Perspektywa Meli
Po kinie Adam wpadł na pomysł, że pójdziemy na spacer.
-Odstawię samochód i pójdziemy do parku, a później cię odprowadzę. - mówił, kiedy zmierzaliśmy w stronę samochodu.
-No dobrze, jak chcesz.
-Świetnie. - uśmiechnął się. Po kilkunastu minutach drogi byliśmy pod jego blokiem.
-Kurwa... - syknął.
-Co? - spojrzałam na niego zdezorientowana.
-Wiktoria i Mateusz.
-Gdzie? - rozglądnęłam się.
-Tam stoją. Schyl się. - zsunęłam się z fotela. Po chwili Adamowi zadzwonił telefon. - cholera.
-Odbierz.
-Co im powiem?
-Zobaczysz najpierw czego chcą.
-Dobra, spokojnie. - nabrał powietrza. - no co tam mała? - zmarszczyłam się na dźwięk tych słów. - nie, nie ma mnie w domu, a coś się stało? Nie, nie jestem na...
-Spotkaniu. – Cicho podsunęłam.
-Na spotkaniu zzzz...
-koleżanką
-Z koleżanką. Tak, na spotkaniu z koleżanką. Co? Aaa pytałem Melę o jutro, tak zgodziła się. Widzisz mój samochód przed blokiem? - serce mi przyspieszyło. - bo poszliśmy na spacer. Ej bo muszę już kończyć, napiszę później. No, no, no pa. - szybko rozłączył.
-Co teraz?
-Czekamy, aż odejdą.
-To jest chore. - naciągnęłam na głowę kaptur.
-Spokojnie kochanie. - położył mi dłoń na kolanie, dokładnie obserwował mojego brata i jego dziewczynę. Postali jeszcze chwilę pod blokiem, aż w końcu odeszli. - poszli. - spojrzał na mnie i się roześmiał. - nawet cię nie widać spod tej bluzy. Dlaczego chodzisz w za dużych ubraniach?
-Bo nie lubię swojego ciała. - mruknęłam.
-Pierdolisz, masz zgrabne ciało.
-Chodźmy już. - wysiadłam z samochodu i zadrżałam, kiedy zaatakowało mnie zimne powietrze.
-Mogę zapalić?
-Skoro musisz, ale możesz tu przyjść?
-Już. - podszedł do mnie i wyciągnął papierosy. Spojrzał i schował paczkę. - w sumie na fajkę przyjdzie jeszcze czas. - nachylił się i zaczął mnie całować. Oparłam się o samochód, a on naciskał na mnie całym swoim ciałem. W tych kilku chwilach zrobiło mi się bardzo ciepło. Nagle do moich uszu dobiegł krzyk jakiś dresów, krzyczeli coś o klubie, któremu kibicują.
-Adam.
-Nie bój się, nie mam tu wrogów. - założył mi na głowę kaptur i ukrył moje włosy. - ale nie prowokujmy homofobów. - trzymając mój kaptur, całował dalej.
-Maaarmur.
-Ja pierdole... - mruknął i spojrzał na mnie. - przepraszam.
-Nie szkodzi. - uśmiechnęłam się. - błyszczyk. - przetarłam mu usta rękawem. - nie prowokujmy homofobów. - odwrócił się do chłopaka, który go wołał.
-No szefie! Gdzie ty się podziewasz, od września cię nie widziałem. - podszedł bliżej i zbił z nim piątkę, reszta chłopaków stała z tyłu. Postanowiłam się nie wychylać. - jakie maleństwo. - chłopak chciał do mnie podejść, ale Adam go zatrzymał.
CZYTASZ
Łzy na betonie
Teen FictionSmutna dziewczyna, która skrywa się w cieniu swojego starszego brata i para przyjaciół gotowa zrobić dla siebie wszystko. Czy wzajemna niechęć może przerodzić się w coś większego? Czy dawno uśpione uczucia mogą powrócić i zagościć w chłodnych sercac...