Perspektywa Wiktorii
-No to opowiadaj jak było. - ledwo otworzyłam Adamowi drzwi, a on już zaatakował mnie pytaniami. - działo się coś grubszego? Jak poszłaś z nim do łóżka to chce znać wszystkie szczegóły.
-Nie poszłam z nim do łóżka! Przynajmniej nie w tym sensie, o którym ty myślisz.
-A w jakim? - poruszył dwuznacznie brwiami, a ja miałam ochotę co najmniej urwać mu głowę.
-Oglądaliśmy film, no i skusił mnie piesek na obrazku i on pod koniec zdechł i się przy nim rozpłakałam.
-Nie wszystko słodkie co ma pieska na obrazku. - zaśmiał się, ale inaczej niż zwykle. Tym razem to nie był szczery śmiech.
-No i mnie pocałował. - mruknęłam cicho i spuściłam wzrok na dłonie.
-Uuuuu czyli jednak coś grubszego się działo. - udawał radość, widziałam to.
-Ty mi lepiej powiedz czemu jesteś taki przybity. I czemu masz cały podrapany kark. - no zapowiada się ciekawie.
-Wpadłem sobie wczoraj w dołek więc stwierdziłem, że zaliczę. Panna poszła, a dołek został. Przejdzie mi mała. - uśmiechnął się słabo. Nie mówił mi prawdy, ale już nie chciałam go męczyć, powie mi jak będzie gotowy.
-Chcesz się przytulić? - rozłożyłam ramiona i czekałam na jego reakcję. Kiwnął delikatnie głową i wpadł w moje ramiona. Przytuliłam go na tyle mocno na ile tylko mogłam.
-Nie będziesz mnie ciągnęła za język prawda? - pociągnął nosem i mocniej schował głowę w zagłębienie mojej szyi.
-Oczywiście, że nie będę. Chodź, położymy się.
Ułożyłam się tak żeby było nam wygodnie i zaczęłam go delikatnie głaskać po głowie. Chciałam wiedzieć co mu się stało, nawet bardzo, ale jeżeli nie chce mi jeszcze mówić to ja go doskonale rozumiem i nie mam zamiaru naciskać.
Adam na mojej klatce piersiowej przespał większość wieczoru. Mam nadzieję, że będzie lepiej. Poczułam, że zaczyna się przebudzać.
-Co się dzieje mała? Wyglądasz jakbyś miała się rozpłakać. - podniósł się delikatnie i lekko przeciągnął.
-Po prostu się martwię. - przyznałam szczerze.
-Spokojnie, dam sobie radę. - znowu mocno się we mnie wtulił. - zawsze dawałem... - dodał bardzo cicho.
-Chcesz zostać na noc?
-Tak, nie chce być sam. - oczy zaszły mu łzami.
-Jejku Adam. - poczułam, że moja szyja robi się mokra. Może i na co dzień był typowym szkolnym bad boyem, ale chyba tylko ja znam go od tej jego prawdziwej, emocjonalnej strony. - chodź spać, chyba ten weekend był dla ciebie za bardzo emocjonalny. Musisz odpocząć. - pokiwał głową i powolnie poszedł do łazienki.
***
Z zamkniętymi oczami wyłączyłam irytujący alarm i zebrałam w sobie wszystkie siły żeby wstać. Nie budziłam jeszcze Adama, bo jemu wystarczy 10 minut.
Ubrałam się w pierwsze lepsze ciuchy i zrobiłam najlżejszy makijaż jaki byłam w stanie zrobić do szkoły. Górną część włosów związałam w kitkę i zebrałam się żeby obudzić Adama.
-Adam wstawaj. - delikatnie zaczęłam go szturchać w ramię.
-Nie idę dziś, nie chce mi się. - mruknął i odwrócił się do mnie plecami.
-Nakarmisz Olafa jak przyjdzie? Niby zawszę karmię go przed wyjściem, ale jak zostajesz to dasz mu na świeżo dobrze?
-No pewnie mała, leć. - zawinął się kołdrą i poszedł spać dalej.
Ubrałam się ciepło, dokładnie zamknęłam mieszkanie i udałam się dość szybko do szkoły.
Zaczęłam wspinać się na trzecie piętro żeby przywitać się z Mateuszem. Stał oparty o ścianę i rozmawiał z jakimś chłopakiem. Na sam jego widok usta wykrzywiły mi się w szerokim uśmiechu.
-Cześć Mati. - radośnie do niego podeszłam. Chłopak, z którym Mateusz rozmawiał szybko się z nim pożegnał i odszedł w swoją stronę.
-Cześć Wiki. - przytulił mnie, a moje serce znowu zaczęło walić jak szalone. - gdzie zgubiłaś Adama?
-Źle się czuje i został w domu. Przyda mu się odpoczynek.
-No tak, strasznie z niego wielofunkcyjny człowiek. - szeroko się uśmiechnął.
-To fakt. - przerwał mi dzwonek. Matematyko miłości moja już lecę. - papa.
-Papa gwiazdko. - pomachałam mu jeszcze na odchodne i pobiegłam do klasy.
Usiadłam w ławce i po chwili dołączyła do mnie Mela.
-Cześć. - chyba czas zacząć się z nią dogadywać.
-Możesz się do mnie nie odzywać? - warknęła. Ktoś tu chyba wstał lewą nogą. Zignorowałam ją i skupiłam się na lekcji.
Perspektywa Adama
Do sypialni Wiki wsunął się Olaf. Wskoczył na łóżko i szturchnął mnie łebkiem w bark. Odwróciłem się w jego stronę i zacząłem go drapać za uchem.
-No co stary? Idziemy zjeść śniadanie? - miauknął w odpowiedzi i ruszył biegiem do kuchni. Uśmiechnąłem się mimowolnie i poczułem, że na chwilę zapominam o wszystkim co mnie męczyło.
NOVAKxMELA
27.04.21
CZYTASZ
Łzy na betonie
Teen FictionSmutna dziewczyna, która skrywa się w cieniu swojego starszego brata i para przyjaciół gotowa zrobić dla siebie wszystko. Czy wzajemna niechęć może przerodzić się w coś większego? Czy dawno uśpione uczucia mogą powrócić i zagościć w chłodnych sercac...