21. Mateusz uspokój się!

12 2 0
                                    

Perspektywa Wiktorii

-Kurwa oni są razem! I żadne nic mi nie powiedziało! - uderzył pięścią w ścianę. Strasznie krzyczał, przysunęłam się jeszcze bliżej rogu ściany i bardziej się skuliłam. - wiedziałaś? - ostro warknął w moją stronę.

-Mateusz uspokój się! Jeżeli masz zamiar tak krzyczeć to zostaw mnie samą. Proszę cię. - rozpłakałam się jeszcze bardziej i chyba zaczęłam się trząść.

-Powiedz mi do cholery czy wiedziałaś! - przerażał mnie w tym momencie.

-Nie! Nie wiedziałam. Idź sobie. - nie byłam już w stanie nad sobą panować. Trzasnął drzwiami, a ja poczułam ogromny ból w klatce piersiowej.

Chyba tyle by było z mojego związku. Przytuliłam się do bluzy, którą ostatnio u mnie zostawił i zaczęłam głośno szlochać. Przerwał mi telefon. Odebrałam, dałam na głośnomówiący i rzuciłam go na łóżko.

-Jak się czujesz mała? - myślałam, że słysząc głos Adama się uspokoję, ale zawiodłam się na własnych myślach.

-Źle. Bardzo źle.

-A gdzie Mati? Nie odbiera ode mnie, a chciałem z nim porozmawiać.

-Nie wiem gdzie jest.

-Jak to? Nie powinien być teraz z tobą?

-Nie wiem! Dajcie wy mi wszyscy święty spokój. - rozłączyłam się i wyłączyłam zasilanie w telefonie.

Perspektywa Adama

-Maleńka zadzwoń do Mateusza. - mruknąłem po kolejnej nieudanej próbie dodzwonienia się do Wiktorii.

-Co się stało? - zapytała wybierając numer do swojego brata.

-Chyba się pokłócili. Wybrali na kłótnie moment idealny. Ona go teraz potrzebuje, a on odstawia. - dziewczyna chwilę pogadała z Mateuszem i podała mi telefon.

-Stary co ty odwalasz? Ja rozumiem, że na mnie jesteś zły. Nie do końca wiem za co i po co, ale nie wnikam. Jesteś zły na mnie, a nie na Wiktorię więc czemu jej się za mnie obrywa?

-Mhm pobawiłeś się już w adwokata? Jak tak to cześć. - o nie, tak rozmawiać nie będziemy.

-Słuchaj mnie Mateusz. Ten jebany skurwysyn prawie ją zgwałcił! Powinieneś być teraz obok niej i ją wspierać, a nie odstawiać jakiś teatrzyk. Spoko, każdemu zdarza się być złym, ale ona Ci nic nie zrobiła. - zamiast odpowiedzi usłyszałem zerwanie połączenia.

Oddałem Meli telefon i opadłem na poduszki. Chciałem do niej pojechać, ale jego teraz chyba potrzebowała bardziej. Dość długo biłem się z myślami.

-Chcesz jechać na wycieczkę? - przerwałem panującą między nami ciszę. Jeżeli on nie ma zamiaru przy niej być to ja to zrobię. Dała mi w życiu za dużo żebym teraz ją zostawił.

-Gdzie? - zapytała lekko zmęczona. Przyjrzałem się jej twarzy. Siny nos i popękane wargi wcale nie odejmowały jej uroku.

-Do Wiktorii, nie może teraz być sama. Jedziesz czy podrzucić cię do domu? - zapytałem zakładając bluzę.

-Ja... W sumie mogę pojechać. Masz rację, nie może być teraz sama.

***

-Tylko proszę Melcia, nie bądź zazdrosna. Ona jest dla mnie jak siostra.

-Wiem Adam, postaram się nad tym panować. - uśmiechnęła się do mnie i sama zapukała do drzwi.

Przez dłuższy czas odpowiadała nam cisza. Trochę mnie to zmartwiło.

Łzy na betonieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz