Runaway

1.6K 108 25
                                    

     -Mam wrażenie, że Tae się na mnie obraził - Jimin przysiadł na niewielkiej, miękkiej kanapie, nogi podciągając pod brodę, by móc ją oprzeć na kolanach - Nie rozmawia ze mną od dwóch dni... 

     -A z Jinem? - starszy mężczyzna podał blondynowi kartonik z sokiem, zaraz siadając tyłem do niego przy laptopie - Może ten jego chłoptaś go zjadł? 

     -Hoseok? Weź, nawet tak nie mów. Gdyby coś mu zrobił, to nie dożyłby poranka - Park burknął niezadowolony, odstawiając nienaczęty sok na stolik przed kanapą - Martwię się... Rozmawialiśmy o czymś i strasznie się na mnie zdenerwował... 

     -Znowu czegoś nie zrobiłeś? - Yoongi zaśmiał się pod nosem, podłączając słuchawki do urządzenia i nasuwając je na swoją głowę - Posłuchaj, czas się nauczyć, ale może i Tae wygląda i zachowuje się jak powalony, ale jak coś mówi i doradza to z sensem. 

     - Ale ja wiem... Tylko to tak bardzo nie w moim stylu. Nie potrafię - chłopak podniósł się z kanapy i podszedł do swojego towarzysza, bez uprzedzenia czy pytania rozsiadając się na jego kolanach - Co tam grzebiesz? 

          Yoon bez słowa zdjął słuchawki i założył je młodszemu, puszczając zgraną na komputer część piosenki, nad którą ostatnio pracował z kilkoma innymi artystami. W czasie gdy Jimin wsłuchiwał się w przygnębiającą melodię, starszy mężczyzna objął go ciasno w talii, dociskając jego ciało do swojego. 
     Nie było to w żaden sposób nadzwyczajne. Chłopcy często spędzali tak czas. Rozmawiali o muzyce, jedząc słodkości, albo słuchali jej, trzymając się w swoich ramionach, nie zamieniając nawet słowa. Rozmawiali też o wielu innych rzeczach... Ale nie często odważali się mówić o uczuciach. Obaj jakby bali się przyznać do nich przez swoje własne, głupie powody, których nikt inny nie potrafił zrozumieć. 

          Ale oni już tacy byli... Wzdychali do siebie miesiącami, zachowywali się jak para, a mimo to żyli w przekonaniu, że druga osoba nie odwzajemnia ich uczuć. Co było absurdalnie głupie, bo przecież było po nich widać. Każdy wiedział, tylko nie oni. 

*~~*~~*~~*~~*~~*~~*

     -Nie męczy cię to wszystko? - Park poprawił się na łóżku, odwracając się na bok, by móc patrzeć na twarz przyjaciela.

     -Huh? Co? Życie? - Min uniósł brew, nie otwierając jednak oczu - Jasne, że męczy... Dlatego od niego uciekam, kiedy tylko mogę... Uciekam do domu - ramiona mężczyzny automatycznie owinęły talię blondyna ciaśniej, przysuwając jego ciało bliżej.

     -Do domu? - nastolatek ułożył jedną z dłoni na policzku swojego towarzysza, a widząc, jak na jego usta wpływa niewielki uśmiech, nie mógł się powstrzymać i sam wykrzywił usta w radosną podkówkę. 

     -Do domu... Tam gdzie moje miejsce. 

          Jimin zdawał się doskonale rozumieć słowa przyjaciela, jednak zdawały się mu one zbyt piękne, by były prawdziwe. Choć czy te ciepłe wargi na czole blondyna nie były wystarczającym potwierdzeniem? Czy spokojny oddech, uśmiech na twarzy i silny uścisk nie mówiły same za siebie?
     Park bał się, że jeśli nie uda ślepego, to się sparzy. Bał się, że to co wydawało mu się teraz tak piękne i magiczne, okaże się tylko czystym przywiązaniem i miłością co najwyżej w pełni przyjacielską. Bał się.

*~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Będę szczera, ten rozdział miał wyglądać zupełnie inaczej, ale w ręce wpadła mi ta piosenka i nie mogłam się powstrzymać przed zmianą planów. Ale chyba wyszło na dobre. Przynajmniej mi się tak wydaje. 

Miłego dnia/wieczora lub dobrej nocy. 

~~Kisses. 

✓Candles, roses and vanilla sex ||p.jm x m.yg||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz