34. Zostaw mnie kurwa...

9 2 1
                                    

Perspektywa Meli

-Nie. - zrobił smutną minę i spojrzał na Wiktorię z czułością. - nie jedź. - mocno się w nią wtulił.

-Przecież to tylko dwa dni. Wrócę. - dziewczyna się zaśmiała i pogłaskała go po głowie. Spojrzałam na Adama, który przeglądał coś w telefonie. - będę z Melą to nic mi nie grozi.

-Oj, nie byłbym tego taki pewien. - Adam się zaśmiał i dostał ode mnie w ramię. - ja też cię kocham. - pocałował mnie w skroń.

-Będę o nią dbać.

-No dobrze. - Mateusz powoli przysypiał.

-Zbieramy się. - popatrzyłam na Adama, a on pokiwał głową. - do jutra. Nie zapomnij, że zbiórka o siódmej.

-Jasne. - Wiktoria się uśmiechnęła. Pożegnaliśmy się szybko z parą i po chwili byliśmy w drodze.

-Martwię się. - Adam zatrzymał się na światłach.

-O co?

-Mam złe przeczucia. - westchnął. - nie wiem czy to dobry pomysł ta cała wycieczka. Wolałbym, żebyś była ze mną przed mistrzostwami.

-Kochanie to tylko dwa dni. Będę z tobą na mistrzostwach, przecież wiesz. - położyłam dłoń na jego i delikatnie potarłam. Spojrzał na mnie i smutno się uśmiechnął. Po sekundzie przyłożył dłoń do mojego policzka i delikatnie go pogłaskał.

-Dobrze, że cię mam.

***

-I jeszcze to. I jeszcze to. O i jeszcze...

-Mamo! Mam siedemnaście lat i wiem jak mam się spakować na wycieczkę. - posłałam jej wymowne spojrzenie.

-Przepraszam, jestem taka... zabiegana.

-Odpocznij sobie. - przytuliłam ją, a ona głośno westchnęła. - dlaczego Adam tu nie ma?

-Powiedział, że jest zmęczony i chcę chwilę odpocząć w samotności.

-Wszystko u niego dobrze?

-Na nic się nie skarżył, ale ostatnio dziwnie się zachowuje. W sensie, zachowuje się tak samo, ale trochę zbladł i schudł, nie wysypia się.

-Zapuścił zarost. - mama pstryknęła w palce.

-Ale to akurat na plus. - schowałam ostatni rzeczy do torby i ją zasunęłam. - jest mu w nim do twarzy.

-To racja. - mama pokiwała głową. - a Wiktoria już spakowana? Nie potrzebuje pomocy?

-Myślę, że Mateusz zadba o to, żeby wszystko było dopięte na ostatni guzik. - rozglądnęłam się po pokoju. - widziałaś mój telefon?

-Jest na stole w kuchni. - przeszłam do kuchni, a mama podążyła za mną. Wzięłam do ręki telefon i zobaczyłam kilka wiadomości. Większość z nich była od Wiktorii, były to zdjęcia na których dziewczyna i mój brat świetnie razem się bawią. Mieli na sobie maseczki z zielonej glinki i chyba urządzili sobie wieczór filmowy. - może Adam się czymś martwi?

-Może stresują go mistrzostwa. Są w sobotę.

-A no tak, to może być to. - mama zaczęła krzątać się po kuchni. - co masz taką minę?

-Muszę iść.

-Gdzie? O tej porze?

-Muszę mamo. - spojrzałam na nią i chyba to spojrzenie ją przekonało.

-Uważaj! - krzyknęła a ja wpadłam do pokoju i sięgnęłam po kurtkę. Szybko się ubrałam i jedyne co zabrałam ze sobą to ładowarka do telefonu. Zbiegłam po schodach i wybiegłam z klatki. Mróz uderzył mnie w twarz i na chwilę odebrał mi oddech. Ruszyłam w drogę.

Łzy na betonieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz