17

2.7K 145 32
                                    

Wziął głęboki oddech.
-Minerwo, musisz odejść od Autrés. Stań za mną.-Kobieta niechętnie spełniła prośbę Snape'a i zapytała:
-Severusie, czy jej może się coś stać?- nie odpowiedział. Doskonale zdawał sobie sprawę, jak wielkie jest ryzyko.

Melodyjnie rozpoczął wypowiadanie inkantacji. Zaklęcie było naprawdę długie i wyczerpujące. Czuł, jak magia przepływa przez jego organizm. Po chwili uwolniła się i opuściła ciało przez różdżkę.
Promień białego, oślepiającego światła wystrzelił w kierunku Antoine z ogromną mocą i przewrócił ją.

Jasna łuna otaczała dziewczynę, a gdy zniknęła, Ant otworzyła oczy. Snape podszedł do niej szybkim krokiem i rzucił zaklęcie sprawdzające jej stan.
-Autrés. W procesie warzenia Eliksiru Wielosokowego, najpierw dodasz skórkę boomslanga czy sproszkowany róg dwurożca?- Oh, jak bardzo bał się jej odpowiedzi. Na spotkaniach u Czarnego Pana był bardziej spokojny, niż w tamtym momencie.
-Oczywiście, że skórkę boomslanga.-odpowiedziała cicho. Snape wypuścił zgromadzone w płucach powietrze, a McGonagall uśmiechnęła się i pomogła dziewczynie wstać.
-Chodź, moja droga. Jest już naprawdę późno.

Gdy nauczyciele odprowadzili wciąż zamyśloną dziewczynę do pokoju, Snape odezwał się:
-Wiesz, że będziemy musieli o tym porozmawiać?-Minerwa skarciła go wzrokiem. Nie powinien jej tego mówić, nie teraz. Antoine przytaknęła głową i odpowiedziała, próbując oszukać samą siebie:
-Panie profesorze... To był tylko sen.-po czym zniknęła w komnatach.

Minerwa poszła za Severusem do jego gabinetu. Usiadłszy po przeciwnej stronie biurka oznajmiła:
-A teraz wszystko mi wytłumaczysz.-mężczyzna westchnął. Nie chciał jej tego opowiadać. To było prawie tak okropne jak jego koszmary, po odebraniu wielu niewinnych żyć. Samo wspomnienie tego, co zobaczył kilka godzin wcześniej budziło niewielkie ciarki na jego skórze.
Co musiała przeżywać Autrés?

-Ćwiczyliśmy Oklumencję. Nie umiem Ci tego wyjaśnić, po prostu... po prostu zobacz.-wysunął myślodsiewnię ze ściany i przyłożył różdżkę do skroni. Przeniósł srebrną nić do naczynia i wskazał je Minewrze dłonią.

Kobieta niepewnie nachyliła się nad misą. To, co zobaczyła przerosło jej wszelkie przewidywania.
Gdy po kilku minutach podniosła się, milczała. Choć w jej głowie roiły się setki pytań, nie wiedziała, co powiedzieć. Stała naprzeciw Mistrza Eliksirów patrząc w jego czarne oczy.
-Czy to znaczy, że...-z trudem wydusiła z siebie, a mężczyzna dokończył.
-...tak. Ona też jest połączona z Czarnym Panem.

Już kolejną godzinę próbowała zasnąć- bezskutecznie. Myślała nad tym, jak uprościć sobie tą mękę. Dopiero po dłuższej chwili zorientowała się, że może iść do Skrzydła Szpitalnego po jakiś eliksir. Uderzyła się dłonią w czoło. Dlaczego wcześniej na to nie wpadła?
Podniosła się z łóżka i założywszy ciepłą bluzę wyszła z komnat.

Zamek w nocy wyglądał imponująco. Korytarze oświetlał jedynie blady blask księżyca, wpadający przez liczne witraże.
Portrety spały, gdzieniegdzie poruszał się jakiś duch.
Zapukała niepewnie do wielkich drzwi i otworzyła je.
-Pani Pomfrey?-zapytała, choć w pobliżu nie widziała kobiety. Pielęgniarka wyszła zza jednego z zielonych parawanów i nie kryła zdziwienia widząc nastolatkę.
-Panno Autrés, czy coś się stało?
-Nie, ja... tylko mam problemy ze snem. Czy mogłaby pani mi coś podać? Jutro mam dość ważny sprawdzian i nie chciałabym dostać złej oceny, tylko dlatego, że byłam zmęczona.-skłamała.
-Tak, tak, oczywiście. - kobieta podeszła do szafki i podała dziewczynie fiolkę z fioletowym płynem. Antoine uśmiechnęła się, podziękowała i wyszedłszy na korytarz, zaczęła iść w kierunku swoich komnat.

Gdy była bardzo blisko lochów, zza rogu wyłoniła się Minerwa McGonagall.
-Annie? Możesz mi wytłumaczyć, dlaczego chodzisz nocą po zamku?-dziewczyna nie odpowiedziała, tylko pokazała nauczycielce buteleczkę z eliksirem. Surowa twarz kobiety złagodniała.-Nie mogłaś poprosić Severusa? Nie musiałabyś przejść przez cały Hogwart.
-Lepiej nie-mruknęła-pan profesor ma niejeden powód do otrucia mnie, wolę nie ryzykować.
-Wiesz, że to właśnie on zaopatruje Skrzydło Szpitalne w eliksiry?- dziewczyna skrzywiła się.
-Cóż, istnieje dość małe prawdopodobieństwo, że przewidział moją wyprawę i dodał do akurat tej fiołki coś, co mogłoby mnie zabić. Trudno, spróbuję.-Minerwa zaśmiała się.
-Dobranoc, Annie.
-Dobranoc-odpowiedziała dziewczyna i odeszła.

Stał przed kominkiem, wpatrywał się w trzaskające płomienie ognia i dopijał kolejny kieliszek whisky.
Jak mógł jej pomóc?
Tak, Severus Snape, Naczelny Postrach Hogwartu, chciał pomóc uczennicy, która irytowała go do granic możliwości.
Długo zastanawiał się, co zrobić. Nie mógł jej przecież powiedzieć „uważaj, Czarny Pan pewnie chce Cię zabić".
Stwierdził, że bez dwóch zdań, nastolatka musi ćwiczyć Oklumencję, nawet jeśli mieliby spędzać w swoim towarzystwie każde popołudnie. Z pewnością, inne aspekty obrony Antoine powinien uzgodnić z Dumbeldore'm, bo w tamtym momencie nie chodziło już tylko o brak snu i zmęczenie-mogło chodzić nawet o jej życie.
Jedyne co mógł zrobić tej nocy to położyć się spać i nie myśleć o tym, co prawdopodobnie przeżywa w tej chwili Autrés, którą nieświadomie, coraz bardziej się przejmował.

Antoine usiadła na łóżku i obracała między palcami fiolkę, przyglądając się jej. Ciecz przemieszczała się pod szkłem, gdzieniegdzie pojawiały się małe bąbelki.
Bała się, że to jest jej ostatnia deska ratunku.
A co jeśli nie pomoże?
Wyjęła korek i wlała zawartość buteleczki do ust.
Zamknęła oczy i chwilę później już spała.

Zimna herbataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz