-Do tej pory sądziliśmy, że data wszędzie jest ta sama.-rozpoczął spokojnie.-Ale wygląda na to, że się myliliśmy. Będę musiał to dokładniej zbadać.
-Czy będę mogła pomóc?
-Przemyślę ofertę.-Severus spojrzał na zegarek. Wskazówki pokazywały trzecią w nocy.
-Nie masz jutro zajęć?-zapytał podejrzliwie, sugerując, że powinna iść spać.
-Niby mam, ale może odpuszczę?-mruknęła, zapominając o tym, z kim rozmawia. Jej policzki zarumieniły się delikatnie.
-Udam, że tego nie słyszałem.-syknął. Dziewczyna odłożyła kubek na stół i podnosząc się z miejsca zapytała niepewnie:
-Czy mógłby mi pan dać eliksir Słodkiego Snu?
-Co tym razem?
-Mamy jutro, a w zasadzie dziś, zajęcia. Pokażę panu, ale nie chcę tego znów wywlekać. Nie teraz.- Ciało Antoine przeszły ciarki. Otrząsnęła się i odebrała od Snape'a fiolkę. Obracała buteleczkę między palcami, a jej oczy zamgliły się.
-Boję się, że podczas którejś z podobnych nocy, okaże się, że to już nie działa na mój organizm.-wyszeptała. Mężczyzna nie pocieszył jej. Nie powiedział, że wszystko będzie dobrze, a eliksir zawsze jej pomoże, bo musiałby skłamać.Otworzył przed nią drzwi. Uśmiechnęła się lekko i ze strachem, lecz zdecydowanie mniejszym niż przed wejściem do komnat nauczyciela, wyszła na korytarz.
-Dobranoc, profesorze.-odpowiedział lekkim skinieniem głowy. Niewerbalnie rzuciła Lumos i pokonawszy kilkanaście metrów, znalazła się w komnatach. Cały czas czuła na sobie wzrok Snape'a
obserwującego ją zza uchylonych drzwi, które domknęły się dopiero kilkanaście sekund po tym, jak ona zamknęła swoje.
Reszta nocy minęła spokojnie.~
Gdy wstała, przeciągnęła się delikatnie, rozprostowując wszystkie mięśnie i spojrzała na zegarek. Momentalnie, wszystkie jej komórki były pełne energii. Nie była jeszcze spóźniona, lecz właśnie kończyło się śniadanie. W ekspresowym tempie zrobiła wszystko, co miała w zwyczaju robić rano i wybiegła z komnat, trzaskając drzwiami. Postać z jakiegoś portretu oburzyła się. Rzuciła krótkie „przepraszam" i popędziła dalej.
Odetchnęła dopiero, gdy dotarła pod salę i z ulgą zauważyła, że ma jeszcze 4 minuty.
-Hejka, hejka!-odwróciła się i zobaczyła Selinę oraz Dracona. Chłopak z uśmiechem na ustach wręczył jej kanapkę.
-Jejku, dziękuję! Jesteście cudowni. Draco, sam robiłeś?-chłopak prychnął z udawanym oburzeniem.
-No błagam.-uniósł swoje ręce na wysokość jej oczu-Te wypielęgnowane dłonie nie są stworzone do robienia kanapek! One mają ważniejsze zadania!Zaśmiali się. Podczas szybkiego śniadania, przyjaciele przerywali sobie nawzajem, próbując z jak największą ilością szczegółów opowiedzieć jej o każdej nowej plotce usłyszanej rano w Wielkiej Sali.
-Prawie bym zapomniał!-poderwał się Malfoy.
Z kieszeni szaty wyciągnął kopertę.- Do Ciebie. Sowa nie chciała odlecieć, dopóki ktoś nie wziął listu.
-Dziękuję.-uśmiechnęła się odbierając przesyłkę. Weszli do klasy.Pochłonięci zdobywaniem wiedzy, podlizywaniem się Opiekunce Gryffindoru i rzucaniem kąśliwych uwag w stronę jej podopiecznych, Ślizgoni przetrwali Transmutację, choć niewiele dzieliło ich od stracenia sporej ilości punktów za „notoryczne przeszkadzanie w lekcji", za które oczywiście obwiniali Dom Lwa.
Następne zajęcia.
Zaklęcia i uroki.
Przedmiot szczególnie ważny, nie ze względu na nauczyciela czy trudność, lecz przez przydatność w przyszłych, dorosłych życiach uczniów.
Filius Flitwick starał się, by zajęcia były urozmaicone. Chciał zaszczepić w podopiecznych pasję do nauki, bo-jak często powtarzał- Jeśli nie będziecie odpowiednio zmotywowani, nawet najłatwiejsza rzecz sprawi Wam ogromny trud.-Dzisiaj-rozpoczął po sprawdzeniu obecności-nasza lekcja będzie wyglądać inaczej niż zwykle.
-To tutaj można coś określić mianem „zwykle"?-zapytał cicho Draco, siedząc między chichoczącymi Anne i Seliną.
-...pomoże mi mój przyjaciel, Charles Laframboise!-dokończył wypowiedź (której nie słuchali) Filius, a przez boczne drzwi klasy wszedł jakiś mężczyzna. Na twarzach uczniów, nawet tych ze Slytherinu, malowały się różnorakie emocje:od ciekawości Gryfonów, przez podejrzliwość Ślizgonów, aż do cichych westchnień dziewcząt z obu domów.
Znajomy profesora Flitwicka, liczący około pięćdziesięciu wiosen, choć wyglądał na znacznie mniej, bez wątpienia był interesującą postacią. Sam sposób, w jakim się przedstawiał budził podziw-mówił wyraźnie, dokładnie i spokojnie, zwracając uwagę na poprawną gramatykę i stylistykę wypowiedzi.
Jego wygląd również zachwycał. Doskonała sylwetka, wyprostowana postawa, czarujący uśmiech, zielone tęczówki i ciemne, krótkie, kręcone włosy.
-Przypomniał mi się Lockhart.-szepnął do Rona Harry, patrząc w kierunku dziwnie zamyślonej Hermiony.-Młodzieży! Przyszłości naszego świata! To zaszczyt pomagać przy Waszej lekcji.-powiedział i skłonił się lekko. Nastolatkowie nie wiedzieli w tamtym momencie, czy nowy nauczyciel mówi poważnie, czy w tym momencie powinni zacząć się śmiać.-Zaczynajmy!
Przez dwie godziny powtarzali całą wiedzę z poprzednich lat. Laframboise w kreatywny sposób tłumaczył wszystko, czego dany podopieczny nie rozumiał. Ślizgoni czuli, że Charles chce zorientować się co potrafią, jednak nie wiedzieli, jaki ma w tym cel. Natomiast Gryfoni, oprócz panny Granger, w ogóle nie wyczuwali podstępu. Filius stał dumnie za katedrą, rozdając punkty za każdą poprawną odpowiedź.
Większość uczniów wyszła z sali zupełnie zapominając o wcześniej poznanej postaci. Do tej grupy zdecydowanie nie należało Golden Trio Slytherinu, kierujące się w stronę Lochów.
-Coś mi nie pasuje w tym człowieku.-zaczął cicho Draco, idąc między przyjaciółkami.
-Wyglądało to tak, jakby profesor Flitwick szukał zastępstwa.-odpowiedziała Antoine.
-Dokładnie! Tylko po co?-dodała Selina. Resztę drogi spędzili w ciszy, w której każde z nich próbowało znaleźć odpowiedzi na nurtujące ich pytania.
-Drogie panie, koniec rozważań.-uciął Malfoy.-Legenda głosi, że Zamyślonym, Odważnym Osobnikom , pragnącym żyć w chwale i być wielbionym przez pozostałą część ludu, profesor Snape odcina głowy i wrzuca do słoików z formaliną. Nie ryzykowałbym.-dodał szepcząc, a dziewczęta zachichotały. Draco, jak na dżentelmena przystało, otworzył drzwi klasy i przepuścił towarzyszki.Byli pierwsi, więc zajęli swoje stałe miejsca i kontynuowali rozmowę. Antoinette w międzyczasie związała włosy-profesor nie tolerował choćby kilku wystających spoza upięcia kosmyków. Z jego krzyków można było wywnioskować, że jeśli choćby jeden włos dostał się do któregoś z eliksirów, ten bez wątpienia wybuchłby. Można by kiedyś sprawdzić, czy mówi prawdę, pomyślała uśmiechając się złośliwie.-ustawiła podręczniki na blacie, tak równo, jakby miała linijkę w oczach i zdążyła zauważyć, że we wcześniej pustej klasie są prawie wszyscy.
Nagle, drzwi otworzyły się, z hukiem uderzając o ścianę, a do pomieszczenia, otoczony unoszącymi się w powietrzu, niczym burzowe chmury, czarnymi szatami, pewnym krokiem wszedł Severus Snape. Wszelkie rozmowy ucichły, a około dwadzieścia par oczu natychmiast skupiło się na Mistrzu Eliksirów.
-Uwarzycie dziś eliksir spokoju.-powiedział, a składniki i sposób przygotowania pojawiły się na tablicy.-Macie dziesięć minut na zdobycie składników z magazynu i przygotowanie stanowiska pracy. Na co jeszcze czekacie?!Uczniowie poderwali się z miejsc, a Snape z zadowoleniem patrzył, jak mijają go ze strachem.
Po latach służenia dwóm Panom, jakimi bez wątpienia byli Voldemort i Dumbeldore, stwierdził, że nie da sobie wejść ma głowę jakimś mało inteligentnym bachorom, którzy nie rozróżniają mięty od melisy. Choć to był tylko jeden z wielu powodów, które ukształtowały styl bycia Severusa.
Przeszedł po klasie, obserwując każdą osobę po kolei.
Kto dziś dostanie szlaban? -pomyślał, a jego wzrok zatrzymał się na Wybrańcu.-Potter. Dawno nie czyścił kociołków. A może wymyślę coś lepszego?
Po wybraniu ofiary, należało tylko czekać na jakikolwiek błąd, co w przypadku Chłopca-Który-Przeżył nie wymagało zbyt długiego oczekiwania. Jednak tego dnia zaskoczył on Mistrza Eliksirów. Zostało piętnaście minut do końca lekcji, a chłopak jeszcze niczego nie zepsuł!
Podstawa programowa dla szóstego roku jest zdecydowanie zbyt łatwa. Będę musiał ponownie ją przejrzeć i trochę zmodyfikować.- myślał Snape. Doszedł do wniosku, że musi trochę pomóc Potterowi. Stanął przy biurku i przyglądał się jego ruchom. Już po chwili ręce nastolatka zaczęły się trząść, a jego działanie nie było tak pewne jak wcześniej.-3, 2, 1.....
-Padnij!-wrzasnęła Selina, która akurat spojrzała w stronę Gryfonów. Wszyscy dokładnie tak, jak na jednej z pierwszych w całej edukacji lekcji momentalnie upadli na ziemię i szczelnie zakryli się pelerynami. Kociołek zaczął wydzielać dziwny dym, a jego zawartość, niczym eksplodująca bomba, wyleciała z naczynia i pokryła całe pomieszczenie.
-Moore, 10 punktów dla Slytherinu.-powiedział Snape i złośliwie dodał- Potter, szlaban.
CZYTASZ
Zimna herbata
Fanfiction🖤 Severus Snape x OC Wszystkie postacie z universum „Harry'ego Pottera" należą do J.K. Rowling, natomiast inni bohaterowie stworzeni na potrzeby tego opowiadania, są moi. 🏆 06.02.20r. #1 w: #hp, #hogwarts, #severussnape, #snape