23. Skarbie chyba studiujesz medycynę, bo zmieniasz mi tętno

13 2 4
                                    

Perspektywa Wiktorii

-Mela zaczekaj. - pobiegłam za dziewczyną w stronę szatni.

-Odwal się. - warknęła i zatrzasnęła szafkę. - po co tu jeszcze stoisz?

-Chcę z tobą porozmawiać.

-Ale ja nie chcę rozmawiać z tobą. - starła z policzków łzy i chciała wyjść ze szkoły, ale złapałam ją za nadgarstek.

-Ja wiem, że to co widziałaś przed chwilą nie było przyjemnie. Ale ja zawsze czułam do Adama tylko i wyłącznie to samo co ty czujesz do Mateusza. Kocham go, ale nie jak chłopaka. Jest dla mnie jak brat Mela i nic mnie z nim nigdy nie łączyło. Na mnie możesz być zła, ale na niego nie bądź. - dziewczyna przez chwilę nic nie mówiła.

-Nie mogę przywyknąć do tego, że wasza relacja jest taka bliska. Wiem, że nigdy nic was nie łączyło, ale nie umiem na to patrzeć. - oparła się o szafki i głośno westchnęła.

-Wiem Mela, ale miałam zupełnie to samo jak jeszcze nie ogarniałam, że jesteś siostrą Matiego. Nie byłam nawet jego dziewczyną, a zazdrość zjadała mnie od środka. - uśmiechnęłam się do niej i wyciągnęłam rękę na zgodę. Mela odwzajemniła uśmiech i ścisnęła moją dłoń.

-Tu jesteście. Adam do mnie przyleciał z krzykiem, że jak was zaraz nie znajdziemy to będzie podwójny pogrzeb. - Mateusz przewrócił oczami i oparł swoją brodę o moją głowę. Uśmiechnęłam się sama do siebie i od razu jakoś tak cieplej mi się na sercu zrobiło.

-Co? - Mela zwróciła się w stronę Adama.

-No bo ty zobaczyłaś co zobaczyłaś, a Wiktoria za tobą pobiegła. Wszyscy wiemy, jak jest i zostawić was same na chwilę bez opieki może być ryzykowne. - podrapał się po głowie i lekko się speszył.

-Już kilka dni żyjemy w około zgodzie. - Mela złapała Adama za ręce. - chodź Mozaika, idziemy. - wyszli ze szkoły, a ja delikatnie strąciłam z siebie głowę swojego chłopaka i podeszłam do swojej szafki.

-Co dokładnie widziała Mela? - zapytał cicho. Był zazdrosny...

-Adam się załamał po zawieszeniu i wypłakiwał mi się w ramię. Do niczego nie doszło przysięgam! - od razu zaczęłam się bronić.

-Wiem gwiazdko, zastanawiam się tylko jak to wyglądało z perspektywy Meli. Wytłumaczyłaś jej wszystko? - zapytał i sam zaczął się ubierać.

-Tak. Mati mogę mieć do ciebie jedną prośbę? Taką tyci tyci. - zrobiłam oczy kota ze Sherka i czekałam na jego odpowiedź.

-Jaką? - objął mnie ramieniem i zaczęliśmy iść przed siebie.

-A w zasadzie to trzy. - nerwowo się zaśmiałam i zaczęłam mówić. - po pierwsze, pójdziemy na spacer? Po drugie, przyjdziesz do mnie na noc? A po trzecie, dałoby radę zorganizować kolejny mecz charytatywny?

-Tak, tak, tak. Tylko co do tego trzeciego to jakiś fajny powód trzeba ogarnąć.

-Hmm. - zamyśliłam się i próbowałam znaleźć jakiś fajny powód. - na chore dzieci. To zawsze dobry powód.

-Co racja to racja. Gdzie chcesz iść na spacer? - zapytał i naciągnął mi bardziej czapkę na uszy. Skrzywiłam się i poprawiłam ją po swojemu.

-Nie wiem, gdziekolwiek. - zastanowił się chwilę i chwycił mnie za rękę.

Podeszliśmy pod jego blok i wsiedliśmy do samochodu.

-Gdzie ty chcesz jechać? - zapytałam podkręcając ogrzewanie.

-Zobaczysz. - uśmiechnął się chytrze i skupił się na trasie.

-No, ale Mati no. No powiedz.

-Niespodzianka. Powiedzmy, że zabieram cię na randkę. - złączył nasze dłonie razem.

-Ale jak to randka? Nie byłam na to gotowa. - mogłam się dziś ubrać jakoś ładniej.

-Sama chciałaś na spacer.

-Na spacer nie jedzie się samochodem tylko idzie. - zaparkował, a ja rozejrzałam się dookoła. - lodowisko?! - krzyknęłam chyba trochę za głośno. Mamo no bardziej niż na łyżwach to się już przed nim nie ośmieszę.

-Coś nie tak? - zapytał trochę zmartwiony.

-Nie, ja po prostu nie umiem jeździć na łyżwach. - lepiej powiedzieć mu teraz niż wybić sobie przed nim zęby prawda?

-Będę cię trzymał za ręce. Nauczysz się, to nie jest takie trudne. - uśmiechnął się i wyszedł z auta. Wzięłam głęboki wdech i wyszłam za nim.

Miał rację, z dobrym nauczycielem wcale nie było to takie trudne. Na początku kilka razy prawie przywitałam się z lodem, ale łapał mnie w porę. Bawiłam się naprawdę świetnie.

Perspektywa Adama

-Nie jesteś już zła? - przerwałem ciszę panującą między nami.

-Nie byłam zła, po prostu to jak szybko była w stanie cię uspokoić i jaki spokojny przy niej byłeś mnie trochę zabolało. Czułam się jak niewłaściwa osoba na niewłaściwym miejscu. - wyznała mi, a ja kompletnie nie wiedziałem jak zareagować.

-Maleńka słuchaj mnie teraz uważnie. Jesteś najbardziej właściwą osobą na tym miejscu. Żadnej innej sobie na tym miejscu nie wyobrażam.

-Ale ja...

-Nie Mela, nie ma żadnego ale. - przytuliłem ją i zanuciłem fragment jednego z moich ulubionych kawałków. - jesteś tą jedną, z tobą chcę liczyć bank rolls. Skarbie chyba studiujesz medycynę, bo zmieniasz mi tętno. - przymknąłem oczy i pocałowałem ją w skroń.

-Kocham cię Adam.

-Kocham cię Mela.

Perspektywa Wiktorii

-I jak się bawiłaś? - zapytał i schował głowę w zagłębieniu mojej szyi. Zaczął składać tam delikatne pocałunki.

-Bardzo dobrze, jesteś świetnym nauczycielem jazdy na łyżwach. - wtuliłam się w niego mocniej. Jego dłonie wsunęły się pod mój sweter i powędrowały do zapięcia stanika. Złapałam go za ręce i cofnęłam je na swoją talię. - jeszcze nie dziś Mati. - szepnęłam cicho.

-Przepraszam gwiazdko. - pocałował mnie w czoło.

-Nie przepraszaj, nic mi nie zrobiłeś. - musnęłam delikatnie jego policzek i położyłam się na łóżku.

Mateusz położył głowę na moim brzuchu i po chwili zasnął. Zrobiłam mu zdjęcie i od razu ustawiłam je na tapetę.

NOVAKxMELA
21.05.21

Łzy na betonieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz