42. Boję się

9 2 3
                                    

Perspektywa Meli

Przełknęłam ślinę i zacisnęłam palce w pieść. Nabrałam powietrza.

-Znaleźli ją? - głos Mateusza sprawił, że powróciły wszystkie niemiłe wspomnienia. - kurwa.

-Nie przeklinaj synu. - mama go upomniała.

-Pies tropiący podjął trop pod blokiem. Ślady się urywają w połowie drogi od mieszkania Adama do jej. - tata chodził nerwowo po salonie.

-Oszaleję! - Mateusz wstał. - kurwa! - uderzył pięścią w ścianę. - po jakiego chuja ona szła wtedy do ciebie?! - posłał gniewne spojrzenie Adamowi.

-Nie drzyj się na mnie. - mruknął. - ja nie chciałem, żeby przychodziła.

-A mimo to przyszła! - mierzył go spojrzeniem. - dlaczego nie zadzwoniłeś do Meli? Dlaczego jej nie odprowadziłeś?!

-Nie byłem w stanie do jasnej cholery! - Adam wstał. - Zjebałem wiem! Też pluję sobie za to w brodę. Też mam dość! Też kurwa chciałbym, żeby tu była, ale całe zło tego świata to nie jest moja wina!

-Dlaczego jej nie odprowadziłeś?! - Mateusz nie dawał za wygraną.

-Bo nie byłem w stanie. - patrzyli sobie w oczy, w pokoju panowała ciężka atmosfera.

-Co mam przez to rozumieć? Że wielki kurwa książę nie mógł ruszyć swojej zaspanej dupy i odprowadzić mojej dziewczyny do domu?!

-Nie wiedziałem, kiedy wyszła.

-Podobno masz lekki sen.

-Nie kiedy jestem pijany. - poszło. Mateusz zagryzł szczękę, a Adam spuścił wzrok.

-Byłeś pijany? - mój brat mówił przez zaciśnięte zęby.

-Nie możesz mnie z tego rozliczać...

-Gdybyś nie był jebanym moczymordą moja dziewczyna by tu teraz była! - pchnął go na kanapę.

-Mateusz! - mama krzyknęła, a tata go złapał.

-To twoja wina! Jeśli on się nie znajdzie to cię zabije! W dupie mam taką przyjaźń! Miałam ochotę wybuchnąć płaczem.

-Idź już. - powiedziałam do Adama. - wyjdź stąd.

-Mela.

-Wyjdź! - krzyknęłam, a tylko skinął głową. Powoli wstał i przeszedł obok wciąż szarpiącego się w uścisku taty Mateusza. Z twarzą, na której malował się względny spokój patrzyłam, jak opuszcza mieszkanie.

Dwa dni później

-Boję się. Strasznie tu ciemno i zimno... - głos jej drżał. - a co jeśli zostanę tu na zawsze? Tak bardzo się boję. Gdzie są teraz wszyscy? Zapomnieli o mnie? Tak bardzo bym chciała, żeby Mateusz tu był.

-Znajdę cię.

-Gdzie jesteście?

-Słyszysz? - podeszłam do niej. - znajdę cię.

-Boję się Mela, oni są straszni. Krzyczą, śmieją się ze mnie. Mela boje się.

-Znajdę cię, obiecuje.

-Mela boję się. - zaczęła płakać. - Mela! Nie! Mela! Mela! Nie zostawiaj mnie! Mela!

-Znajdę cię! - obudziłam się z krzykiem. Moje ubranie było lepkie od potu. Rozglądnęłam się po mieszkaniu. Mama poszła do pracy, a Mateusz i tata ruszyli na dalsze poszukiwania. Siedziałam teraz zupełnie sama w pustym, ciemnym mieszkaniu. Powoli wstałam i ruszyłam w stronę łazienki. Skierowałam się pod prysznic. Ciepła woda miała rozpuścić wszystkie moje problemy. Ten sen był straszny, na samo jego wspomnienie czułam, jak przeszywa mnie dreszcz. Po prysznicu przebrałam się w piżamę i napisałam szybką wiadomość do Mateusza.

'-Macie coś?

-Nic.

-Czekam.

-Odpocznij maluchu.'

Położyłam się na łóżku i przez moment patrzyłam zupełnie oderwana od rzeczywistości w sufit.

-Nie mogę... - szybko wstałam i związałam włosy. Sięgnęłam po moją bluzę i spodnie. Założyłam ciężki buty. Do kieszeni schowałam scyzoryk. Sięgnęłam po notes i długopis, które leżały na moim biurku. Schowałam telefon, zgarnęłam z blatu klucze i wyszłam z mieszkania. Musiałam z kimś porozmawiać.

***

Usiadłam na drewnianej ławce w jednej z alejek. Było późno, ale latarnie sprawiały, że wieczór był nieco bardziej przytulny. Szła wiosna. Pewnie by mnie to ucieszyło, gdyby nie sytuacja w jakiej tkwiłam. Czekając wyciągnęłam notes i zaczęłam pisać.

'... Nigdy nie sądziłam, że to powiem, ale bardzo za tobą tęsknie. Chciałabym, żebyś tu był, żebyś błysnął swoim głupim żartem, który i tak by mnie rozbawił do łez. Chciałabym, żebyś powiedział, że wszystko się jeszcze ułoży, że to historia z dobrym zakończeniem. Ale oboje wiemy, że wtedy byś mnie okłamał. Tak bardzo za tobą tęsknie. Chciałabym, żebyś wrócił. Znów mnie przytulił, znów powiedział, że Ci na mnie zależy. Dlaczego wtedy wybrałeś inaczej? Dlaczego się nie zatrzymałeś, nie powiedziałeś stop? Dlaczego pozwoliłeś jej tobą zawładnąć? Boje się, proszę pomóż mi odnaleźć właściwą drogę. Pomóż mi i naucz mnie wybaczać. Kocham cię.'

Wyrwałam kartkę i zgięłam ją w pół. Pochyliłam się nad nagrobkiem i już chciałam wsunąć ją pod znicza, kiedy coś do mnie dotarło. Jeszcze raz przeczytałam treść listu.

-To nie do ciebie. - mruknęłam pod nosem. - to do niego. - schowałam kartkę z powrotem w notes.

Perspektywa Mateusza

Kucnąłem, żeby chociaż na moment odpocząć. Poprosiłem chłopaków, żeby przyjechali tu ze mną i pomogli mi przeszukać opuszczone garaże poza miastem. Wątpiłem w to, żeby Wiktoria nagle chciała uciec, ale musiałem to sprawdzić. Ciągle jeszcze drżały we mnie emocje. Byłem zły na siebie, że mnie tu nie było, zły na to, że nie mogę nic zrobić i zły na to, że zaatakowałem Adama. Gdybym mógł cofnąć czas...

-Mateusz! - usłyszałem głos Łukasza i rzuciłem się pędem w tamtą stronę. Wpadłem do jednego z garaży i z trudem wyhamowałem. Chłopak na coś mi pokazywał, ale sam nie mogłem dostrzec co to jest. Dopiero kiedy podszedłem bliżej zobaczyłem, że to spinka do włosów.

-Nie dotykaj! - uprzedziłem Kubę.

-To Wiktorii? - spinka była duża ozdobiona perełkami. Wiktora miała masę takich ozdób, tak jak wiele innych dziewczyn. Sięgnąłem po chusteczkę i delikatnie chwyciłem spinkę. Odwróciłem ją na drugą stronę i przełknąłem ślinę. Na spodzie były wygrawerowane inicjały W.D.

Perspektywa Meli

Wracałam spokojnie do domu. Był środek nocy, a ulica wydawała się bardzo spokojna. Wokoło nie było żywej duszy. Było cicho, za cicho. Szłam chodnikiem, jak zwykle pogrążona we własnych myślach. Kiedy nagle zza zakrętu wyjechał samochód. Chciałam umknąć, ale zastawili mi drogę. Moja ręka automatycznie podążyła w stronę scyzoryka ukrytego w bluzie.

-Witaj. - mężczyzna, którego twarzy nie mogłam dostrzec miał bardzo nosowy głos. - jestem opiekunem twojej przyjaciółki. - cofnęłam się o kilka kroków i nagle poczułam, że ktoś za mną stoi. Odskoczyłam na bok. - nie zrobimy Ci krzywdy. - kontynuował mężczyzna z samochodu. - chodzi nam tylko o to, żebyś przekazała rodzicom tej małej informacje. Muszą się streszczać, jeśli chcą odzyskać córeczkę w jednym kawałku.

-Dlaczego jej nie wypuścicie? Gdzie ona jest?

-Nie zadawaj za wiele pytań...

-Aha i jeszcze jedno. - tym razem mówił to ten, który stał obok mnie. - powiedz ojcu, żeby nie wtrącał nosa w nieswoje spraw. Bo to się może bardzo źle skończyć dla jego córeczki. - wyciągnął w moją stronę rękę, ale ją odrzuciłam. - i radzę się pospieszyć, bo mała jest coraz słabsza. - rzucił coś na bruk i ruszył w stronę samochodu. Wsiadł do niego i odjechali z piskiem opon. Zdążyłam jeszcze tylko wyciągnąć telefon i zrobić zdjęcie numerom rejestracyjnym. Później wybrałam numer do taty.

NOVAKxMELA

07.07.21

Łzy na betonieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz