-Babciu...?-zapytała z niedowierzaniem. Drobna postać podniosła wzrok i spojrzała w niebieskie tęczówki nastolatki. Po policzku Antoine zaczęły płynąć łzy.
-Annie, kochanie-odezwała się kobieta i mocno przytuliła dziewczynę. Poczuła tak dobrze znany i uwielbiany zapach perfum. W jednej chwili widziała całe swoje dzieciństwo i wszystkie chwile spędzone z ukochaną babcią. To była jedyna osoba, przy której naprawdę była sobą, która wiedziała o niej wszystko.
-Przecież... Przecież to niemożliwe!-mówiła szybko, przez słone krople-Ty nie żyjesz!
Dama zawahała się słysząc słowa wnuczki. Czy powinna jej powiedzieć?Żadna z nich nie zdążyła nic dodać. Zdyszany przez bieg Snape, stanął w odległości kilku metrów od kobiet.
Co ona wyprawia?!-było pierwszym zdaniem, które przyszło mu na myśl.
Podszedł do postaci, a one odwróciły się. Nie dowierzał.
-Pani Trevithick? Znacie się?
-Oczywiście, Severusie, jak mogłabym nie znać własnej wnuczki?
-Wnuczki?-powtórzył. Przecież dziewczyna nie miała magicznej rodziny. Czy to możliwe?
-Sądzę, że powinniśmy to wyjaśnić. Jednak, to nie jest odpowiednie miejsce.
-Oczywiście. Prosiłbym, aby przyszła Pani do Dumbledore'a. Czy dzisiejszy wieczór może być?-kobieta przytaknęła. Antoine przysłuchiwała się rozmowie, cały czas kurczowo trzymając dłoń krewnej.
-Autrés, wracamy.-zakomunikował Snape.
-Nigdzie nie idę.-odparła-Dopiero co odnalazłam babcię, nie mogę odejść!
-To nie była prośba. Wydaje mi się, że się zrozumieliśmy.
-Annie, proszę, posłuchaj profesora.- nastolatka doskonale wiedziała, że w tym momencie jest na przegranej pozycji. Ponownie przytuliła babcię i szepnęła:
-Jeśli to sen, to już nigdy nie chcę się obudzić.
-Jeszcze się zobaczymy. Obiecuję.-odpowiedziała kobieta i odsunęła się od wnuczki. Teleportowała się. Antoine jeszcze chwilę patrzyła w puste miejsce, po czym odwróciła się i nie czekając na reakcję nauczyciela, zaczęła iść spokojnym krokiem.Snape idący obok niej, bez skrupułów zaczął krzyczeć:
-Autrés, czyś Ty do reszty zdurniała?! Spuścić Cię na sekundę z oczu! Szlaban, jesteś gorsza niż Potter!
W żaden sposób nie skomentowała jego uwag. Szczerze mówiąc, nieszczególnie go słuchała.
Pierwszy raz od wieku dni była szczęśliwa i tylko to się wtedy liczyło.Profesor zatrzymał się przed jednym ze sklepów, wewnątrz którego dostrzegła Malfoy'a i Moore.
-Nie waż się odchodzić gdziekolwiek bez nich.-syknął. Ant prychnęła i weszła do budynku.Do Mistrza Eliksirów patrzącego na młodzież pod pretekstem oglądania wystawy, podeszła McGonagall.
-Autrés odnalazła babcię.-powiedział, jakby było to najbardziej normalną i oczywistą rzeczą na świecie.
-Nic z tego nie rozumiem.-odparła kobieta.
-Ja też nie.-odpowiedział wyjątkowo podirytowany tym, że może czegoś nie wiedzieć.-Nie wydaje mi się, żeby kobieta była pod wpływem Wielosokowego. Poza tym, oboje ją znamy.
-Kim ona jest?
-Trevithick.-Reakcja McGonagall na nazwisko, była niezwykle ciekawa. Najpierw delikatnie zbladła, a jej źrenice znacząco się powiększyły. Następnie przez kilka minut uśmiechała się jak głupia, myśląc o czymś. Dopiero wtedy powiedziała:
-To cudownie!-Snape uniósł ironicznie brew.
-Oh, bez wątpienia cudownie, biorąc pod uwagę fakt, że obie są na celowniku Czarnego Pana.-Minerwa westchnęła. Wiedziała, że Severus miał rację.
-Obie są również niezwykle uzdolnionymi czarownicami. Dadzą sobie radę.W tym czasie Ślizgoni, na życzenie Seliny, przenieśli się do pobliskiej księgarni. Po wejściu uderzył ich zapach pergaminów, starych ksiąg i atramentu.
Antoine lubiła takie miejsca. Miały swój specjalny, nie do podrobienia charakter, który urzekał ją w każdym calu.
Od razu zaczęła krążyć między półkami i przeglądać niektóre książki. Co jakiś czas zatapiała nos w szaliku, który nadal pachniał delikatnymi perfumami babci.
-Znalazłaś coś ciekawego?-z zamyślenia wyrwał ją głos Moore.
-Nie. Tak tylko przeglądam.-odparła.
-Powinniśmy już wracać.-dodał Draco- Snape właśnie oznajmił, że jeśli ktoś się spóźni na zbiórkę, będzie miał zagwarantowane szlabany do końca semestru.Po powrocie do zamku i ogrzaniu zmarzniętego ciała, Antoine udała się do gabinetu Dyrektora. Ku jej zdziwieniu, przejście było otwarte. Stojąc pod drzwiami usłyszała, że w pomieszczeniu jest również Snape. Chcąc nie chcąc, słyszała o czym rozmawiali mężczyźni.
-Severusie. Oboje doskonale wiedzieliśmy, że to się kiedyś stanie.
-Dlaczego tak szybko?!-krzyczał Mistrz Eliksirów-Czułem, że za jakiś czas odnajdzie rodzinę, ale dlaczego teraz? W najmniej odpowiednim momencie!
-Na to nie ma odpowiedniego momentu.Zapukała. Głosy momentalnie ucichły, a ona udając, że o niczym nie wie, weszła do środka.
-Dobry wieczór, ja...chciałabym porozmawiać.
-Proszę, wejdź, spodziewałem się Ciebie.
-Wydaje mi się, że nic o niej nie wiem, że wszystko, co dotychczas o niej myślałam, jest kłamstwem. Kim ona jest? Tak naprawdę?- zaczęła bez zastanowienia. Dumbledore westchnął, a Snape odezwał się:
-Honorowa członkini Zakonu Feniksa. Poszukiwana przez Śmierciożerców, prawie tak, jak Granger czy Weasley. Nie rozumiem dlaczego wyszła dziś z domu bez potrzebnych zaklęć kamuflujących. To było zbyt ryzykowne.
-Oczywiście chronimy ją najlepiej jak potrafimy.-dodał pospiesznie Albus, widząc zdenerwowaną twarz dziewczyny. W tym momencie po cichym, lecz stanowczym pukaniu, weszła pani Trevithick.
-Diano, jak miło Cię widzieć!-Dyrektor wstał i serdecznie powitał kobietę. Snape skinął jej głową, a wciąż zdenerwowana Antoine uśmiechnęła się. Kobieta zajęła miejsce obok wnuczki.
-Powinniśmy wyjaśnić kilka kwestii, lecz nie wiem, czy dobrym pomysłem jest, by Anne została.-dziewczyna spojrzała prosząco na dyrektora.-Severusie, co sądzisz?
-Jak dla mnie, chorym pomysłem jest to, że muszę się z nią męczyć popołudniami. To czy zostanie tu teraz, nie robi mi zbyt wielkiej różnicy.-przerwał na chwilę, po czym dodał wskazując na nią-Powinniśmy teraz ćwiczyć Eliksiry. Nie myśl, że Ci to odpuszczę, Autrés.
-Dobrze, w takim razie zaczynajmy.-przerwał mu dalszy wywód Dumbledore.
-Anne, kochanie, kiedy rodzice powiedzieli Ci, że zmarłam?-zapytała Diana.
-Kilka dni przed jedenastymi urodzinami.Pamietała ten moment zbyt dobrze. Mama poprosiła, by przyszła do salonu i ze łzami w oczach razem z tatą wytłumaczyli jej, że babcia nie żyje. Dzień przed urodzinami odbył się pogrzeb. Mimo, iż był to środek maja, zaczął padać ulewny deszcz, a cały świat nagle stał się ciemny i nieprzyjazny. Bardzo odczuła rzekomą śmierć ukochanej osoby. Przez długi czas nie jadła i chodziła przygnębiona. Rodzice zapisali ją do psychologa, choć to niewiele pomogło. Nie rozumiała, dlaczego babcia opuściła ją w tym momencie-przecież nigdy nie chorowała, a nikt nie wspomniał jej nic o nieszczęśliwym wypadku. Właściwie, nie wiedziała nic o okolicznościach utraty życia babci. Dlaczego?
-Albusie, jestem pewna, że wiem, co zaszło. Moja córka i zięć zapewne nie chcieli, by Anne i jej siostra miały kontakt z magią. Czy to możliwe, by rzucili zaklęcie powodujące, że cały świat o nich zapomniał?
-Teoretycznie, to nie byłoby takie trudne. Wystarczyłoby poszukać informacji w kilku książkach z elementami czarnej magii... Bez wątpienia jest to wykonalne.
-Dlaczego zaklęcie nie objęło mnie? Dlaczego ja i Antoine się pamiętamy?
-Może modyfikacja pamięci dotyczyła usunięcia ze świata panny Autrés nie osób, lecz magii.
-Przecież innych osób z dzieciństwa nie pamięta.
-Cóż, wyglada na to, że Wasze uczucia również miały na to znaczący wpływ. Miłość potrafi namieszać, nawet w zaklęciach.
CZYTASZ
Zimna herbata
Fanfiction🖤 Severus Snape x OC Wszystkie postacie z universum „Harry'ego Pottera" należą do J.K. Rowling, natomiast inni bohaterowie stworzeni na potrzeby tego opowiadania, są moi. 🏆 06.02.20r. #1 w: #hp, #hogwarts, #severussnape, #snape