Minęło kilka dni od wojny, ale nikt nie odpoczywał. Razem z panem Rogersem i panią Potts staraliśmy się nawiązać jakiś drobny kontakt ze Starkiem, Peterem i jak się okazało doktorem Strange'm, który też znajdował się z nimi w kosmosie. Pani Natasha i reszta ekipy próbowali odnaleźć Thanosa, który po bitwie postanowił cmoknąć wszystkich w dupę i się teleportował.
Ale oprócz pracy trochę ze sobą siedzieliśmy. Kilka wieczorów spędziliśmy razem i nawet Thor raz przyszedł zobaczyć co robimy, ale usiadł na fotelu i się do nikogo nie odzywał. Ma tak głęboką depresję, że nawet się nie uśmiechał kiedy próbowałam podnieść stormbreaker, co logicznym było, że mi się nie udało.
Bardzo dobrze się czułam wśród Avengers choć widziałam, że postrzegają mnie tylko jako małolatę. Nie moja wina, że nie mam żadnych nadnaturalnych mocy, latających młotków, czy umiejętności posługiwania się bronią.
Najwięcej optymizmu chyba utrzymywał pan Rogers starając się podnieść morale grupy, ale z każdym dniem wszyscy tracili nadzieję. Tylko ja byłam tak zawzięta na uratowanie Starka i Petera, że nie chciałam w ogóle odpuścić.***
W wolnej chwili postanowiłam pojechać do domu zabrać swoje rzeczy. Otworzyłam drzwi z mocno bijącym sercem, a widok mieszkania bardzo mnie zaskoczył.
Na podłodze w korytarzu leżały torby rodziców i mojego brata, z których wszystko zostało powyciągane. Drzwi od szaf były pootwieranie, a część ubrań i butów spadła z półek na ziemię. We wszystkich pokojach również były pootwierane szafy, a wszystkie rzeczy rozrzucono. Zdziwiła mnie otwarta szuflada mamy, w której miała całą biżuterie- była pusta i choć mama uwielbia się stroić, pakując się do ciotki nie zabrałaby wszystkiego. Z pokoju brata zniknęła konsola, której nie znalazłam w jego torbie. Laptopy też poznikały. Dopiero po chwili dotarła do mnie myśl, że nas okradli. Drzwi były otwarte, rodzice nie mieli po co ich zamykać skoro byli w domu, a gdy zniknęli... ktoś się włamał.Poszłam do mojego pokoju, który również został przeszukany. Wszystkie ubrania leżały na łóżku i podłodze. Znaleźli moją szkatułkę z biżuterią i prawie wszystko zabrali. Zostawili tylko jakieś tandetne bransoletki.
-Naszyjnik od Petera!- wykrzyknęłam, choć dobrze wiedziałam, że byłam sama.
W dzień wycieczki nie założyłam go, bo bałam się, że Parker będzie chciał go z powrotem, więc specjalnie zostawiłam go w domu, ale nie w szkatułce. Razem z moimi ulubionymi kolczykami od jednej z cioć, odłożyłam go na półkę za książkami. Nie wiem, dlaczego, ale ściągając go po prostu go tam położyłam.
Zdjęłam książki z półek i ku wielkiej uldze złodzieje nie byli fanami literatury, bo nawet nie fatygowali się tam spojrzeć. Leżał tam razem z kolczykami. Od razu go założyłam, a kolczyki włożyłam w jakieś małe pudełko.
Zaczęłam się pakować. Wzięłam swoją małą walizkę i jedną większą, którą mama trzyma w garderobie na wszelkie delegacje. Spakowałam ubrania, kilka par butów, trochę biżuterii mamy znalezionej w łazience w przeróżnych szufladach, gitarę od rodziców z 14 urodzin, książki: moje ulubione i te które dopiero zamierzałam przeczytać. Zabrałam wszystko co mogło się przydać, bo tak naprawdę mogłam już nigdy tu nie wrócić. Przypomniało mi się jeszcze, że schowałam trochę pieniędzy, bo mój brat ciągle mnie okradał. Ku zdziwieniu znalazłam portfelik w biedronki z 3 klasy, w który schowałam kilka zaoszczędzonych stów.
Wychodząc zamknęłam dom, nie chciałam, żeby jeszcze raz ktoś obrabował nas z tego co pozostało.***
Dotarłam do Stark Tower, ciesząc się że zamówiłam taksówkę, bo tarupanie się z dwoma walizkami, gitarą i plecakiem przez pół miasta nie brzmi jak dobry pomysł.
Przechodząc przez korytarz minęłam otwarty pokój pana Rogersa. Wychylił się lekko, przyglądając się wszystkim torbom.
-Wyprowadzasz się?
-Raczej wprowadzam- cofnęłam się kilka kroków w tył i oparłam o framugę.
-Sporo tego- wskazał na torby.
-Mniej niż bym chciała- westchnęłam- Ktoś obrabował mi chatę...
-Cholercia- spojrzałam na Kapitana marszcząc brwi, dziwiąc się, że właśnie to powiedział.
-A pan? Co pan robi?
-Wiesz, że nie musisz mi mówić 'pan', wiem że mam prawie sto lat, ale wystarczy Steve- uśmiechnął się- Raczej nikt z Avengers nie będzie miał ci za złe, że zwrócisz się do nich po imieniu.
-Ok- podeszłam bliżej niego- ...to co robisz?- mężczyzna zamknął jakieś małe pudełko.
-Nic, oglądam zdjęcia.
-Mogę też zobaczyć?- Rogers się zawahał- Przepraszam, nie chce być wścibska.
-Spoko- podał mi pudełko, które okazało się być kompasem... i to bardzo starym. Otworzyłam je delikatnie, przyglądając się przedmiotowi. Od wewnętrznej strony na górnej pokrywce przyklejone było zdjęcie jakiejś kobiety. Widać było, że zdjęcie zostało wycięte ze starej gazety.
-Jest bardzo ładna, to twoja dziewczyna?
-Chciałbym- Kapitan przetarł palcem zdjęcie, tak jakby chciał odgarnąć jej włosy, uśmiechając się lekko przy tym. Czułam, że pan Rogers nie ma ochoty o niej rozmawiać. Zamknął kompas i włożył go do kieszeni- ...Więc, ty i młody z Queens?
-Taaa- zaczęłam bawić się naszyjnikiem, obracając go między palcami. Teraz to ja poczułam się trochę nieswojo.
-Jest gentlemanem?
-Chyba tak, jak na XXI wiek jednym z lepszych chłopaków pod tym względem- zaczęłam się coraz bardziej rumienić i odwracałam wzrok od Steve'a, na co Kapitan wybuchł śmiechem- Przepraszam, ale nigdy nie myślałam, że będę rozmawiać o swoim chłopaku z panem... z tobą.
-A o czym chciałabyś rozmawiać?
-Nie wiem, w ogóle nie myślałam, że kiedyś uda mi się z paa... z tobą porozmawiać- skarciłam się w myślach za kolejną pomyłkę, ale od zawsze dziwne dla mnie było zwracać się do dorosłych po imieniu lub na 'ty'- Jesteś naszym bohaterem, kilkadziesiąt lat temu też byłeś. To zaszczyt- mężczyzna prychnął tylko śmiechem- Zazdroszczę panu bardzo... tobie- walnęłam się ręką w czoło- zawsze chciałam żyć w latach 40. Te wszystkie stroje, muzyka, tańce, tak strasznie mi się podobają.
-Rock'n'roll?
-Dokładnie. Teraz już nikt tak nie tańczy. Na dyskotekach królują dziwne ruchy z internetu powtarzane przez wszystkich. Chciałabym zobaczyć taką prawdziwą potańcówkę.
Steve kiwał tylko cały czas głową słuchając z uśmiechem.
-O masz gramofon?!- dopiero teraz go zauważyłam.
-Mam- podszedł w jego stronę- nie z tamtych czasów, ale mam- włożył płytę winylową, a do naszych uszu dobiegła wolna muzyka. Zaczęłam się kołysać do piosenki, wsłuchując się w przyjemną melodię.
-Słuchałeś jazzu? Albo rock'n'rolla?
-Nie umiałem tego nigdy tańczyć, ale czasem słuchałem- pokiwałam głową na zasadzie 'rozumiem' i dalej słuchałam utworu
-Przypominasz mi trochę Peggy- przez chwilę zastanawiałam się o kogo mu chodzi i zrozumiałam, że chyba ma na myśli dziewczynę ze zdjęcia.
-Ja? Nie jestem do niej podobna.
-Ale masz coś z niej... uparty charakter i zawziętość.
-Dziękuję...- uznałam to za komplement, choć nie byłam pewna czy to nie są wady, ale może nie dla Kapitana.
Utwór dobiegł końca, a ja nie chcąc zawracać mu głowy życzyłam dobrrjnocu i wyszłam w kierunku mojego pokoju.Włożyłam ciuchy do szaf, domyślając się, że mimo wszystko dość często będę nosić za duże dla mnie t-shirty pozostawione dla Petera. Włożyłam kosmetyczkę do łazienki, kilka ramek ze zdjęciami postawiłam na komodzie, a książki ułożyłam na szafce nocnej. Gitarę oparłam o ścianę przy łóżku. Nie mając nic do roboty, włączyłam telewizję, przy której po jakimś czasie chyba zasnęłam.
***
Obudziłam się, zasłaniając rękami oczy. Musiałam spać dość długo, bo słońce już dawno wzeszło i raziło mnie wpadając przez okno. Zegarek wskazywał już dawno po 10, więc powinnam już była wstać, ale mogę się chyba usprawiedliwić tym, że w sobotę każdy lubi sobie trochę pospać.
Narzuciłam za duży t-shirt, zostając w spodniach od piżamy, kierując się później do kuchni. Otworzyłam szafkę wyciągając kakao i dopiero wtedy usłyszałam, że ktoś jest w salonie obok. Szybko podgrzałam mleko i skierowałam się z kubkiem w stronę wrzawy. Wszyscy siedzieli i przekrzykiwali się jeden przez drugiego. Widząc moją obecność w pokoju kilka osób parsknęło śmiechem z mojego stroju i wyglądu włosów.
-Co się stało?- zapytałam poprawiając ręką włosy.
-Friday znalazła połączenie ze zbroją Starka- odezwała się Pepper.
-Żartujecie?!
-Nie- odpowiedzieli z poważną miną, choć widziałam, na ich twarzach mały uśmiech zadowolenia. Nie chciałam robić z siebie idioty skacząc z radości po pokoju, więc tylko wyszczerzyłam się siadając na wolnym fotelu myśląc „Peter, uratujemy cię"_____________________________
Dzięki Waszym gwiazdkom i odczytom „Tesnager's love" znowu wróciło na pierwsze miejsce w #Spiderman! Dziękuję Wam bardzo❤️
![](https://img.wattpad.com/cover/194748647-288-k27047.jpg)
CZYTASZ
Teenager's love
Teen FictionCzyż nastoletnie życie nie jest trudne? Mając 16 lat, życie jest ciekawe. Mimo, że nauka sprawia nam czasem trudności i ilość testów nas przytłacza, mamy swoje sposoby na ucieczkę od myślenia o szkole. Przyjaciele, nasze hobby, książki i filmy oraz...