A new mall

509 21 4
                                    

Po wspaniałym weekendzie tak bardzo nie chciało mi się iść do szkoły. Oczywiście rodzice 'bez gadania' kazali mi do niej iść.

Dojechałam metrem pod szkołę i z w miarę dobrym nastawieniem przekroczyłam jej próg. Zabrałam książki z szafki i skierowałam się do mojej sali.

Po dzwonku weszłam do klasy, ale nie znalazłam tam Petera. Usiadłam na swoim miejscu i starałam się skupić na lekcji. „Napewno zaspał. Przyjdzie, o nic się nie martw". Starałam się uspokoić. „Ale przecież nie każdy chłopak naraża się ratując miasto", znowu napadły mnie złośliwe myśli.
„Ogarnij się i licz fizę" odsunęłam od siebie wszystkie pomysły na to co stało się Parkerowi i skupiłam się na lekcji.

***

Po fizyce napisałam do Petera, ale nie dostałam odpowiedzi od razu. Postanowiłam poszukać przyjaciółek, bo następną lekcją miał być wspólny wf.
Stały przed salą gimnastyczną dyskutując na jakiś temat.
-Hej.
-No wreszcie przyszłaś. Co ty się ostatnio tak od nas odseparowałaś?- Natasha zaczęła wymachiwać rękami w zdenerwowaniu.
Wzruszyłam ramionami.
-Wyjechałam z Peterem w weekend do cioci nad jezioro.
-Uuuuu- od razu zmieniły nastawienie- i jak?
-Było świetnie- uśmiechnęłam się wspominając minione dni- Ale dzisiaj nie przyszedł do szkoły.
-Dobra tam, pewnie zaspał. Opowiadaj lepiej jak było.
Nie mając żadnego innego wyjścia zrelacjonowałam im cały wyjazd, przy czym towarzyszyły piski i komentarze dziewczyn. Akurat, gdy skończyłam zadzwonił dzwonek na lekcję. W ostatniej chwili dostałam wiadomość od Petera.

„Dzisiaj nie mogłem przyjść do szkoły, bo jestem chory ☹️"

O nie. Chłopak mimo swojej sile i tych jego tam pajęczych mocy, choroby przechodzi jakby miał umrzeć. Narzeka na wszystko i rozczula się nad sobą jak małe dziecko.
Odetchnęłam z ulgą, że nic mu się niebezpiecznego nie stało i ruszyłam w kierunku szatni.

***

Jedna dziewczyna z klasy moich przyjaciółek cały czas, kiedy byłyśmy w szatni, opowiadała o dzisiejszym otwarciu nowej galerii. Blondynka tak się zagadała, że nie zdążyła się przebrać w czasie, a potem narzekała na wpisane spóźnienie przez nauczyciela.

Nowa galeria ma być otwarta niedaleko mojego mieszkania. Chyba warto by było ją zobaczyć- pomyślałam w głowie przebierając się z powrotem po wf. Szarpnęłam za kurtkę, chcąc ją zdjąć z haczyka i oczywiście zrobiła się dziura. Kurtka swoje już przeszła, więc nie było się nad czym rozczulać. Przynajmniej będzie jakiś pożytek z pójścia do tej nowej galerii.

***

Otworzyłam po cichu drzwi wchodząc do pokoju.
-Ned!- na twarzy chłopaka namalowało się szczęście, choć wyglądał dość marnie.
-Biedaku- usiadłam koło jego łóżka- coś ty zrobił.
-Chyba mnie przewiało nad jeziorem. May pozwoliła mi zostać.
-Wziąłeś jakieś leki?- zapytałam przykładając dłoń do jego czoła.
-Coś mi ciocia dała. Ale wiesz co by mi pomogło?
-Co?
-Gorące kakałko- powiedział z uśmiechem.
-Niech ci będzie.
Zrobiłam mu szybko upragnione kakao i podałam mu gorący kubek.
-Dziękuję.
-Wypij i idź spać. Może jutro będzie ci lepiej. Ja lecę do galerii kupić sobie nową kurtkę- pocałowałam chłopaka w czoło i opatuliłam go kołdrą- Dasz sobie radę?
-Chyba tak.
Zaśmiałam się i wyszłam z jego domu kierując się prosto do nowego budynku.

Spacerem dotarłam tam w 10 minut. Galeria wyglądała bardzo nowocześnie, każdy sklep był oszklony, a elewację stanowiła betonowa powierzchnia. Przeszłam przez obracane drzwi i rozglądając się po wielkim korytarzu wpadłam na jakiegoś faceta.
-Przepraszam- powiedziałam odsuwając się od mężczyzny. Wyglądał dość dziwnie, ubrany był w grubą kurtkę, a dziś przecież jest bardzo ciepło. Wyglądał jakby coś pod nią ukrywał. Na głowie miał założony kaptur i przyglądał mi się z groźną miną. W ręku trzymał teczkę- czarną i elegancką. Jego wygląd dość zaniedbany, nie pasował do szykownej, wypakowanej teczki.
-Idź stąd!- warknął, a ja szybko od niego odeszłam.

Teenager's loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz