Actually it's Peter

673 30 5
                                    

Wróciłam z nart w świetnym humorze. Tata odebrał mnie na parkingu i zawiózł do domu.
Nie wiem czemu nastawiałam się na wspólną wielką kolację skoro wróciłam, ale jednak za dużo oczekiwałam od moich rodziców. Mama siedziała przy stole z kawą wpatrując się w komputer, pewnie znowu pracując mimo, że rozpoczął się weekend. Tata powiedział mi, że mój młodszy bart jest u kolegów- i tak pewnie za bardzo nie ucieszył się na myśl, że wracam.

Krzyknęłam do mamy z korytarza a gdy weszłam do salonu wstała i mocno mnie uściskała.
-Siadaj Nell i opowiadaj. Jak było?- mama jako wielka rodzinna narciarka strasznie cieszyła się na tą wycieczkę i wiem, że zada mi masę pytań dotyczących tras, wyciągów i hotelu.
Więc zaczęłam im opowiadać o wszystkim, ominęłam tylko kwestię Petera.
-No dobra wszystko fajnie. To z kim zaczęłaś chodzić na tej wycieczce?-tata prawie nie odzywając się przez całą rozmowę (co jest do niego niepodobne) wreszcie przemówił.
-Co?
-Nell, na każdej wycieczce tworzą się nowe pary. Mogę się założyć, że masz chłopaka.
-Nooooo... mam- mama karciła wzrokiem ojca a jednocześnie zaciekawiona tematem patrzyła na mnie wyczekująco- to Peter.
Rodzice zdumieni spojrzeli na siebie, zastanawiając się czy myślą o tej samej osobie.
-Tak to ten Peter.
Chyba sami nie wiedzieli czy mi gratulować czy ominąć ten temat. Tatuś już szykował się na to, że przyprowadzę nowego chłopaka do domu, a on go nastraszy zaczynając od dziwnych, dość szczegółowych pytań (np. o miejsce zamieszkania) kończąc na chwaleniu się swoim pistoletem, a mama nie spodziewała się chyba, że Peter może mi się podobać skoro się przyjaźnimy.
-Czyli dobrze się bawiłaś?- ojciec podsumował cały temat.
-Tak- uśmiechnęłam się szczerze.
-To dobrze.
-Jestem padnięta, więc pójdę się położyć.
-Ok.

Zamykając drzwi od pokoju zaczęłam się śmiać. Miny rodziców były niewiarygodne.

***

Leżałam z Petrem na łóżku i miło spędzaliśmy czas. Trzymaliśmy się za ręce co było dla mnie czymś nowym. Czułam w brzuchu motylki, które za każdym razem gdy chłopak na mnie patrzył zaczynały wariować.

-Nawet nie wiesz jak ciocia się zdziwiła gdy jej powiedziałem. Upuściła kubek z kawą, wszystko się zbiło i wylało.
-Ale nic jej się nie stało?
-Nie, później sama się z siebie śmiała.
-Szkoda, że nie widziałeś min moich rodziców- uśmiechnęłam się.
-Mieli takie jak dzisiaj kiedy wszedłem do was?
-Powiedziałabym, że bardziej zdezorientowane.
Świetnie jest z nim tak otwarcie gadać kiedy już nie muszę przed nim nic ukrywać.

-Dobra, skoro już ze sobą chodzimy, to mogę się ciebie o coś zapytać?-Peter zaczął.
-Dawaj.
-Jak długo się we mnie podkochiwałaś?
-Chyba... z rok...
-Aż tyle?
-No, sama się dziwię, że się nie kapnąłeś.
-Dopiero przez twoją ciotkę zacząłem się domyślać- na te słowa westchnęłam głośno.
-Margaret powinna dostać zrypę.
-Ale zacząłem też patrzeć na ciebie z innej perspektywy.
-Perspektywy?-zaśmiałam się.
-Oj sama wiesz o co mi chodzi.
-Wiem, tylko się z ciebie nabijam- przytuliłam się do chłopaka.

***

Minęło już kilka tygodni i rozpoczął się marzec. Uwielbiam chodzić z Peterem na spacery i rozmawiać godzinami. Niestety bardzo często akurat kiedy razem gdzieś wychodzimy, chłopak ma misję.

Tak też wydarzyło się tym razem. Wracając z kawiarnii, usłyszeliśmy jakieś krzyki. Ktoś chyba obrabował sklep lub coś podobnego.
-Muszę lecieć.
-Wiem- odpowiedziałam smutnym tonem.
-Szybko wrócę ok? Dam znać jak skończę.
-Uważaj na siebie- pocałowałam chłopaka a ten uśmiechnął się i pobiegł w przeciwnym kierunku.

Wciąż jeszcze nie przyzwyczaiłam się do tego wszystkiego. Przyjemnie chodzi się z nim za rękę i tak dalej, ale niektóre czynności wprawiają mnie w zakłopotanie. Trudno jest przejść z przyjaźni w miłość.

Rozmyślając tak nie zauważyłam, że ktoś szedł równo ze mną.
-Hej Ned! O czym myślisz?
-Nickolas? Hej.
-Gdzie Parker tak pędził?
-Pobiegł... do domu. Jego ciocia źle się poczuła.
-Aha ok.

Usiedliśmy na ławce w parku. O dziwo bardzo dobrze mi się z nim rozmawiało. Dopiero teraz przykułam uwagę na jego wyglądzie. Chłopak był o wiele wyższy od Parkera, miał czarne włosy, o blond końcówkach i bardzo jasną cerę. Jego oczy również były bardzo ciemne, lecz nie lepsze niż ma Peter.

Przesiedzieliśmy z godzinę rozmawiając i nawet nie zauważyliśmy, że zaczęło się ściemniać. W końcu dostałam wiadomość od Parkera:
_____________________________
Skończyłem misję. Gdzie jesteś?

W Central Parku.

Zaraz będę😘
_____________________________
-Z czego się tak cieszysz?
-Zaraz Peter przyjdzie. Stęskniłam się.
-Nie było go tylko pół godziny.
-No widzisz...
I nagle zrobiło się między nami cicho. Czemu wspomnienie o Peterze sprawiło, że teraz jest tak krępująco?

W tym momencie dołączył do nas Parker. Pocałowałam chłopaka na powitanie a reakcja Nicka była trochę dziwna. Chłopak był zmieszany i dziwnie się nam przyglądał.
-Hej- uśmiechnął się Peter.
-Hej.
-To my lecimy, narazie Nick- pomachałam chłopakowi.
-Pa Ned.

Gdy wyszliśmy z parku i skierowaliśmy się na przystanek metra Peter wreszcie się odezwał.
-Kto to w ogóle był?
-Nickolas z naszej szkoły.
-Aha.
-A co, zazdrosny jesteś?
-Ja? Nie co ty.
-Tak, tak. Jak ci poszła misja?
-Świetnie- chłopak od razu się rozweselił i zaczął opowiadać o całej akcji.

A ja... nie mogłam przestać myśleć o Nicku. Czy on był zazdrosny kiedy pocałowałam Petera? Czyżby się we mnie bujał? Nie! To nie możliwe, przestań wymyślać. Ciesz się z tego, że teraz chodzisz z Peterem.

_____________________________
A o to nowa postać, z którą później będą się wiązać dalsze wątki😏😉😁 Pamiętajcie proszę o gwiazdkach⭐️⭐️⭐️
Dla Was to jedna sekunda a dla mnie duża motywacja do pisania następnych rozdziałów❤️❤️❤️

Teenager's loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz