Sometimes there is a "why" with no answer

491 30 4
                                    

          Pierwsze kilka dni pracy było dla Jimina naprawdę przyjemną rozgrzewką. Ludzie, z którymi pracował, okazali się naprawdę przyjemni i wspierający. Nie traktowali go jak popychadła, choć wcale nie pracował na wysokim stanowisku. Co prawda nie często spotykał nieprzyjemnych współpracowników, ale i tak było mu niezmiernie miło, kiedy urocza Chaewon zapytała go, czy jemu też przynieść kawę. A to co czuł, kiedy starsza pani Moon pochwaliła jego pracę, było po prostu nie do opisania. 

          I może praca nie była idealna, bo pracował od wczesnego poranka, aż po noc, ale ludzie zdecydowanie mu tę pracę umijali i ułatwiali. 

I wszystko było naprawdę dobrze. 

Do czasu. 

          Drama miała dość ciekawy wymiar i obsadę. Bo obsada nie do końca była stała. Oczywiście było kilka postaci, które się nie zmieniały, ale właściwie każdy kolejny odcinek równał się z nowym gościem specjalnym. Początkowo byli to modele, z którymi Jimin nie miał styczności. Gośćmi specjalnymi zajmowali się raczej starsi i bardziej doświadczeni. Praca Parka skupiała się na tle. Na ludziach, bez których drama byłaby pusta, ale o których nikt nie pyta. 

Do czasu. 

          Dzień był piękny. Ciepły i słoneczny, ale na szczęście nikt nie musiał narzekać na zbyt wysoką temperaturę. No może Jimin. Jimin mógł narzekać. 

Bo kiedy tylko przekroczył próg garderoby wracając z przerwy na obiad, jego drogę zawadziła starsza pani Moon, kaszląc niepokojąco długo w chusteczkę. 

     - Dzięki bogom, jesteś już - szepnęła na pół wdechu i ułożyła dłoń na ramieniu Parka - Wszyscy są zajęci, dwie osoby dziś nie przyszły, a ja już nie daję rady ustać. Rozmawiałam z przełożonymi, miny mieli nietęgie, ale ulegli. 

     - Do czego pani zmierza? - Park spojrzał na nią, nie do końca wiedząc, czy martwić się o siebie, czy o nią - Co się dzieje? 

     - Gość specjalny będzie tu za dosłownie kilka minut, a ja już nie daję rady. 

     - Mam znaleźć kogoś na zastępstwo? Nie ma problemu, zaraz poszukam Seongtae...

     - Seongtae siedzi nad drugim gościem, w tym problem, dziecko - kobieta westchnęła cicho - Zamienisz mnie, dobrze? Wiem, że masz jeszcze przerwę i że wykracza to poza twoje obowiązki, ale obiecuję ci, że nie będziesz miał dużo do zrobienia. To tylko jeden chłopak, potem kilka drobnych poprawek w trakcie kręcenia i jesteś wolny.

     - Ja mam się zająć gościem specjalnym? - Jimin zaśmiał się nerwowo, drapiąc się zaraz po karku - No... No dobrze. To przecież nic trudnego, prawda? Poradzę sobie. 

     - Oczywiście, że sobie poradzisz. Zaczarujesz go uśmiechem jak każdego i wszystko pójdzie gładko. 

          Kobieta wyminęła go, po raz kolejny wypluwając swoje płuca w chusteczkę. 

Jimin nie chciał wyolbrzymiać. Zajmowanie się gościem specjalnym nie różniło się jakoś bardzo od zajmowania się kimkolwiek innym. Poza tym, że ów osoba była naprawdę sławna. Bardzo sławna. I bardzo bogata. I zapewne będzie patrzyła na Parka z obrzydliwą wyższością. Ale poza tym, nic się nie różniło. 

Bo to był zwykły człowiek. 

Na ogół oczywiście. 

          Ale nie tym razem. 

     - Och, panie Min, w końcu pan dotarł. Dziękujemy za przyjęcie zaproszenia - jeden z przełożonych Jimina wyskoczył z pokoju obok na korytarz, od razu dopadając się do gościa. I choć nazwisko jeszcze o niczym nie świadczyło, Park natychmiast poczuł dziwny gorąc uderzający w jego twarz. 

     - Przyjemność po mojej stronie, Taemin - doskonale znany Jiminowy głos rozebrzmiał w korytarzu. 

I Park mógł przysiąc, że kolana mu zadrżały. 

     Ale nie ze słabości. 

          Ze złości. 

  *~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Stwierdzam, że suniemy już do końca tej książki. Po 88 rozdziałach chyba czas najwyższy hah

Miłego dnia/wieczora lub dobrej nocy.

~~Kisses.

✓Candles, roses and vanilla sex ||p.jm x m.yg||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz