13. Nie płacz Wiki

15 2 3
                                    

Perspektywa Wiktorii

-Zaprosił mnie do siebie, co ja mam robić? - opadłam zestresowana na fotel.

-Uspokoić się. Chciałem powiedzieć, że cię nie zje, ale gwarancji na to nie mam. 

-Co ja mam założyć? - podeszłam do szafy i zaczęłam rozglądać się za czymś sensownym, ale w tamtym momencie nic takie nie było.

-Wiki to dopiero jutro, oddychaj. - złapał mnie za ramiona i siłą posadził z powrotem na fotelu.

-A co jak źle wypadnę? Albo zrobię coś nie tak? - bałam się tego jak nie wiem.

-Możesz przestać? Nie wypadniesz źle, musisz po prostu mniej się stresować, kumasz?

-Spróbuję. - westchnęłam głęboko i wewnętrznie się skuliłam. 

-Ty lepiej patrz co ja mam! Bo na śmierć o tym zapomniałem. - podał mi swój telefon z wyświetlonym jakimś zdjęciem.

-O MÓJ BOŻE! Kiedy to zrobiłeś? Jest cudowne! - pisnęłam głośno widząc na ekranie siebie wtuloną w Mateusza.

-Nie wiem, sprzeczałem się o coś z Melą i właściwie to ona was zauważyła.

-Wyślesz mi je?

-Masz mój telefon w rękach, sama sobie wyślij. 

-W sumie to racja. - wysłałam sobie zdjęcie i od razu ustawiłam je na tapetę. 

***

Wstałam rano i rozpoczęłam dzień od dokładnego rozpisania sobie co muszę zrobić i o której wyjść. 

Zrobiłam delikatny makijaż, zakręciłam włosy i owinięta szlafrokiem stanęłam przed szafą rozwiązując największy dylemat każdej kobiety – w co się ubrać. Ostatecznie postawiłam na za duży biały sweterek i granatową spódniczkę.

Przyglądałam się sobie uważnie i zastanawiałam się czy mu się spodobam. Z nerwów zaczęłam się bawić pierścionkiem, który zawszę noszę na środkowym palcu. 

Usiadłam na łóżku i przytuliłam się do małego kotka, który spał zwinięty w kłębek na jednej z poduszek. Olaf podniósł na chwilę zmęczony pyszczek i zaczął głośno mruczeć.

-Olaf błagam trzymaj za mnie ogon, bo kciuków nie masz. - pogłaskałam go ostatni raz, zgarnęłam z szafki nocnej telefon i skierowałam się do ogromnej szafy w przedpokoju.

Całe szczęście, że Mateusz nie mieszka aż tak daleko ode mnie, bo dzisiejszy dzień do najcieplejszych nie należy.

Drzwi od klatki były otwarte więc od razu zaczęłam wspinać się po schodach.

Zapukałam do drzwi i zaczekałam aż ktoś mi otworzy. Usłyszałam kroki, a po chwili drewniana powłoka się przede mną otworzyła.

-Mateusz plast... yyy Wiktoria przyszła! - drzwi otworzyła mi Mela, ale momentalnie pojawił się za nią Mati. 

-Cześć, wchodź. - zaprosił mnie gestem ręki do środka, a Mela tylko mruknęła pod nosem, że wychodzi i zatrzasnęła drzwi. Mateusz zsunął ze mnie futro i odwiesił je na wieszak, a ja delikatnie się zaczerwieniłam. - chcesz kawy albo herbaty? - zapytał w momencie, w którym zsunęłam z nóg swoje ulubione kozaki.

-Um mogę poprosić zieloną herbatę jak masz. - złapał mnie za rękę i zaprowadził do kuchni, a ja z każdą sekundą nie dość, że jeszcze bardziej się stresowałam to robiłam się ewidentnie coraz bardziej czerwona. Jednak mogłam użyć podkładu...

-Ile słodzisz? - wyrwał mnie z zamyślenia stawiając przede mną kubek z herbatą i cukierniczkę.

-Nie słodzę. - uśmiechnęłam się do niego i złapałam w dłonie jeszcze gorący kubek. Upiłam ostrożnie łyka i poczułam jak moje ciało się rozgrzewa.

-W zasadzie to nie myślałem nad tym co będziemy robić, ale jestem otwarty na propozycje.

-Możemy obejrzeć jakiś film. Polubiłam oglądać z tobą filmy. - poczułam jak stres zaczyna ze mnie uchodzić, ale zawstydzenie z każdą sekundą wzrastało. - ale ja wybieram!

-A już liczyłem na horror. Podobało mi się oglądanie z tobą horroru. - znowu złapał mnie za rękę i gdzieś zaprowadził. 

To gdzieś okazało się być jego pokojem. Pod oknem stało dość duże, drewniane łóżko, naprzeciwko którego stało wykonane z tego samego rodzaju drewna biurko i stosunkowo duża jak na faceta szafa. Ściany zdobiło kilka zdjęć, przeważał na nich on i Mela. Widać, że bardzo ją kocha.

-Oh spokojnie, ja tak na większości filmów. Po prostu lubię się przytulać. - podał mi laptopa i polecił żebym wybrała jakiś film. - Mati? - zapytałam cicho, a on odwrócił wzrok w moją stronę.

-Słucham cię gwiazdko. - mamoooo czy on musi być taki uroczy? 

-A mogę wybrać bajkę? - poczułam, że znowu niemiłosiernie się czerwienię.

-No pewnie, wybieraj co tylko chcesz.

-Dziękuję. - no czy ja mogę przestać się tak szczerzyć? 

Perspektywa Mateusza

Szczerze mówiąc ta bajka nie do końca mnie interesowała, ale Wiktoria wtulona w moją klatkę piersiową mi to wynagradzała.

Jakoś pod koniec filmu poczułem, że moja koszulka zaczyna się robić lekko wilgotna. Szybko odwróciłem oczy od ekranu komputera i spojrzałem na dziewczynę. Po jej policzkach ciurkiem płynęły łzy, a oczy wpatrywały się w scenę na ekranie. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że piesek, który był głównym bohaterem zdechł.

-Ej co się stało? - głupie pytanie Mati... - nie płacz Wiki. - dziewczyna podniosła się razem ze mną do pozycji siedzącej i mocno się we mnie wtuliła.

-Ale mi przykro teraz. - załkała cicho.

-Ja wiem, że Ci przykro, ale to tylko bajka. - uśmiechnąłem się do niej i starłem z jej policzków łzy. - csii, nie płaczemy już. - pocałowałem ją w czubek głowy i zacząłem delikatnie masować jej plecy.

Wiktoria powoli zaczęła się uspokajać, a ja zaczynałem mieć ochotę na jedną rzecz.

-Mogę coś zrobić? - spojrzała na mnie pytającym spojrzeniem, ale pokiwała głową na tak. Delikatnie złapałem ją za policzki i złączyłem nasze usta razem, starałem się być najdelikatniejszy jak tylko mogłem. Dziewczyna nieśmiało zaczęła oddawać pocałunek. Chyba zakochałem się jeszcze bardziej. O ile to w ogóle możliwe. - już Ci mniej przykro? - nie mogłem przestać patrzeć w jej magiczne oczy. Były niebieskie, ale inaczej niż wszystkie. Jej były intensywnie granatowe, pełne ciepła. 

-Już wcale nie jest mi przykro. - delikatnie musnęła wargami mój policzek. Serce zabiło mi szybciej.

Perspektywa Wiktorii

Siedzieliśmy wtuleni w siebie w ciszy już dłuższą chwilę, ale to było to czego chciałam. Wsłuchiwałam się w bicie jego serca, a on błądził dłonią po moich plecach. 

-Mati odwieziesz mnie do domu? - zapytałam cicho przerywając ciszę między nami.

-No pewnie. - wstał i podszedł do szafy w celu wyciągnięcia bluzy.

-A mogę bluzę? Bo mi trochę zimno. - muszę przestać być przy nim taka nieśmiała.

-Możesz. - uśmiechnął się szeroko i podał mi jedną z jego bluz. Ubrałam się w nią i poprawiłam włosy. - słodko w niej wyglądasz.

Ubraliśmy się i pokierowaliśmy się do jego auta. Podałam mu mój adres i po zdecydowanie za krótkiej chwili zatrzymaliśmy się pod moim blokiem.

-Do zobaczenia w poniedziałek. - złączył szybko nasze usta i delikatnie się zarumienił.

-Do zobaczenia.

NOVAKxMELA
20.04.2021

Łzy na betonieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz