Candles, roses and...

1.7K 109 124
                                    

          Blondyn objął dłońmi te idola, ciągnąc go w głąb mieszkania. Światła w większości zostały zgaszone, a ich funkcję spełniały teraz świece, ustawione na szafkach, półkach i stolikach. Z laptopa stojącego w kącie pokoju grała słodka muzyka, a na stoliku kawowym stał wazon wyczekujący na bukiet, który chłopak otrzymał od swojej dzisiejszej randki. 
     Był przygotowany na wszystko. A przynajmniej tak mu się wydawało. 

     -Wow... Naprawdę się postarałeś - brunet podrapał się zakłopotany po karku. W głębi duszy czuł, że to on powinien był to wszystko zrobić... Nawet nie wiedział czemu, w końcu to nie miało większego znaczenia, bo obaj starali się tak samo bardzo. 

     -Nie chciałem cię zawieść. W końcu no wiesz... randka - blondyn zaśmiał się cicho pod nosem, proponując mężczyźnie, by ten usiadł spokojnie na kanapie, a młodszy ruszył prosto do kuchni, by przynieść z niej dwa kieliszki i butelkę ich ulubionego wina. 

          Przed spotkaniem przebył długą konsultację z Taehyungiem, który pomógł mu wszystko zorganizować. Dzięki temu czuł się dużo pewniej i spokojniej. A nie chciał spanikować w połowie randki.

          I właśnie dzięki złotym radom Kima, ta randka przebiegała tak cudownie. Zaczęli od zwykłej rozmowy, nieśmiałych dotyków, aż po czasie przeszli do pierwszych pocałunków, coraz śmielej badając swoje ciała dłońmi. Wszystko było takie idealne. Wręcz nierealne.
     Ale to nie był sen. To naprawdę się działo. 

*~~*~~*~~*~~*~~*~~*

          Brunet objął ciasno talię kochanka dłońmi, przytrzymując jego już w pełni nagie ciało w miejscu, wzrokiem badając każdy milimetr jego bladej skóry. Szyja pełna malinek, napinała się przy każdym jęku, jaki opuszczał wargi blondyna, a jego dłonie z każdym pchnięciem bioder artysty zaciskały się coraz mocniej na blado niebieskiej pościeli. Prawdopodobnie gdyby nie silny ucisk pod żebrami, który nie pozwalał mu unosić torsu, jego plecy wyginałyby się teraz w łuk. Szczególnie kiedy brunet uderzał ten słodki punkt. 
     Wargi idola ponownie znalazły się na mostku blondyna, zostawiając tam po sobie nowe, czerwone ślady. Z każdą chwilą ciało chłopaka miało ich na sobie coraz więcej, ale żaden z nich nie przejmował się teraz tym, jak będą się ich pozbywać. W ostateczności chłopak mógł udać się do pracy w golfie i przeboleć kilka godzin przesadnego grzania. 

          W tej chwili nie liczyło się nic poza momentem, który dawał im tyle rozkoszy jak nic innego. Nie przejmowali się opinią innych, skutkami... Niczym. 
     Ich ciała były jednością i to było dla nich najważniejsze.

*~~*~~*~~*~~*~~*~~*

     -To... Kiedy powtórka? - brunet uśmiechnął się pod nosem, spoglądając na wykończonego chłopaka, który powoli przysypiał na jego torsie.

     -Kiedy zechcesz - blondyn oparł brodę na mostku mężczyzny, spoglądając w jego oczy z uśmiechem - Kocham cię, Namjoon. 

     -Ja ciebie też, Jinnie... Nawet nie wiesz, jak bardzo. 

*~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zastanawiam się, czy to było okrutne...

I czy nie pojebałam wieku. Jak ktoś wie, że w poprzednich rozdziałach Jin był jednak starszy od Nama, to mówcie, poprawię to na jakieś inne określenia. 

Miłego dnia/wieczora lub dobrej nocy. 

~~Kisses. 

Ps. Z racji iż jest to już 40 rozdział, to chciałabym podziękować wam, za obecność i miłość jaką mnie obdarowujecie. Dziękuję za te prawie 24k wyświetleń. Coś niesamowitego, naprawdę. Cieszę się, że was mam.

✓Candles, roses and vanilla sex ||p.jm x m.yg||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz