School game

742 30 6
                                    

- Hej, uważaj!
- Sorrki no...
Więc tak, właśnie szykujemy się z Peterem na szkolne Halloween- grę. Będziemy wykonywać różne zadania związane z dzisiejszym świętem, a w nagrodę pierwsze trzy drużyny otrzymują bilety do kina na dowolny seans, a pierwsza drużyna dostaje w pakiecie największy zestaw barowy!

Nie mam jakiegoś szczególnego przebrania, namalowałam sobie na policzkach małe pajęczynki i nałożyłam czarną szminkę. Sweter w kolorze makijażu, tak samo jak i spodnie. Nigdy nie chciało mi się dłużej ślęczeć nad kostiumem, więc wybieram coś szybkiego i prostego.

Peter za to uparł się na przebranie. Pierwotnym planem było to, aby po prostu ubrał jego oryginalny strój od Tonego Starka, ale przez ten tok wydarzeń musieliśmy wymyślić coś innego. Chłopak wybrał wampira, a teraz chyba tego żałuje. Nie daje sobie w ogóle pomalować twarzy co chwila robiąc jakieś uniki.

- Peter no, nie ruszaj się! To przestaje być zabawne!
- Dobra, już dobra. Przestaje- kiedy zbliżyłam się do niego z pędzlem z białym pudrem i byłam już tak blisko, Parker znowu się pochylił.
- Zaraz pożegnasz się z makijażem i będziesz tylko bezzębnym wampirem o ludzkiej cerze w samej pelerynie i wszyscy będą cię wypytywać 'Za kogo się przebrałeś Peter', a ty będziesz im tak często odpowiadać to samo aż w końcu wpadniesz w szał... powiedziałam jednym tchem aby zdenerwować go trochę.
- Dobra już dobra, przestań ględzić jak stara baba- za ten komentarz chłopakowi dostało się z pędzla w nos, aż zakrztusił się drobinami pudru.

***

Gdy weszliśmy na salę od gimnastyki zobaczyliśmy mnóstwo małych chatek, wyglądających jak domy baby jagi z jakiś książek fantasy. Z jednej do następnej prowadził szlak. Stwierdziliśmy, że nie ma na co czekać i ruszamy robić zadania. Wchodząc na ścieżkę usłyszeliśmy za sobą głos... Nie zgadniecie kto to był...

- Mogę się dołączyć?
- O Liz!- Peter bardzo się cieszył z tego jakże przypadkowego spotkania.
- O Liz...- trudno nie było usłyszeć mojego zawiedzionego głosu- Czy ty przypadkiem nie miałaś chodzić ze swoimi przyjaciółkami?
- Wyjechały- zrobiła smutną minkę.
- Wiesz, bo to miał być mój wieczór z Peterem.
- Tak, tak wiem że waszej mądrości i analizie nic nie dorówna, ale mała pomoc dziewczyny z profilu biologiczno- chemicznego nie zaszkodzi prawda?
- Peter co o tym sądzisz?- miałam nadzieję, że chłopak zrozumie, że to jest nasz wieczór.
- Właśnie Peterku, co o tym myślisz?
- Myślę, że pomoc Liz na pewno nam się przyda- powiedział patrząc na dziewczynę.
- UGH! No dobra- dzięki Peter. Zapowiada się ciekawy wieczór.
Tym razem to punkt dla Liz.

***

Oczywiście wymiataliśmy z Peterem odpowiadając na wszystkie pytania poprawnie, a Liz... cóż... Dziewczyna nie wykazała się niczym. Odpowiedzieliśmy z Parkerem na 10 pytań, a ona jedyne co zrobiła to potakiwała przy każdej propozycji na odpowiedź Petera, za to kiedy ja miałam pomysł, zawsze twierdziła, że jest on zły.

Dziesiąte pytanie skierowało nas na boisko szkolne. Wybiegliśmy z budynku, a naszym oczom ukazał się zielony labirynt. Nie mam pojęcia  skąd szkoła go wzięła ale wygląda niesamowicie. W środku było mnóstwo ścieżek i trudno było trafić na te właściwe.
Byłam z Peterem tak wciągnięta w grę że nawet nie zauważyliśmy gdzie się podziała Liz. W pewnym momencie dostaję wiadomość od Suzanne:
_____________________________
Czy Liz jest z wami w drużynie?

Niestety tak. A co?

Jest w łazience. Co powiesz na halloweenowego psikusa?

Co masz na myśli ?

Może resztę gry spędzi w łazience, bo nie będzie mogła wyjść?

Jestem za ale pamiętasz, że w łazienkach też są kamery?

Jakiś dzieciak odwalił psikusa i zakleił je sztuczną pajęczyną.

No to wal !
_____________________________
- Niestety ta ścieżka to ślepy zaułek- Peter przybiegł do mnie z jednej z dróżek. W tym momencie schowałam telefon- Idziemy dalej, a tak w ogóle to gdzie podziała się Liz?
- Poszła do łazienki, źle się poczuła. Potem nas znajdzie. 

I tak właśnie czas minął nam bardzo szybko i dotarliśmy do ostatniego punktu gry.
- Czy macie karty z odpowiedziami?- zapytał się nas jeden z członków samorządu szkolnego, który czekał na mecie.
- Wszystkie poprawnie.
- Wpiszcie się na listę, a jutro ogłosimy wyniki. Gratulacje, ukończyliście grę.
- Muszę wpisać też Liz- chłopak uparł się na punkcie tej dziewczyny.
- Przecież nawet nam nie pomagała...
- Na listę wpisuje się tyle osób, ile dotarło do mety, a widzę tu tylko waszą dwójkę- chwała temu kto wymyślił tę zasadę, bo nie wyobrażam sobie iść do kina z Peterem i mieć na doczepkę Liz, a raczej to ja byłabym tą doczepką.

Wychodząc ze szkoły natrafiliśmy na naszą zołzę. Wyglądała na mocno wkurzoną.
- Gdzieś ty była?
- Poszłam do łazienki i ktoś zatrzasnął mi drzwi. Mam nadzieję że nie skończyliście gry beze mnie Peterku. 
- No wiesz... Na listę mogło się wpisać tylko tyle osób ile dotarło do mety. Nie dostaniesz nagrody nawet jeśli wygramy.
- Jak mogłeś mi to zrobić?! Świetny z ciebie chłopak wiesz! -dziewczyna odwróciła się na pięcie a Peter pobiegł za nią. Sam sposób w jaki ona się wyraża jest odpychający. Co on w niej widzi?!

***

Siedząc na nudnej lekcji historii, prawie przysypiając usłyszeliśmy nagranie z radiowęzłu:
Wyniki szkolnej gry Halloweenowej wiszą na głównej tablicy informacyjnej. Gratulujemy wygranym drużynom.

Na przerwie mnóstwo osób stało przy tablicy, więc trudno było się przecisnąć, ale w końcu się udało. 

WYNIKI SZKOLNEJ GRY TERENOWEJ:
III. MIKE I DAN SMITH
II. WINNY COOPER I JANE GREEN
I. NELL DIAZ I PETER PARKER      

- Peter! Wygraliśmy!
- Serio?!
- Tak, wreszcie będziemy mieli trochę czasu tylko dla siebie- chłopak objął mnie mocno. Oto moja chwila triumfu. 2:1 dla mnie!

Teenager's loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz