22

2.2K 158 42
                                    

Z samego rana, nie wiedząc dlaczego, obudziła się z niesamowitymi i nadnaturalnymi chęciami do życia. Uśmiechała się do samej siebie myjąc zęby, do innych uczniów na korytarzu i w Wielkiej Sali, a nawet wtedy, gdy Selina uświadomiła jej, że zaraz spóźnią się na Elikisry.
Poprawiła humor Draconowi, który nie spał przez uczenie się na Zaklęcia. Jeszcze bardziej ucieszyła się, gdy po śniadaniu podszedł do niej Ron i-choć niechętnie- przeprosił za wcześniejsze zachowanie.

~

Severus Snape wszedł z hukiem do sali, a na tablicy od razu pojawiły się instrukcje do uwarzenia jakiegoś niezbyt przyjemnego eliksiru. Przestraszeni pod wpływem wzroku nauczyciela uczniowie nerwowo zaczęli przygotowywać składniki. Jedynie Antoine robiła to ze spokojem, nie przejmując się prychnięciami i komentarzami profesora.

Po raz kolejny spojrzała na zapisane składniki-sucha, podręcznikowa wersja działania aż prosiła się o modyfikację. Dokładnie przeanalizowała kolejność i rodzaj składników. A gdyby bulwę Asfodelusa pokroić na plasterki, a nie w kostkę? I wrzucić w krótszych odstępach czasu? Eliksir prawdopodobnie będzie delikatnie silniejszy, a wykonanie będzie szybsze...

Kąciki jej ust uniosły się delikatnie w górę.
Najwyżej zginiemy wszyscy-pomyślała. Już miała zrealizować swój pomysł, uniosła dłoń trzymając w niej fragment rośliny, gdy poczuła palce oplatające jej nadgarstek.
-Anne, co ty robisz?!-zapytała szeptem Moore.
-Sel, zaufaj mi.-odpowiedziała lekko zirytowana, bo wiedziała, że ma coraz mniej czasu.
-Ale ja lubię swoje życie!-warknęła Selina, lecz Antoine wyrwała rękę z uścisku i wrzuciła składnik, zaraz po tym mieszając dwukrotnie chochlą zgodnie z kierunkiem wskazówek zegara.

Sprawdziła gęstość cieczy-prawidłowa. Kolor w idealnym odcieniu fioletu, bez zapachu.
Spojrzała w kierunku przyjaciółki i uśmiechnęła się pokazując kciuk w górę. Moore parsknęła. Przesunęła się bliżej Anne.
-Uważaj, bo skończysz jak Snape.-szepnęła.-Sama, z sadystycznym poczuciem humoru i budząca postrach wśród ludzi.-Obie zaśmiały się cicho, choć Ant pomyślała, że wcale by jej to nie przeszkadzało.

Równo z Hermioną położyły swoje zakorkowane i podpisane fiolki z eliksirem na biurku profesora. Mogła oddać ją wcześniej, lecz chciała mieć całkowitą pewność, że wszystko zrobiła prawidłowo-wolała, żeby ciecz nie wybuchła tuż przed nauczycielem.

Gdy po kilkunastu minutach, dzwon oznajmił koniec lekcji, Antoine spakowała rzeczy i ruszyła w kierunku drzwi. Po chwili usłyszała chłodny glos za sobą.
-Autrés, szlaban za wykorzystywanie niesprawdzonych metod na moich lekcjach.-powiedział Snape.
-Udało się?-zapytała nieszczególnie przejmując się wcześniej usłyszanym zdaniem.
-Czy do ciebie dociera, co by się stało, gdybyś coś pomyliła?!-krzyknął.
-Tak, panie profesorze, zdawałam dobie sprawę z zagrożenia.-westchnęła.-Czymże byłoby jednak życie bez niespodzianek?
-5 punktów od Slytherinu.-odparł, a Antoine zamurowało. Czy Snape właśnie odjął punkty Slytherinowi?-Czymże byłoby życie bez niespodzianek, Autrés?-dodał uśmiechając się złośliwie.
-Uggh-westchnęła ze zrezygnowaniem i wyszła na korytarz, gdzie czekali na nią przyjaciele.

~

Po południu biegła na zajęcia indywidualne do Mistrza Eliksirów, choć wiedziała, że i tak już jest spóźniona. Stanąwszy przed gabinetem nauczyciela, opanowała oddech, poprawiła włosy i z lekkim uśmiechem na ustach zapukała do drzwi i uchyliła je.
Niepewnie weszła do środka, lecz pomieszczenie wydawało się być puste. Zrobiła krok do przodu.

Usłyszała ciche skrzypnięcie drzwi. Z przerażeniem wymalowanym na twarzy odwróciła się. Nie zdążyła nic powiedzieć, bo od razu poczuła to dziwne uczucie, milionów myśli przepływających przez jej umysł. Była wyjątkowo zdeterminowana, nie chciała po raz kolejny dać mu satysfakcji. Wytrwale walczyła, chcąc postawić barierę, lecz nie udawało jej się. Była bardzo blisko poddania się, ale w ostatniej chwili sfabrykowała i podsunęła mężczyźnie kilka, mało sensownych, wymyślonych obrazów.

Siedziała na gałęzi wysokiego drzewa i malowała paznokcie, patrząc na żółte niebo i promienie fioletowego słońca.
Potter z twarzą Weasley'a i włosami Granger.

Miała wrażenie, że kąciki ust Snape'a uniosły się delikatnie do góry. Chcąc zdenerwować go troszkę, wyobraziła sobie jeszcze jedno:

Mistrz Eliksirów z włosami w kolorze neonowego różu.

Zgodnie z założeniem, szybko opuścił jej umysł i spojrzał na nią gniewnie.
-Coś takiego powinno być karalne.-warknął.
-Również miło Pana widzieć.

Zimna herbataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz