85

1.6K 108 42
                                    

Antoinette, późnym popołudniem, najzwyczajniej w świecie weszła do sali Severusa. Mistrz Eliksirów krążył między ławkami, wyraźnie nad czymś myśląc. Usłyszawszy dźwięk otwieranych drzwi, podniósł wzrok i podszedł do dziewczyny.

-Od kiedy „późno" to dwa dni?- zapytał, siląc się, by głos nie zdradził jego zdenerwowania.
-Byłam zajęta.
-Zajęta.- powtórzył, mierząc ją wzrokiem. Skinęła głową i przygryzła dolną wargę. Przez moment patrzyli sobie w oczy, jakby próbując rozmawiać bez słów, przekazać swoje obawy i emocje. Severus objął dziewczynę w talii, nie przerywając kontaktu wzrokowego. Mieli wrażenie, że oddychają w równym rytmie. Ta intymna chwila sprawiła, że zapomnieli o tym, co ich boli, niepokoi, dręczy. Liczyli się tylko oni. Mistrz Eliksirów uniósł podbródek Antoinette i złożył na jej ustach delikatny pocałunek. Anne oparła dłonie na jego barkach, a następnie ponownie złączyła ich wargi.
-Tęskniłem.- mruknął, pomiędzy kolejnymi pocałunkami.
-Oh, chyba będę musiała znikać częściej, jeśli mam mieć takie powitania.
-Ani mi się waż.

Drgnęła, gdy opuszki jego chłodnych palców zetknęły się z jej szyją. Mężczyzna momentalnie odsunął się.
-Nie powinienem, musimy zacząć...
-To nie ma nic wspólnego z tobą!
-Nie. okłamuj. mnie.- syknął- Widziałem przecież, co zrobiłaś.
-Mam po prostu wrażliwą szyję.-prychnęła.- Nie drgnęłam ze zdegustowania, raczej z przyjemności.-mruknęła. Uniósł brew, przeszywając ją wzrokiem.

-Robisz to celowo.-westchnęła, ponownie czując jak, niby przypadkowo, Severus niepewnie dotyka odsłoniętego fragmentu jej skóry, odsuwając jej włosy. Nie musiała go obserwować, by wiedzieć, że mężczyzna uśmiecha się z satysfakcją.
-Chciałbym zaprzeczyć, ale musiałbym skłamać.-oznajmił niskim głosem, wprost do jej ucha, by po chwili musnąć ustami skórę jej szyi. Smakowała lawendą, która od niedawna kojarzyła mu się wyłącznie z nią, działając jak narkotyk. Subtelnie uniosła kąciki ust i lekko odchyliła głowę, nie przykładając wagi do tego, że mężczyzna, z pewnością, pozostawi kilka śladów.

-Moglibyśmy to kontynuować...-wymruczał-...ale eliksiry same się nie zrobią, Autrés. Do pracy.
-Mówiłam już, że cię nienawidzę?- prychnęła z wyraźnym zawodem, gdy się odsunął.
-Miło, że o tym przypomniałaś. Już prawie zapomniałem.- parsknął. Wywróciła oczyma.
-Mogę odzyskać swoją różdżkę?- zapytała. Mężczyzna wyciągnął przedmiot z szuflady biurka i wrócił do dziewczyny. Milimetry dzieliły ją od odebrania różdżki, gdy Snape odsunął dłoń. Zmarszczyła brwi.
-Severusie, nie zachowuj się jak dziecko. Oddawaj.- westchnęła.
-Poproś.
-Poradzę sobie bez niej.- uśmiechnęła się złośliwie.
-Już to widzę.
-Nie będę się poniżać dla twojej przyjemności, a na pewno nie teraz.
-Oh, czyli dopuszczasz taką możliwość?- zapytał, unosząc brew.
-Stop. Nie kontynuujmy tego wątku. Jak powiedziałeś, eliksiry same się nie zrobią.-Pstryknęła palcami, a różdżka pojawiła się w jej dłoni- Zapomniałeś, że znam podstawy magii bezróżdżkowej.
-Nie nazwałbym tego podstawami, ale nie mam zamiaru prawić ci komplementów. Eliksir czyszczący rany, cztery kociołki.

~

-Dokąd idziesz?- mruknął Severus, gdy, około jedenastej następnego dnia, Antoine wstała z łóżka.
-Obiecałam Draco i Sel, że pójdę z nimi do Hogsmeade. Czy masz coś przeciwko?
-Nie, tylko uważaj na siebie. I nie wracajcie zbyt późno.- odparł i szczelnie przykrył się kołdrą, którą częściowo zsunęła z niego dziewczyna.
-Nigdy nie posądziłabym cię o spanie do południa w weekendy.
-To przez ciebie.
-Przeze mnie?
-Tak. To ty to we mnie rozwinęłaś.- prychnął z wyrzutem.
-Nie ma za co.- uśmiechnęła się niewinnie.

Niedługo później, byli już w drodze do miasteczka.
-Szczerze uwielbiam to, że będąc starszymi, możemy iść do Hogsmeade o której godzinie chcemy, bez grupy.- uśmiechnęła się Moore, wystawiając twarz do przebijającego się przez chmury słońca.
-Zdecydowanie. Dzięki temu, nie muszę patrzeć na Gryfonów.- prychnął Malfoy.
-Nie uogólniaj, wszyscy dobrze wiemy, że na jednego z Gryfonów chcesz patrzeć.- zaśmiała się Ślizgonka.
-Anne, powiedz jej coś! Nie mogę już słuchać tych bzdur.
Idąc przez las, mimo żartów rzucanych przez Dracona i chichotu Seliny, Antoinette czuła się nieswojo. Miała wrażenie, że coś w otoczeniu jest nie tak, jak powinno być. Zignorowała jednak dziwne uczucie, zrzucając je na stres i przewrażliwienie.

Zimna herbataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz