Kolejne tygodnie mijały jeszcze szybciej niż poprzednie, o ile w ogóle było to możliwe. Antoine siedziała w bibliotece, po kilkunastu minutach dołączył do niej Potter.
-Wiedziałem, że cię tu znajdę.
-Masz jakieś plany na popołudnie?
-Mhm. Snape.
-Co tym razem?-parsknęła. Mistrz Eliksirów każdą wolną chwilę chłopaka wypełniał szlabanami, za każde, nawet najmniejsze przewinienie.
-Krzywo się spojrzałem.
-To żart?
-Chciałbym.
-Musi cię wyjątkowo nie znosić.-oznajmiła, zamykając lekturę. Wyszli z zamku i ruszyli w kierunku jeziora.-Co robisz w święta?
-Jadę do domu. Dlaczego pytasz?
-Miałem nadzieję, że pojawisz się w Norze.-powiedział, splatając ich dłonie.
-Mogłabym, zważając na to, że Ronald już nie patrzy się na mnie jak na potwora przy każdym spotkaniu.-parsknęła-Ale mam już plany. Nie powinieneś już iść?
Chłopak spojrzał na zegarek i momentalnie zbladł.
-Spóźnię się. Do zobaczenia później.-powiedział i pobiegł w stronę szkoły.~
-Annie, masz chwilę?-szepnął Charles, gdy dziewczyna miała już wychodzić z sali.
-Jasne.-odparła i po wyjściu ostatniego ucznia, ruchem różdżki zamknęła drzwi-Coś się stało?
-Tak. Znaczy nie.-Antoinette zmierzyła mężczyznę spojrzeniem.
-Ostatnio dziwnie się zachowujesz.
-Dlaczego jesteś z Harry'm?-zapytał wprost. Milczała przez chwilę.-Nie wiem.
-Myślałem, że jesteś zakochana w Sevie.
-Chyba kiedyś byłam, ale, Charles, ja nie mam u niego żadnych szans, a czas płynie. Nie mogę całe życie rozpamiętywać jakiegoś uczucia, które nie zostanie odwzajemnione.-Ale nie jesteś szczęśliwa.
-To dopiero początki. Może kiedyś będę.
-Pewnie nie powinienem ci tego mówić, ale po szkole krążą plotki, że on chce z tobą zerwać.-powiedział i już po chwili czuł się źle z tym, że okłamał dziewczynę. Anne ani drgnęła.
-Jak sam mówisz, to tylko plotki. Muszę iść, bo spóźnię się na zajęcia.~
-Jesteś głupia, Autrés!
-Dlaczego?! Bo moja teoria nie zgadza się z pańską?
-Chociażby dlatego, że nie wiesz podstawowych rzeczy!
-Właśnie,że wiem! Gdyby pozwolił mi pan dojść do słowa, dowiedziałby się pan, że wybuch można zneutralizować, a eliksir będzie dzięki temu silniejszy!
-Silniejszy będzie twój debilizm, jeśli to zrobisz! Skąd w ogóle taki kretyński pomysł?
-W końcu uczę się od najlepszych, profesorze.-uśmiechnęła się złośliwie. Snape zacisnął zęby i odsunął się, po czym bez słowa rzucił w jej kierunku zaklęcie. Bez problemu odbiła je i posłała swoje. Syknęła, gdy sprawił, że skręciła nogę w kostce, lecz po chwili odwdzięczyła mu się sporym rozcięciem na twarzy.
Laframboise zajrzał do nich na chwilę i wywrócił oczami widząc, że znów walczą.
-Byłoby miło, gdybyście się nie pozabijali.-powiedział, ale żadne z nich nie zwróciło na niego uwagi, więc wzruszył ramionami i wyszedł bez słowa.
Żadne z nich nie dawało za wygraną, choć z każdą kolejną minutą walki oboje byli coraz bardziej zakrwawieni.
Gdy w końcu opuścili różdżki, Antoine, kulejąc, podeszła do Severusa i trzymając rękę tuż nad jego skórą sprawiła, że rana na policzku zrosła się, po czym niepewnie przesunęła zewnętrzną stroną dłoni po miejscu, które jeszcze przed chwilą zakrywała krew. Patrzyli na siebie przez moment, aż dziewczyna odsunęła się.Z trudem przeszła kolejne kilka kroków i usiadła na blacie, a następnie otworzyła jedną z szuflad. Nie pytając Snape'a o zdanie, wypiła zawartość znalezionej tam fiolki z eliksirem przeciwbólowym, na co mężczyzna skrzywił się.
-Muszę zmienić ich miejsce, bo się uzależnisz.
-Uzależnię się, jeśli wciąż będzie mnie pan psuł.
-Są inne sposoby na pozbycie się bólu, na przykład wyeliminowanie jego źródła.-oznajmił i zajął się naprawianiem jej kostki.
-Mógł pan tak od razu.-mruknęła.-Chyba, że lubi pan patrzeć na moje cierpienie.
-Tak, szczególnie po tym, jak robisz coś głupiego.-parsknął.
-To niehumanitarne. Żądam zadośćuczynienia.
-Zgoda. Jedno życzenie.~
-Słyszeliście już?-szepnęła Selina podczas czwartkowego śniadania.
-O czym?-zapytała Antoinette, odbierając od Dracona kawę.
-Profesor Laframboise przejmuje wszystkie lekcje profesora Flitwicka.
-Nie wierzę!-powiedział chłopak.
-Spójrz, Flitwicka nie ma przy stole.-szepnęła Anne.
-Ciekawe, co się stało. Kto zajmie się Krukonami?
-Pewnie Laframboise.Wpadając po południu do Charlesa, Antoine bezceremonialnie oświadczyła:
-Nie chwaliłeś się.
-Czym?
-Jak to czym? Że będziesz prowadził wszystkie lekcje Zaklęć.
-Ah, to.
-Nie wyglądasz na zadowolonego.
-Stresuję się. Nie chcę być gorszy od Filiusa.
-Przestań. Po prostu rób to, co robiłeś dotychczas, tylko w większym wymiarze godzin, a będzie super.
-Mam nadzieję.-parsknął.-Pewnie chcesz wiedzieć z czego wynika ta zamiana?
-Umieram z ciekawości.
-Filius dostał od Albusa misję. Zakon ma się dowiedzieć dopiero za kilka dni.
-To coś niebezpiecznego?
-Nie mam pojęcia, ale skoro ma to załatwić sam, nie powinno być zbyt ryzykownie.~
Antoinette późnym wieczorem, a w zasadzie w środku nocy, przez dręczące sny, wyszła z zamku. Voldemort kilka godzin wcześniej zwołał zebranie, więc nie było możliwości, by zasnęła. Ciemność trochę ją przerażała, lecz jeszcze gorsze były wizje podsuwane przez Czarnego Pana. Takimi nocami wybierała więc mniejsze zło.
Była w pobliżu ogrodzenia, gdy zobaczyła, że brama otwiera się. Zakapturzona, zgarbiona postać zamknęła ją dokładnie, kilkukrotnie sprawdzając wszystkie nałożone zaklęcia, po czym zachwiała się i upadła. Dziewczyna, co sił w nogach, pobiegła w jej kierunku. Przykucnęła i zdjęła kaptur zakrywający dotychczas twarz nieprzytomnej osoby.
Zamarła.
Severus Snape, blady jak Śmierć, w lepiącej się od krwi koszuli, z nogą wygiętą pod nienaturalnym kątem. Dziewczyna bez namysłu, przeszukała jego kieszenie wiedząc, że znajdzie w niej jakieś eliksiry-nie myliła się. Zmuszając się do myślenia, użyła zaklęcia, by przenieść go do szkoły. Zaklęła, gdy po naciśnięciu na klamkę zdała sobie sprawę z tego, że nie jest dodana do jego zaklęć ochronnych. Łamanie barier zajęłoby jej zbyt dużo czasu, więc wysłała Patronusa do Charlesa. Sprawiło jej to sporo wysiłku i dopiero za trzecim razem udało się uformować zwierzę z jasnego światła. Utrzymywanie zaklęć maskujących na nim i sobie, trzymanie mężczyzny nad ziemią i jednoczesne sprawdzanie jego czynności życiowych, kosztowało ją sporo energii włożonej w magię.-Co się...?-zapytał wyraźnie zdenerwowany Charles, prawie biegnąc w ich kierunku.
-Otwórz.-przerwała. Mężczyzna bezproblemowo otworzył jej drzwi, a ona od razu odłożyła ciało Severusa na łóżko, po czym z ulgą zdjęła większość ciążących na nich zaklęć.-Mów mi co robić, jestem beznadziejna w magii leczniczej.-tłumaczyła szybko, znajdując kolejne eliksiry.
-Annie, usiądź. Cała się trzęsiesz.
-Pomogę ci.
-Nie chcę mieć dwóch pacjentów. Odpocznij.-Jak możesz być tak spokojny?-zapytała. Laframboise nie chciał przyznać, że widział kiedyś przyjaciela w o wiele gorszym stanie.
-Zrobiłaś naprawdę dużo. Możesz mi tylko powiedzieć, co robiłaś poza zamkiem o tej godzinie?
-Znasz odpowiedź.-mruknęła. Mężczyzna rzucił ostatnie zaklęcie i odsunął się od Severusa.-Nadal będziesz próbowała mi wmówić, że jest ci obojętny?
-Już ci to tłumaczyłam. To skomplikowane.-mruknęła cicho.~
Severus lekko otworzył oczy, słysząc w pomieszczeniu jakieś głosy.
-Nadal będziesz próbowała mi wmówić, że jest ci obojętny?
-Już ci to tłumaczyłam. To skomplikowane.-W końcu umarłem i jestem w piekle?-wychrypiał Snape, widząc nad sobą Autrés i Charlesa.
-Tak.-odparli oboje. Dziewczyna miała nadzieję, że mężczyzna nie usłyszał ostatnich trzech zdań.
CZYTASZ
Zimna herbata
Fanfiction🖤 Severus Snape x OC Wszystkie postacie z universum „Harry'ego Pottera" należą do J.K. Rowling, natomiast inni bohaterowie stworzeni na potrzeby tego opowiadania, są moi. 🏆 06.02.20r. #1 w: #hp, #hogwarts, #severussnape, #snape