Leaf

402 15 6
                                    

Przez następne kilka dni zajmowałam się tylko i wyłącznie pomnikiem. Był to dla mnie w pewien sposób jakaś forma pomocy w tym co się stało. Upamiętnienie wszystkich tych nowojorczyków, których już z nami nie ma. Czułam, że robię to co należy. Wiedziałam jednak, że wiele osób zareaguje tak jak ja, pomyślą że już się poddaliśmy. Wszystko stracone.

Nie zamierzam dać im tym nadzei, lecz możliwość pogodzenia się ze stratą i czas na żałobę, po której wszyscy będziemy musieli żyć dalej. Ja sama nie przywyczaiłam się jeszcze do tej myśli, ale tak to już jest, kiedy ktoś odchodzi z tego świata. Mimo, że ta śmierć nie była sprawiedliwa...

***

Sfrustrowana rzuciłam mazakiem o stół, skupiając na sobie tym samym uwagę pani Potts.
-Nie mogę nic wymyśleć! Dniami i nocami siędzę już nad tym projektem a nie ruszyłam ani trochę.
-Z czym masz problem?
-Ze wszystkim. Przede wszustkim z formą, jak to ma wyglądać?! To nie może stać jak jeden wielki kloc, z resztą musi w tym być trochę artyzmu, mieć jakieś głębsze znaczenie, przekaz. Nawet jeżeli uda mi się coś wymyślić to albo jest to za płytkie, albo wygląda okropnie albo żaden materiał nie nadaje się do zbudowania tego. Poza tym jak zmieścić te wszystkie nazwiska?! I jeszcze zmieścić się w wyznaczonym terenie...- zaczęłam nerwowo skubać swoje usta. Zawsze tak robiłam kiedy się stresowałam i nie mogłam uspokoić.
-Po pierwsze musisz się uspokoić. Zrób plan, wszystko po kolei. Nie dasz rady połączyć ze sobą tych wszystkich funkcji naraz.
-Zawsze coś się musi wykluczać- odpowiedziałam z ciągłą frustracją.
-W końcu do tego dojdziesz. Próbowałaś zainspirować się czymś z internetu?
-Tak, ale nie chcę zżynać wszystkiego. Z resztą myślę nad symbolem. Ma się to układać w kształ litery A jak Avengers? Czy N jak Nowy Jork? A może powinno to być serce albo 6 kamieni neskończoności? Widok z lotu ptaka czy z perspektywy przechodnia?
-Znowu wariujesz. Proponuje tak: pojedziemy tam po lanchu, może złapiesz jakąś inspirację. Narazie się uspokój ok?
-Postaram się- szkoda tylko, że nie umiem, dopowiedziałam w swoich myślach. Wtedy poczułam lekkie szczypnięcie na ustach a na palcach zobaczyłam kropelkę krwi. Znowu rozszarpałam sobie wargę.

Oblizałam usta i wyszłam z biura przepraszając na chwilkę Pepper. W swoim pokoju znalazłam ostatnią fiolkę do zastrzyku od pana Bannera. Delikatnie nakłułam sobie ramię wprowadzając uspokajający lek. Czasami zastanawiam się czy robię sobie tym krzywdę. Czy nie jest to jak narkotyki. Przekonuje mnie jedynie myśl, że dostaję to od pana Bruce'a więc nie może być w tym nic niebezpiecznego.
Posiedziałam chwilę pozwalając substancji zadziałać. Zaczęłam się powoli uspokajać, bicie serca tak jak oddech zwolniły tempo i wróciły do standardowego rytmu.

Wstałam kierując się do łazienki. Spojrzałam na swoją drobną rankę w odbiciu lustra, schładzając ją namoczonym ręczniczkiem. Zastanawiałam się kiedy wreszcie przestanę tak robić. Już od dzieciństwa nie mogłam się pozbyć tego nawyku, a w ostatnim czasie coraz częściej mi się to przydarza. Złapałam za pomadkę ochronną i nawilżyłam usta, a potem wróciłam z powrotem do pracy.

***

Zajechałyśmy samochodem pod odpowiedni park. Miałam nadzieję, że kupimy lody, ale dzisiejsza wietrzna pogoda nie zachęca do zapodania kolejnej dawki chłodu dla organizmu. Zamówiłyśmy więc w budce przed galerią po kubku ja gorącej czekolady, a Pepper kawy. Potem skierowałyśmy się w kierunku parku znajdującego się za budynkiem.

-Okej nie jest to to samo co pokazuje Google Maps...- stwierdziła Pepper.
-No wiem- spoglądałyśmy obie na dosłownie goły 'placek' żółtej trawy, wypalonej przez słońce. Drzewa zataczały wokół niej obwód, przy którym trzymały się ścieżki okalające marny trwnik lub wchodzące w głąb "lasu", jeżeli można kilka metrów terenu z drzewami tak nazwać. Ponad koronami drzew wychylał się nasz ogromny nowojorski most. Czerwień tuż nad zielenią.
-Po pierwsze potrzebny będzie tu ogrodnik- westchnęła z grymasem.
-Chyba koparka... Znaczy nie jest źle. Nie musimy się martwić wycinką drzew, bo miejsca powinno starczyć, ale fakt trawa nie zachęca...
-Może przejdźmy się na drugą stronę tego... pola? Zobaczymy drugą perspektywę.
-Jasne- opatliliłam się cieplej bluzą i ruszyłam za panią Potts.- A więc...- zagadnęłam, aby nie iść w niezręcznej ciszy- zastanowiłaś się już co z domem? W sensie z tym projektem od Tony'ego?
-Jest bardzo ładny, ale nie umiem podjąć decyzji. Dziecko musiałoby wychowywać się z dala od społeczności w tym rówieśników. Jakby nie patrzeć jest to niezłe odludzie.
-Hmmm, myślę że mimo wszystko miejsce jest dobre. Łatwiej będzie znaleść malucha w dwu piętrowym domku niż w wieżowcu gdyby wpadło na pomysł zabawy w chowanego.
-No właśnie próbuję znaleść zalety i wady tej przeprowadzki.
-Uważam, że powinniście to zrobić. Trochę ciszy i spokoju napewno się wam przyda. Szczególnie panu Starkowi- Potts uśmiechnęła się gładząc ręką swój brzuch.- Właśnie!- przypomniało mi się pytanie, które od dawna chciałam zadać- Kiedy będzie wiadoma płeć dziecka?
-Gdzieś w 5-6 miesiącu, jeżeli nie później.
-No to jeszcze trochę... Napewno zastanawiała się już Pani nad imieniem?- z jej wzroku dało się wyczytać, że wiele razy już nad tym myślała- Nie powiem nikomu.
Westchnęła ciężko- Gdyby był by to chłopak to Toby albo Max, a jeśli to dziewczynka to Lily albo Lana albooo Jenny, ewentualnie Beth.
-Widzę, że chciałaby Pani córeczkę- uśmiechnęłam się pod nosem.
-Znaczy wiadomo, najważniejsze żeby było zdrowe, ale... tak strasznie mi się marzy dziewczynka!- wyglądała jakby starała się siebie wytłumaczyć.
-Nie dziwię się. Mała wersja pana Starka w połączeniu z większą mogłyby dać popalić.
-No to napewno.

Dotarłyśmy na miejsce. Stałyśmy teraz dokładnie z drugiej strony 'placka'. Perspektywa może i inna ale widok wciąż ten sam.
-Ja nie wiem gdzie tu się możnaby inspirować...- odparłam.
-No spójrz co widzisz: mamy napewno żółtą trawę, mamy galerię, mogłabyś zainspirować się jej architekturą. Co jeszcze mamy... drzewa, duuużo drzew i widok na most.
Spojrzałam na nią z nieprzekonaną miną.
-Dobra może za dużego wyboru to tu nie ma, ale ja postawiłabym na drzewa. Pewnie za kilka lat ich już tu nie będzie, a pomnik zostanie. Łączysz powód istnienia rzeźby z miejscem jej postawienia.
Przyznaję, że sama nie potrafiłabym na coś takiego wpaść. Nigdy nie byłam dobra w interpretowaniu różnych dzieł na lekcjach angielskiego. Jedyne co ja tu widzę to 'placek' więc prawdopodobnie gdybym była tu sama mój pomnik miałby kształt rozlanej plamy atramentu.
-Wow, myślę że to dobry pomysł. Do tego wszystkiego budowla musi być koniecznie w żółtej barwie, aby nawiązywać do trawnika, na którym stoi.- Zaśmiałam się do Pepper, na co ta również odparła śmiechem.

***

Po powrocie do wieży, podziękowałam pani Potts za wspólny wyjazd i poszłam do swojej kwatery, aby w skupieniu posiedzieć nad projektem. Wpisałam jeszcze raz w Google adres parku i przyjrzałam mu się z górnej perspeektywy. Jakby nie patrzeć 'placek' wcale nie ma kształtu okręgu lecz z jednej strony się zwęża. W sumie przypomina... liść. Nie jestem pewna czy jest klon, dąb czy lipa, bo z przyrody nigdy nie wymiatałam ale po prostu liść.
Zrobiłam zrzut ekranu, a następnie wyciełam kształt parku i kliknęłam drukuj chyba z 5 razy.

Wyparowałam z pokoju na korytarz, aby dojść do drukarki znajdującej się na końcu w kącie. Zgarnełam szybko kartki i pobiegłam z powrotem do kwatery, nie zauważając przy tym wychodzącego ze swojego pokoju pana Steve'a.
-Przepraszam- rzuciłam, upuszczając stos kartek.
-Nie ma za co- podniósł kilka przyglądając się im badawczo- Nad czym tak siedzisz?
-To jest kształt parku na Maple Street. Co panu przypomina?
-Emmm- zaczął obracać kartę w różne strony- Rozlaną plamę?- obróciłam mu ją w odpowiednią stronę i spojrzałam wzrokiem pełnym nadziei, że zobaczy to co ja. Widziałam jednak męczarnie biedaka.
-Czemu wy się tak przyglądacie?- podeszła do nas Natasha.- Co to? Jakiś twój rysunek Nell?
-Nie, to jest kształt takiego jednego parku, w którym ma stanąc pomnik upamiętniający ofiary zniknięcia. Co ci on przypomina?
Natasha zabrała kartę Steve'owi i spojrzała na nią.
-Liść- wzruszyła ramionami.
-Dziękuję!
-Nie mam pojęcia gdzie wy tu liść widzicie, ale niech wam będzie.

Zabrałam ze sobą z powrotem kartki i rozemocjonowana usiadłam ze skrzyżowanymi nogami na podłodze, rozkładając je wokół siebie. Na laptopie wpisałam dosłownie "liść", a następnie zaczęłam przerysowywać jego tzw. jak się dowiedziałam nerwy, czyli linie doprowadzające do jego końców.
Narysowałam kilka szkiców, aż w końcu otrzymałam dokładnie to co chciałam.
Uradowana, siedziałam nad projektem aż do późnej nocy.

***

Obudziłam się rano wśród stosu kartek. Miałam już wszystko opracowane, materiał, formę, nawet pomysł natchnienia. Złożyłam wszystko w jeden stosik, który zaniosłam do Pepper.

Zaskoczona widząc mnie w kuchni przy śniadaniu, w ubraniu z poprzedniego dnia przywitała mnie lekko zmieszanym uśmiechem.
-Mam to!- położyłam przed nią projekt.
Przeczytała pierwszą kartkę:
- „Pomnik upamiętniający ofiary zniknięcia z 2018 roku ma na celu w swojej formie w kształcie liścia przekazać, że ci którzy odeszli należeli do jednego drzewa. Byli częścią wielkiej całości. Zostali jednak odłączeni od niej nie w tym momencie, w którym powinni byli."
-Czy to nie brzmi tandetnie?
Potts przeglądała pozostałe kartki z projektem.
-Wybrałam metal nie rdzewiejący, ale dla lepszego efektu byłby pozłacany. Oprócz tego ścieżki po obu stronach tablic. Nazwiska wyryte alfabetycznie oraz osobna tablica dla Avengersów, nawet dla tych nie mieszkających w Nowym Jorku.
Pepper pokiwała jedynie z uznaniem nic nie mówią.
-Zostawię to sobie jeszcze do przejrzenia. Świetna robota Nell- uśmiechnęła się do mnie. Poczułam się z siebie naprawdę dumna.

-Hejka- usłyszałam za sobą męski głos. Odwróciłam się widząc pana Bannera, który po zrobieniu kawy zdecydował się pójść w kierunku laboratorium.
Uśmiechnęłam się do pani Potts zostawiając ją z projektem i pobiegłam dogonić pana Bruce'a.
_____________________________
Hejoooo, powracam po długiej przerwie z następnymi rozdziałami! Mam nadzieję, że się nie zanudziliście i pomysł był ciekawy.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 11, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Teenager's loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz