojnie. - starałem się stłumić śmiech. - ej no już. - bardzo mocno trzymała mnie za rękę lecz było to bardzo urocze.

-Poszło już?

-Poszło. - złapałem ją za dłoń, była lodowata. - nie bój się.

-Łatwo Ci powiedzieć.

-Spokojnie. - powtórzyłem i zacząłem bawić się jej palcami.

Jej uwagę na chwilę coś odwróciło, a ja uważniej przyjrzałem się jej profilowi. Lekko zadarty nosek i ładne kości policzkowe, do tego duże oczy. Mimowolnie westchnąłem, co chyba przyciągnęło jej uwagę, bo odwróciła się w moją stronę. Lekko się uśmiechnęła, a ja jak debil utkwiłem w niej spojrzenie. Nagle dotarło do mnie, że znów zaciska moją rękę, ale w inny sposób. Zerknąłem, nasze palce były splecione i oboje mocno trzymaliśmy się za ręce. Przełknąłem ślinę i znów na nią spojrzałem była zawstydzona. Uśmiechnąłem się i odgarnąłem kosmyk jej włosów za ucho. Delikatnie musnąłem dolną wargę i brodę. Poczułem jak jej dłoń robi się ciepła i uniosłem ją do ust, delikatnie pocałowałem grzbiet.

-Spokojnie. - powtórzyłem kolejny raz.

Perspektywa Meli

-Śmierdzi. - odwróciłam głowę, kiedy wypuścił dym.

-Nie jest źle.

-Adam o co ci chodzi? - skrzywiłam się na niego. - po co to wszystko? Dlaczego nie możesz dać mi spokoju? Łazisz za mną, szukasz na siłę, bronisz mnie...Czemu?

-Podobasz mi się. - powiedział to wypuszczając kolejny obłok dymu. Zapadła długa chwila ciszy.

-Pierdol się. - powiedziałam i założyłam kaptur na głowę. Ruszyłam w stronę głównej ulicy. - zasrany snob... – Nie wiem dlaczego, ale trochę zrobiło mi się cieplej. - pierdolony palacz, łasica skubana, idiota, egoista i chuj...

-Źle to wymawiasz skarbie... Adam, po prostu Adam. - pojawił się obok mnie nie wiadomo skąd.

-Przestań.

Łzy na betonieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz