17. Kocham cię, wiesz?

12 2 0
                                    

Perspektywa Wiktorii

Leżeliśmy z Mateuszem na łóżku u mnie w pokoju i oglądaliśmy jakiś losowy film, który akurat leciał w telewizji. Chłopak bawił się moimi włosami i z tego co czułam to chyba próbował zrobić mi na głowie coś w stylu warkocza.

-Co robisz? - zapytałam i przyjrzałam się jego twarzy. Jego skupienie mnie rozbawiało.

-Chciałem zrobić Ci warkoczyka, ale chyba wyszedł mi z tego jeden wielki kołtun. - zmarszczył brwi i spróbował rozplątać to co przed chwilą stworzył. Trochę mnie to bolało, ale niech się bawi. - rozplączesz sobie? Bo ja Ci wyrwę zaraz połowę włosów.

Podniosłam się z łóżka i stanęłam przed lustrem. Zaczęłam delikatnie rozplątywać swoje włosy wspomagając się grzebieniem i szczotką. Po chwili mocniejszego szarpania pozbyłam się z głowy tej pięknej fryzury. Zacisnęłam oczy żeby nie zaszły łzami i zaczęłam je rozczesywać. 

Wróciłam do łóżka i na wszelki wypadek związałam włosy. Sprawdziłam telefon i trochę się rozczarowałam jak zobaczyłam, że moje wiadomości dalej nie doszły do Adama.

-Co się dzieje gwiazdko? - zapytał i złapał mnie za rękę.

-Wiadomości do Adama jeszcze nie doszły. A jak on coś sobie zrobił? Boże czemu ja się z nim wczoraj po szkole nie spotkałam? - łzy zaczęły mi płynąć po policzkach.

-Hej spokojnie Wikuś, wszystko będzie dobrze. Adam po prostu musi pobyć sam ze sobą. - wtuliłam się w niego i zaczęłam się wypłakiwać w jego koszulę. - no już cichutko. - pocałował mnie w czoło. Usłyszałam dzwonek swojego telefonu więc gwałtownie poderwałam się do góry i odebrałam jak najszybciej. 

-Halo? - zapytałam jeszcze trochę płaczliwym tonem. Mateusz dla uspokojenia ściskał moją dłoń.

-Cześć mała, ja... ja przepraszam, że się nie odzywałem. Zjebałem, wiem. -jego głos też był zapłakany.

-Jezu Adam nic Ci nie jest? Wszystko dobrze?

-Spokojnie, nic mi nie jest. Jutro się zobaczymy w szkole dobrze?

-Dobrze, nie potrzebujesz niczego? 

-Nie, do zobaczenia mała.

-Do zobaczenia Adam. - ledwo zdążyłam się pożegnać, a już usłyszałam zakończenie połączenia.

-I co? Nic mu nie jest? - Mateusz mocno przytulił mnie do swojej klatki piersiowej.

-Tak, przynajmniej tak mi powiedział. - chyba cały stres i nerwy zaczęły ze mnie schodzić, bo mimowolnie zaczęłam się strasznie trząść.

-No już spokojnie. - przykrył nas kocem, który leżał na łóżku. - a tak właściwie to gdzie są twoi rodzice? Już dosyć późno, nie powinni wrócić z pracy? - wiedziałam, że poruszy ten temat.

-Pojechali w delegacje, na miesiąc jak nie dłużej mam wolne mieszkanie. - uśmiechnęłam się smutno. 

-Nie czujesz się samotna w tak dużym mieszkaniu?

-Nie. Po pierwsze przyzwyczaiłam się do tego, a po drugie z kotem w jednym mieszkaniu jest wesoło, czasami nawet aż za bardzo.

Perspektywa Adama

-Adam? - przed odgłos deszczu odbijającego się od parapetu przebił się cichutki głos Meli.

-Tak? - pytaniem na pytanie się nie odpowiada Marmur...

-Mogę się o coś zapytać? - jej nieśmiałość w tym momencie była tak bardzo urocza.

-Śmiało pytaj o co tylko chcesz. - miałem zupełnie szczerą nadzieję, że nie przyłapie mnie na wpatrywaniu się w nią.

-Um co miałeś na myśli jak mówiłeś wcześniej, że całe życie byłeś sam? - głośno westchnąłem, ale zdecydowałem się odpowiedzieć na jej pytanie.

-Moi rodzice nigdy mnie nie kochali, pewnie oddaliby mnie do bidula, ale przecież co by o nich ludzie na mieście mówili. Do drugiej klasy gimnazjum przyjaźniłem się tylko ze swoją babcią, szkoda, że zabrakło jej jak poszedłem do szkoły średniej. - poczułem jak w kącikach oczu zbierają mi się łzy. - chociaż może to i lepiej, przynajmniej jej już nie zawiodę. W gimnazjum poznałem Wiktorię i tak właściwie to moja jedyna przyjaciółka, prawdziwy anioł. W osiemnaste urodziny dzieci przeważnie dostają od rodziców jakiś prezent na start dorosłości, ja dostałem informację, że do północy mam się wynieść z domu. Bez pieniędzy, pracy, średniego wykształcenia i nikogo z rodziny chętnego zaoferować pomoc. Czułem się jak kompletny śmieć. Jakby Wiktoria nie pojawiła się w moim życiu i nie zaoferowała mi mieszkania u siebie to już by mnie tu nie było. Lepiłbym pierogi z babcią gdzieś w lepszym świecie. - zimne i drobne dłonie dziewczyny zaczęły ścierać łzy z moich policzków. Złapałem ją za rękę i delikatnie musnąłem grzbiet jej dłoni.

-Ona pozwoliła Ci u siebie zamieszkać?

-Nie pozwoliła, jak tylko dowiedziała się, że jestem nazywając rzeczy po imieniu po prostu bezdomny to wręcz zmusiła mnie żebym u niej mieszkał. Znalazłem na szybko pracę i zarobiłem sobie na mieszkanie i samochód, może najlepsze nie są, ale są moje. Czemu płaczesz? - zapytałem kończąc swój wywód.

-Ja nie wiedziałam, przepraszam Adam. 

-Mela nie masz mnie za co przepraszać. - pocałowałem ją w czoło i przymknąłem oczy.

Perspektywa Wiktorii

Leżałam wtulona w jego nagą klatkę piersiową i wsłuchiwałam się w przyspieszone bicie jego serca.

-Kocham cię wiesz? - szepnęłam z jeszcze trochę nierównomiernym oddechem.

-Ja też cię kocham wiesz? - pocałował mnie w czubek głowy i zamknął w szczelnym uścisku.

NOVAKxMELA

04.05.21

Łzy na betonieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz