50

1.7K 108 21
                                    

Naczelny Postrach Hogwartu przemierzał szkolne korytarze, zmierzając w kierunku gabinetu Dyrektora. Spodziewał się o czym, a dokładniej, o kim będą rozmawiać. Zgromił spojrzeniem dwójkę dyskutujących o czymś Gryfonów, którzy od razu ucichli. Jak on uwielbiał budzić w ludziach strach i zakłopotanie!
Wszedł do pomieszczenia, ukazując zebranym jedno ze swoich imponujących wejść. Charles przewrócił oczyma, Minerwa uśmiechnęła się lekko.
-Albusie, wzywałeś mnie.
-Tak, usiądź, Severusie.
-Czy coś się stało?- zapytała McGonagall.
-Kwestie organizacyjne.-odparł Dumbledore-Zmieniam termin zebrania, na pojutrze. Rozmawiałem już z Molly, spotkamy się w Norze. Severusie, co z chorymi uczniami?
-Cały czas działamy. Trzy osoby wyzdrowiały, lecz to nie poprawia statystyk. Chorych wciąż przybywa.
-Czy wiemy, co jest przyczyną zachorowań?
-Nie.
-Może to nowy wynalazek bliźniaków Weasley?-wtrącił Charles.
-Minerwo, porozmawiaj z nimi. Nawet jeśli to nie ich sprawka, może uda im się coś wymyślić.-zarządził Dyrektor. Nastała cisza.
-To nie wszystko, prawda?-zapytał Laframboise. Dumbledore przytaknął.
-Rozmawiałem z Dianą. Miałeś rację, Severusie.-na te słowa, Snape uniósł kąciki ust, w geście triumfu.

Aż chce się powiedzieć: "a nie mówiłem?" - pomyślał.

Charles i Minerwa wciągnęli powietrze. Albus streścił im przebieg rozmowy z panią Incroyable, omijając niewygodne dla niego momenty.
-To wyjaśnia, dlaczego panna Autrés tak szybko chłonie wiedzę. -powiedziała Minerwa. Snape nie dał po sobie poznać, że zdziwiła go ta oficjalna formułka wypowiedziana przez nauczycielkę Transmutacji, która miała w zwyczaju mówić o dziewczynie "Annie".-Zarówno siostra Gryffindora, jak i Slytherin byli podobno niesamowicie inteligentni.
-Kto jest teraz w większym niebezpieczeństwie? Harry Potter czy Antoinette?-zapytał Charles, zaniepokojony.
-Dopóki Ten-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać, nie wie o istnieniu Antoine, jest bezpieczna.-odpowiedział Dumbledore.
-Tylko, że Czarny Pan już o niej wie.-powiedział Snape, który nie odzywał się od dłuższego czasu.
-Co masz na myśli, Severusie?-spytał Albus. Charles spojrzał w stronę okna, za którym widniały błonia i zamyślił się, przypominając sobie wydarzenia czwartkowej nocy. Snape nie chciał wspominać o tym, co stało się ostatnio. Poczuł jednak, że wszystkie jego narządy, począwszy od serca, skręcają się i palą go, tak, że zaczynał mieć problemy z oddychaniem.
Cholerna Wieczysta Przysięga.
Chcąc nie chcąc, Mistrz Eliksirów opowiedział o wydarzeniach tamtej nocy. Charles nie odezwał się ani słowem, cały czas patrząc na zachodzące słońce.
-Zamierzaliście to przed nami ukryć?!-krzyknęła McGonagall.
-Poczekać z wyjawieniem informacji do odpowiedniego momentu, brzmi zdecydowanie lepiej.-odparł, a nauczycielka poczerwieniała ze złości.-Odpuść, Minerwo. Co dałyby ci te informacje? Uchronisz ją?-prychnął.
-A żebyś wiedział, że tak! Albusie, jak możemy zwiększyć jej bezpieczeństwo?
-Nie możemy.-wtrącił Snape-Obecnie, największym zagrożeniem dla niej samej, jest jej umysł.
-Severus ma rację. Możemy martwić się tylko o to, żeby Tom nie zdobył reszty informacji, a w szczególności tych, którym pokoleniem jest Antoine.
-Charles, a ty?! Dlaczego nic nie powiedziałeś?-dopytywała Minerwa. Mężczyzna już chciał się tłumaczyć, ale Mistrz Eliksirów go wyprzedził.
-Jego zostaw w spokoju, Minerwo. Skup się lepiej na swoich bezmózgich Gryfonach, siejących destrukcję, gdziekolwiek są.
-Wypraszam sobie! Czy ty widziałeś, co robią twoi Ślizgoni? Zacznij naprawianie społeczeństwa od nich! -Severus zacisnął pięści.
-Gdybyś nie zauważyła, to Gryffindor ostatnio przegrywa w rankingu do zdobycia Pucharu Domów. Nie bez powodu tracą punkty, nie sądzisz?-uśmiechnął się ironicznie.
-To ty odejmujesz im wszystkie, Stary Nietoperzu!
-Tylko się nie pobijcie.-przerwał im Charles. Oboje rzucili mu zdenerwowane spojrzenia, lecz nie odezwali się już.
-Jeszcze jedna kwestia. Antoine o niczym nie wie. Diana zaznaczyła, że tylko ty możesz jej powiedzieć, Severusie.-Snape uniósł brew pytająco, a następnie przytaknął.
-Kiedy?
-Sam o tym zdecyduj.
-Jeśli to wszystko, pójdę już.-Dumbledore skinął głową. Snape pożegnał się.

Wracając do swoich pokoi, zastanawiał się, dlaczego on? Lubił Dianę, dogadywali się. Choć głośno by tego nie przyznał, miał do niej wielki szacunek. Widział, jak poświęcała swoje życie prywatne, by ratować czyjeś rodziny. To ona, jako pierwsza, wyciągnęła do niego dłoń, gdy wstąpił do Zakonu, nie znając go zupełnie i wiedząc tylko to, że jest Śmierciożercą. Dziwił się, że zaufała mu w tej delikatnej kwestii, dając wolną rękę w sposobie poinformowania i „przetestowania" Autrés. Przypomniał sobie sytuację sprzed kilku lat, gdy powiedział jej, że ta ufność kiedyś ją zgubi. Ona tylko zaśmiała się ciepło i powiedziała, że wie, jak rozpoznać ludzi tego wartych.

Skręcił w jeden z bocznych korytarzy, w którym panował półmrok. Niemal od razu dostrzegł rudą czuprynę Ronalda Weasley'a, który robił coś, próbując schować się za zbroją. Wykorzystując swój talent do cichego przemieszczania się, podszedł do chłopaka i odezwał się głosem, przez który Neville'owi trzęsły się ręce.
-Panie Weasley, co pan robi?-zapytał, a nastolatek nieudolnie schował trzymane wcześniej zawiniątko pod szatą i poczerwieniał ze wstydu.
-Ja tu tylko przechodziłem, panie profesorze.-odpowiedział niepewnie.
-Niewątpliwie. Romanse ze zbrojami?-zapytał, unosząc brew- Co chowasz, Weasley?
-N-nic.
-Czyżby?-powiedział i machnięciem różdżki przywołał ukrywane przez chłopaka „coś". Była to szklanka wody i czerwony proszek, w cienkim, papierowym opakowaniu.-Co to jest? Radzę ci odpowiadać, może chociaż w ten sposób uratujesz swoją sytuację.
-Nie mogę powiedzieć.
-Zatem zapraszam do profesor McGonagall.

Chętnie policzyłby się z chłopakiem sam, lecz wizja Minerwy, narzekającej, że znęca się nad Gryfonami, nie uśmiechała mu się za bardzo. Kilka minut później, wchodzili do gabinetu kobiety, nieco zdziwionej tą nagłą wizytą. Severus położył znaleziska na blacie biurka.
-Proszę się tłumaczyć, panie Weasley.-oznajmił. Ronald jednak nie odezwał się. Minerwa skarciła go wzrokiem.-To ta słynna gryfońska odwaga?-zapytał, głosem przepełnionym jadem.-Skoro miał pan czelność dosypać to komuś, to proszę teraz powiedzieć profesor McGonagall, co to jest.
Nastolatek spuścił głowę i wymamrotał coś.
-Panie Weasley, proszę nie marnować mojego czasu.-dodał.
-To było wyzwanie...
-Wyzwanie?-powtórzyła McGonagall.
-Na wewnętrznej stronie opakowania jest nazwisko osoby, której należy to dosypać.
-Kto ci to dał?-zapytała Minerwa.
-Nie mam pojęcia. Znalazłem to pod swoją poduszką, wczoraj wieczorem. Na wykonanie tego ma się czterdzieści osiem godzin. Jeśli ktoś tego nie zrobi...-zaczął, lecz słowa ugrzęzły mu w gardle. Westchnął.-...czeka go kara. Nikt nigdy nie wie jaka. Z każdym przypadkiem jest coraz bardziej brutalna.
-Komu miałeś to podać?-dopytywała kobieta.
-Hermionie.-odpowiedział. McGonagall uderzyło to, że chłopak chciał to zrobić przyjaciółce, znając konsekwencje spożycia substancji. To, że bardziej bał się o swój honor, niż o jej zdrowie.
-Jestem zgorszona pańską postawą, panie Weasley. Sprawa bez wątpienia trafi do Dyrektora, a pan i inni uczestnicy, poniesiecie tego konsekwencje.-oznajmiła, a chłopak skinął głową. Wstał, mruknął „do widzenia" i wyszedł, czując na sobie spojrzenia nauczycieli.

Nauczycielka schowała twarz w dłoniach. Snape przyglądał jej się przez moment. Wiedział, jak ważne było dla niej sprawienie, by jej podopieczni „wyszli na ludzi".
-Jak go zdemaskowałeś?-zapytała po chwili.
-Nie ukrywał się jakoś specjalnie. Spotkałem go, idąc mało uczęszczanym korytarzem. Próbował kłamać, ale mu nie wychodziło. Jak sądzisz, ile punktów powinienem odjąć za to Gryffindorowi?
-Severusie Snape, ani mi się waż! To ja zadecyduję o konsekwencjach.
-Nie bądź taka pewna, Minerwo. Pójdziesz do Dumbledore'a? Muszę iść do Skrzydła Szpitalnego.-powiedział, wstając.
-Oczywiście.-odparła.-Severusie?-odwrócił się-Przepraszam, za wcześniej. Nie powinnam tak reagować.
-Racja.-odparł.
-Ty nic nie powiesz?
-Znasz mnie na tyle długo, że powinnaś sama odpowiedzieć sobie na to pytanie.

Zimna herbataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz