67

1.5K 111 34
                                    

-Di, co ty znów wymyśliłaś?-zapytała Anne, wpadając do domu babci. Nie dało się nie zauważyć wszchobecnych drabin, rusztowań mających pomóc w dosięgnięciu wysokiego sufitu, czy białych narzut chroniących wiekowe meble.
-Remont.
-A dokładniej?-dopytywała, odkładając swój płaszcz.
-Nie powiem ci, bo będziesz zła.-parsknęła kobieta.
-A podobno z nas dwóch to ty powinnaś być tą rozsądną. Mów.
-Podłączam instalację elektryczną.
-Okay, tego się nie spodziewałam. Sama?
-Oczywiście, że nie. Wynajęłam od tego ekipę.-Antoine spojrzała na nią z przerażeniem.
-Tylko nie mów, że...
-Mugoli, a kogo? Czarodzieje przecież wciąż żyją w czasach świec i lamp naftowych.
-Stop. Mieszkasz w budynku zabezpieczanym na równi z Hogwartem, żyjesz będąc pod stałą ochroną...
-W złotej klatce, mhm.
-I wpuszczasz do domu obcych ludzi?!
-Przecież wyczyszczę im później pamięć.-szepnęła.-Nie dramatyzuj. Chodź, pokażę ci, jakie lampy wybrałam.

~

-Jak długo to planowałaś?
-Kilka miesięcy.
-Zamierzałaś mi powiedzieć?
-Po fakcie. Nie patrz tak na mnie, to miała być niespodzianka.
-Była.

-Przyjeżdżasz do mnie na święta, czy wracasz do rodziców?
-Przyjeżdżam, choć myślę nad tym, by ubłagać Snape'a, żebym wróciła do domu na kilka dni podczas ferii.
-Mogę porozmawiać z Albusem.
-Dobrze wiesz, że bez pozwolenia Snape'a nic z tego nie będzie. Nawet jeśli Dumbledore wyrazi zgodę, szanowny pan profesor będzie męczył tak długo, że sama zrezygnuję.
-Może ma ku temu powody?
-Na pewno.-parsknęła.

~

-Severusie? Jesteś tu?-zapytał Charles wchodząc do pracowni mężczyzny.
-Nie. Czego chcesz?
-Nie bądź niemiły. To znaczy, staraj się nie być sobą.
-Przeszkadzasz mi w pracy.-rzucił oschle. Charles spojrzał na przyjaciela.
-Co się stało?
-Co miałoby się stać?

-Nie wiem, dlatego pytam. Dziwnie się zachowujesz.
-Znów coś sobie ubzdurałeś.
-I dlatego wrzucasz składniki do kociołka, pod którym nawet nie ma ognia?-zapytał, uśmiechając się. Severus mruknął coś pod nosem.-Powiedz, co się dzieje. Dobrze wiesz, że stąd nie wyjdę, dopóki się tego nie dowiem.
-Więc trochę poczekasz.

-Chodzi o Antoinette?
-Nie.
-Wcale? Nawet nie próbuj kłamać.
-Być może trochę.
-A dokładniej?-Snape wywrócił oczami i wbił nóż w deskę. Laframboise odsunął się lekko.
-Wiesz, że nie umiem rozmawiać...
-Wiem.
-...o uczuciach.
-Więc są już uczucia?!
-Nie mam pojęcia.
-A było już tak dobrze! Zrobiła ci coś? Znów się posprzeczaliście?

-Przez nią tracę kontrolę, Charles. Nad wszystkim.
-Nareszcie!
-Co "nareszcie"?
-Ktoś cię rozprasza! Tak długo na to czekałem!
-Nie wyobrażaj sobie zbyt wiele.
-Oczywiście. Nie śmiałbym.
-Mhm. Widzę. Teraz dasz mi spokój?

~

-Hej, Malfoy!-zaczął Harry.
-Czego chcesz?
-Wiesz może, gdzie jest Antoine?
-W zależności od tego, po co ci ta informacja, Potter.-oznajmił. Gryfon wzruszył ramionami i odszedł. Selina, która całą sytuację obserwowała z boku, podeszła do Draco.

-Czyżby Potter był zainteresowany naszą Antoinette?
-Nawet tak nie żartuj!
-Mówię poważnie.
-Potrzebuję czasu, żeby dopuścić do siebie tą myśl.
-I to szybko. Ostatnio byli razem na piwie kremowym.
-Dlaczego o tym nie wiem?!
-Nie pytałeś.-odpowiedziała, wzruszając ramionami.

-W ogóle, gdzie ona się znów zgubiła?
-Nie mam pojęcia. Może odsypia? W sobotę wróciłyśmy późno, ja odpoczęłam, ale ona po południu miała jeszcze zajęcia z profesorem Snape'm.
-Lepiej jej nie przeszkadzajmy. Zmęczona jest nie do zniesienia.

Zimna herbataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz