68

1.4K 106 65
                                    

Severusowi nie pasowało coś już z samego rana. Autrés zachowywała się podejrzanie normalnie, ale Charles wyraźnie nie chciał mu czegoś powiedzieć. Dzień przebiegał całkiem przyzwoicie. Snape odebrał Gryffindorowi sporo punktów, a grafik Filtcha zapełnił szlabanami.
Ciekawiej zaczęło się robić podczas kolacji. Wszyscy, a w szczególności uczennice, dziwnie szeptali między sobą. Laframboise na próżno próbował odciągnąć uwagę Snape'a od młodzieży.
-Co ci odpieprza, Charles?-warknął Mistrz Eliksirów.
-Przepraszam. Kiedyś będziesz musiał się dowiedzieć.-odpowiedział mężczyzna i skinął w kierunku drzwi. Severus uniósł pytająco brew i spojrzał w kierunku wejścia. Czy coś jej się stało?! Antoinette wchodziła właśnie do Wielkiej Sali i nie wyglądała na połamaną. Snape nie odetchnął jednak z ulgą, bo dziewczyna nie była sama. Charles ze smutkiem obserwował jego reakcję, gdy para trzymała się za ręce, a odchodząc, Potter pocałował dziewczynę w policzek.
-To próbowałeś przede mną ukryć?
-Mhm.-skinął.
-Idiota.-mruknął Sev.-Naprawdę sądziłeś, że będę się przejmował relacją dwójki szczeniaków?
-Ale...
-Nie odzywaj się już.

-Harry i Anne są razem, czyż to nie świetne?-zapytała entuzjastycznie Minerwa, siadając obok Charlesa.-Dlaczego Severus wygląda, jakby chciał nas wszystkich otruć?
-Wygląda, jak co dzień.-parsknął mężczyzna.

~

-Jak do tego w ogóle doszło?-zapytała Selina.-Zostawiam cię na jeden dzień, a ty zaczynasz chodzić z Potterem?-zaśmiała się.
-Nie mam pojęcia. Spędzaliśmy razem popołudnie i zapytałam go, jak mam traktować nasze spotkania. Powiedział coś w stylu „nie wiem, jak... randki?" i zapytał jaka relacja w takim razie nas łączy. Odparłam, żeby to on mi na to odpowiedział. Trochę zdenerowowany, oznajmił, że chyba się dogadujemy, a ja mu się podobam. Wtedy zapytał, czy jesteśmy parą, a ja potwierdziłam.
-To brzmi jakbyście poszli na kompromis. Zero romantyczności.
-Nie jestem dobra w pozytywnych emocjach.
-Doskonale to wiem. Gdzie jest Draco?
-W bibliotece.
-Zaczął się uczyć?
-Nie, mruczał jedynie coś o tym, że idzie szukać zaklęć torturujących, na wypadek gdyby Harry kiedyś mnie zranił.
-Powinien raczej szukać pomocy dla Pottera. Z tobą nikt nie wytrzyma długo.
-A ty i Draco?
-To już syndrom sztokholmski.

~

-Autrés, jesteś zbyt wolna! Czy w mugolskich szkołach wciąż istnieje coś takiego jak wychowanie fizyczne?-warknął Snape, atakując Antoinette serią zaklęć, które odbijała z coraz większym trudem.
-Na moje nieszczęście, tak.

Anne, nie mając już nic do stracenia, postanowiła w końcu przejść do ataku. Obroniła się przed kolejnym zaklęciem i rzuciła swoje. Przed wykonaniem ruchu, spojrzała w prawo, sugerując mężczyźnie, w którą stronę ma zamiar uderzyć, w ostatniej chwili jednak, zmieniając bieg zaklęcia.
-Lepiej, ale zbyt długo nad tym myślałaś.
-Przecież był pan zaskoczony!
-Zaskoczony tym, że w końcu na to wpadałaś. Byłem pewien, że nigdy nie ruszysz z miejsca pod względem techniki.
-Bo mnie pan nie motywuje.
-Wydaje mi się, że świadomość tego, że przez jeden niewłaściwy ruch możesz zginąć powinna być właściwą motywacją.
-Przez to mam ochotę się poddać. Zdaje sobie pan sprawę z tego, jaka to jest presja?
-Przecież prawie nikt o tobie nie wie.
-Oh, oprócz Sam-Pan-Wie-Kogo, na przykład.
-Ale i tak cała uwaga skupia się na Potterze.
-I dobrze. Gorzej będzie, gdy to w końcu wyjdzie. Świadomość tego, że informacja o tym, kim jestem, może wyciec w każdej chwili, jest co najmniej stresująca.
-Tym bardziej powinnaś się w końcu przyłożyć. Gdy ludzie dowiedzą się, jak beznadziejnie walczysz, nie damy rady opanować ogólnoświatowej paniki.

~

-To już nie jest zabawne, Ron!-warknęła Granger, gdy Gryfon znów rzucił jakiś beznadziejny kawał dotyczący tego, że zbyt dużo się uczy.
-Masz okres, czy co?-warknął ze złością Weasley. Hermiona nie zdążyła nic powiedzieć, bo Antoinette odparła chłodno, obracając różdżkę między palcami:
-Jeszcze raz powiesz, że reakcja na twoją głupotę jest przejawem zmian hormonalnych wynikających z cyklu menstruacyjnego, a zapewnię ci ból setki razy gorszy od tego, który co miesiąc odczuwa większość z nas.-Ron wyraźnie się wystraszył, a Anne zauważyła zbliżającego się Pottera i uśmiechnęła się niewinnie-Hej, Harry.

Chłopak przywitał się z przyjaciółmi i objął Anne.
-Wszystko dobrze, Ron?-zapytał.
-Tak.-warknął naburmuszony. Chłopcy wdali się w rozmowę o quidditchu, a wykorzystując sytuację, Granger szepnęła do Ślizgonki:
-Powiedziałaś to tak, że sama się wystraszyłam. Ron chyba nie zrozumiał żartu.
-Ja nie żartowałam, Herm.

~

-Nie patrz tak na mnie, Sev, Poppy mnie przysłała.
-Nie mogła przyjść sama?
-Wolisz słuchać jej marudzenia o tym, że wyglądasz na chorego i się przemęczasz, czy mnie?
-Oboje jesteście nie do zniesienia. Czego chce?
-Zapomniałeś dostarczyć jej eliksiry na ten miesiąc.
-Nie zapomniałem, tylko proces produkcji się przedłużył.
-Jasne. Jaki był tego powód?
-Wyobraź sobie, że nawet ja czasami śpię.
-Nie będę ukrywał, że się o ciebie martwię.
-Znowu zaczynasz?! Nie powiem już ani słowa więcej na ten temat!

-Jaki temat?-zapytała Autrés, wchodząc do środka.
-Nie twój interes.-syknął Snape.
-W sumie to po części...-zaczął Charles, ale czując na sobie spojrzenie Severusa, nie dokończył.
-Złość piękności szkodzi, profesorze.
-Co musiała robić twoja matka będąc w ciąży?
-Na pewno była spokojniejsza od pańskiej. Czym się dziś zajmiemy?
-Utopimy cię w kociołku.-mruknął.

Zimna herbataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz