66

1.5K 106 25
                                    

-Wszystkiego Najlepszego, Słońce!-krzyknęła wczesnym rankiem Anne, wpadając do pokoju Seliny.
-Budzik jeszcze nie dzwonił.-jęknęła. Po kilku minutach, nadal zaspana, otworzyła oczy i niemalże podskoczyła, widząc wpatrującą się w nią Anne. -Czekaj, co ty tu robisz?
-Próbuję cię obudzić.
-Który jest dzisiaj?
-20 listopada.
-A kiedy mam urodziny?-zapytała. Antoine przewróciła oczami.
-Dzisiaj, geniuszu.
-Faktycznie!
-Tak że tak, zdrowia, szczęścia, wytrwałości i cierpliwości dla mnie i Draco.
-To ostatnie musi się spełnić, bo mnie wykańczacie.-parsknęła.-Daj mi chwilę i pójdziemy do Wielkiej Sali, dobrze?

~

-Spóźniłyście się dwie i pół minuty!-warknął Malfoy.
-I tak biegłyśmy. Selina się ociągała.
-Najlepszego, kochana. I żebyś zapamiętała ten dzień do końca życia.-powiedział, przytulając Moore.
-To brzmi trochę strasznie. Co kombinujecie?-zapytała, widząc, że podejrzanie się uśmiechają.
-Nic specjalnego, ale wieczór zarezerwuj dla nas.-oznajmił, charakterystycznie unosząc brwi.

Jedząc śniadanie i plotkując, dziewczęta nawet nie zorientowały się, że Draco skrzywił się czytając list, który właśnie odebrał. Szybko schował go do kieszeni szaty i udawał, że nic się nie stało.

Mieli już iść na lekcje, lecz okazało się, że solenizantka zapomniała podręcznika do Zaklęć, po który niezwłocznie musiała wrócić do dormitorium.
Gdy tylko odeszła, Malfoy zaciągnął Autrés w jakieś ustronne miejsce.
-Antoinette, muszę ci coś powiedzieć.
-Co się dzieje?
-Dostałem list od ojca. Dziś wieczorem mam się pojawić w domu.-szepnął. Dziewczyna zbladła.
-Więc odwołujemy plan.
-Co? Nie! Poradzisz sobie, przecież wiesz co robić.
-Draco, nie wiem czy teraz to będzie bezpieczne.
-Schlebiasz mi.-zaśmiał się-Dacie sobie radę. Przecież nie robisz tego z Potterem, tylko z Sel. Oh, przecież wiem, że ty też bardzo chcesz tam iść. Nie daj się prosić, Antoinette.
-Nienawidzę tego, że potrafisz mnie przekonywać.-warknęła.-Jak to ma teraz wyglądać?

~

Cały dzień przebiegał zgodnie z ich ustaleniami. Po zajęciach, kolacji i chwili odpoczynku, spotkali się u Anne.
-Szybko, bo zaraz muszę być u profesora Snape'a.
-Zdążysz. Sel, wiemy, że nie masz pojęcia co się dzieje...
-Odkrycie roku.-parsknęła.
-Spotkamy się tutaj równo o wpół do dziesiątej. Wtedy wszystko ci wyjaśnimy.
-Na razie radzilibyśmy odpocząć. Lecę, bo nie chcę dostać szlabanu za spóźnienie.
-Może wstrzymaj się dziś od komentarzy, dobrze?-poprosił Draco.
-Ma być naturalnie, tak? Zostaw to mnie, uda się.
-Pamiętaj, że to Snape.
-Mógłbyś przestać mnie stresować?!

~

-Uwarzysz dziś eliksir Słodkiego Snu.
-Cóż za absurd.-parsknęła.
-Przyrządzenie go jest beznadziejnie łatwe, dlatego skracam ci czas o połowę. Masz iść na skróty, ale tak, by nie wysadzić kociołka.-skinęła głową. Przypominając sobie przepis myślała, co dodać, żeby przyspieszyć proces jednocześnie nie osłabiając właściwości cieczy.

-Znów pan zaczyna?-syknęła, gdy siedzący naprzeciw mężczyzna patrzył jej na ręce tak, jak tuż przed ostatnim wypadkiem.
-Skup się na składnikach, bo zaraz wrzucisz do kociołka coś, czego nie powinno tam być.
-Powinno być. Wiem, co robię.
-Odłóż to.
-Ups.-Wrzuciła elementy rośliny do cieczy, nawiazując z kontakt wzrokowy z nauczycielem i uśmiechając się niewinnie. Severus zacisnął pieści i z pewnością zamordowałbym ją spojrzeniem, gdyby miał taką możliwość.
Działała dalej, nie zwracając uwagi na jego syknięcia i kąśliwe komentarze. Pomimo jego protestów, dodawała kolejne składniki. Kończąc, ruchem dłoni zgasiła ogień pod kociołkiem i przelała eliksir do fiolek. Podała mu jedną z kilku. Spojrzał na nią krytycznie i oddał ją dziewczynie.

Zimna herbataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz