Perspektywa Meli
Obudziłam się i spojrzałam na Adama, który przysnął z uchyloną buzią. Wzięłam do ręki telefon i zobaczyłam, która jest godzina. Było po ósmej wieczorem. Powoli się przeciągnęłam i wstałam, Adam mruknął coś pod nosem, a później leniwie ziewnął.
-Przysnęliśmy? - zapytał.
-Na to wygląda.
-Która godzina?
-Dwudziesta coś... - zadrżałam, bo zrobiło mi się dziwnie zimno. Usiadłam na biurku i mu się przyglądałam starając się chociaż trochę rozbudzić.
-Muszę się zawijać. - spojrzał na mnie i uśmiechnął się półgębkiem. - ktoś tu jest chyba porządnie śpiący. - wstał i pocałował mnie w czoło.
-W czółko to ciocia całuje. - uśmiechnęłam się, a on szybko naprawił ten drobny błąd. Zarzuciłam mu ręce na szyję, jego dłonie powędrowały w dół na moją talie, a później tyłek. Podniósł mnie do góry i pewniej złapał.
-Teraz lepiej? - zapytał.
-Chyba musisz próbować dalej. - uśmiechnął się i znowu wpił w moje usta. Usiadł na łóżku i trzymał mnie sobie na kolanach. Całował usta, szyję, gryzł. Wplątałam palce w jego włosy. Zimno odeszło, rozbudziliśmy się, z każdym jego pocałunkiem przeszywał mnie dreszcz. Poczułam jego ciepłe dłonie na swoich plecach i wtedy zapaliła mi się lampka. - Adam... - mruknęłam, ale nie poskutkowało. - ej...
-Hmm... - spojrzał na mnie, zapanowała chwila ciszy, a jego olśniło. - och, przepraszam. - głupio się uśmiechnął. – Poniosło mnie. - wstałam zawstydzona i założyłam na siebie bluzę. - on potarł się po karku. - muszę już iść. - znowu wstał i sięgnął po kurtkę. Wyszłam z nim na korytarz.
-O Adam! - oboje zerknęliśmy na moją mamę, która siedziała przy blacie wyspy. - jak miło cię widzieć.
-Panią również. - zawstydził się, a ja miałam ochotę wybuchnąć śmiechem. - myślałem, że ma pani dziś nocny dyżur. - spojrzał na mnie unosząc jedną brew, uśmiechnęłam się.
-Bo miałam mieć, ale coś tam się pozmieniało i okazało się, że mogę wrócić do domu. Dobrze się czujecie? Tacy rozpaleni, może macie gorączkę? Chodzicie w tych kurtkach porozsuwanych...
-Wszystko gra mamo. - machnęłam ręką.
-Adam, a jak u ciebie wyglądają przygotowania do świąt?
-Świąt? Nie, nie obchodzę świąt. - zmieszał się.
-Jak to? Rodzice nie przygotowują wigilii i tak dalej?
-Nie, ja... Ja nie mam rodziców... - widziałam jak wiele bólu przynosiły mu te słowa.
-Rozumiem.
-Możesz przyjść na wigilię do nas. - zaproponowałam. - będzie jeszcze tata no i pewnie Wiktoria.
-Nie chcę robić kłopotów.
-Jakich kłopotów? - moja mama się zaśmiała i podeszła do nas. - zawsze chciałam mieć syna.
-Mamo ty masz syna. - pokręciłam głową.
-A widzisz go gdzieś tutaj? No właśnie ja też nie. - przyjrzała się Adamowi. - będzie mi bardzo miło, jeśli do nas dołączysz.
-Dobrze. - uśmiechnął się.
Perspektywa Mateusza
-Co?! - krzyknąłem. - jak to? - spojrzałem na Kubę.
-Zawiesili go za to, że pobił Pawła.
CZYTASZ
Łzy na betonie
Teen FictionSmutna dziewczyna, która skrywa się w cieniu swojego starszego brata i para przyjaciół gotowa zrobić dla siebie wszystko. Czy wzajemna niechęć może przerodzić się w coś większego? Czy dawno uśpione uczucia mogą powrócić i zagościć w chłodnych sercac...