24. Jeśli mnie teraz zostawisz to ze sobą skończę.

11 2 0
                                    

Perspektywa Meli

Obudziłam się i spojrzałam na Adama, który przysnął z uchyloną buzią. Wzięłam do ręki telefon i zobaczyłam, która jest godzina. Było po ósmej wieczorem. Powoli się przeciągnęłam i wstałam, Adam mruknął coś pod nosem, a później leniwie ziewnął. 

-Przysnęliśmy? - zapytał.

-Na to wygląda.

-Która godzina?

-Dwudziesta coś... - zadrżałam, bo zrobiło mi się dziwnie zimno. Usiadłam na biurku i mu się przyglądałam starając się chociaż trochę rozbudzić.

-Muszę się zawijać. - spojrzał na mnie i uśmiechnął się półgębkiem. - ktoś tu jest chyba porządnie śpiący. - wstał i pocałował mnie w czoło.

-W czółko to ciocia całuje. - uśmiechnęłam się, a on szybko naprawił ten drobny błąd. Zarzuciłam mu ręce na szyję, jego dłonie powędrowały w dół na moją talie, a później tyłek. Podniósł mnie do góry i pewniej złapał.

-Teraz lepiej? - zapytał.

-Chyba musisz próbować dalej. - uśmiechnął się i znowu wpił w moje usta. Usiadł na łóżku i trzymał mnie sobie na kolanach. Całował usta, szyję, gryzł. Wplątałam palce w jego włosy. Zimno odeszło, rozbudziliśmy się, z każdym jego pocałunkiem przeszywał mnie dreszcz. Poczułam jego ciepłe dłonie na swoich plecach i wtedy zapaliła mi się lampka. - Adam... - mruknęłam, ale nie poskutkowało. - ej...

-Hmm... - spojrzał na mnie, zapanowała chwila ciszy, a jego olśniło. - och, przepraszam. - głupio się uśmiechnął. – Poniosło mnie. - wstałam zawstydzona i założyłam na siebie bluzę. - on potarł się po karku. - muszę już iść. - znowu wstał i sięgnął po kurtkę. Wyszłam z nim na korytarz.

-O Adam! - oboje zerknęliśmy na moją mamę, która siedziała przy blacie wyspy. - jak miło cię widzieć.

-Panią również. - zawstydził się, a ja miałam ochotę wybuchnąć śmiechem. - myślałem, że ma pani dziś nocny dyżur. - spojrzał na mnie unosząc jedną brew, uśmiechnęłam się.

-Bo miałam mieć, ale coś tam się pozmieniało i okazało się, że mogę wrócić do domu. Dobrze się czujecie? Tacy rozpaleni, może macie gorączkę? Chodzicie w tych kurtkach porozsuwanych...

-Wszystko gra mamo. - machnęłam ręką.

-Adam, a jak u ciebie wyglądają przygotowania do świąt?

-Świąt? Nie, nie obchodzę świąt. - zmieszał się.

-Jak to? Rodzice nie przygotowują wigilii i tak dalej?

-Nie, ja... Ja nie mam rodziców... - widziałam jak wiele bólu przynosiły mu te słowa.

-Rozumiem.

-Możesz przyjść na wigilię do nas. - zaproponowałam. - będzie jeszcze tata no i pewnie Wiktoria.

-Nie chcę robić kłopotów.

-Jakich kłopotów? - moja mama się zaśmiała i podeszła do nas. - zawsze chciałam mieć syna.

-Mamo ty masz syna. - pokręciłam głową.

-A widzisz go gdzieś tutaj? No właśnie ja też nie. - przyjrzała się Adamowi. - będzie mi bardzo miło, jeśli do nas dołączysz.

-Dobrze. - uśmiechnął się.

Perspektywa Mateusza

-Co?! - krzyknąłem. - jak to? - spojrzałem na Kubę.

-Zawiesili go za to, że pobił Pawła.

Łzy na betonieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz