House by the lake

601 24 4
                                    

Kolejna kolacja z rzędu, tylko tym razem z okazji tego, że jest sobota- rodzice zjedzą z nami.
Ubrałam tym razem czarną bluzkę z rękawem 3/4 i szarą spódniczkę.

Gdy wszystko już było gotowe zadzwonił dzwonek. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Petera z bukietem tulipanów, a za nim stała ciocia May.
-Peter!- chłopak wręczył mi kwiaty, a ja go uściskałam- Moje ulubione.
Przywitałam się z May, a potem przedstawiłam ją Margaret. Szczerze, nie pamiętam żeby się poznały wcześniej. Zostawiłam wszystkich w salonie i poszłam do pokoju po kolejny wazon.
Kiedy chciałam iść nalać wody, natknęłam się na Parkera. Odnoszę wrażenie, że mam jakieś déjà vu.
-Mieliśmy pogadać.
-Tak, wiem. Poczekaj chwilę- chłopak usiadł na moim łóżku, a ja szybko wróciłam z łazienki. Przełożyłam róże od Nicka na komodę, a bukiet tulipanów postawiłam na stoliku nocnym, tuż obok oprawionego w ramkę mojego zdjęcia z Parkerem.
-Też dostałaś od niego kwiaty?
-Peter nie złość się- chłopak wstał, żeby zamknąć drzwi, a później chodził nerwowo po pokoju.
-Co on u ciebie robił?
-Margaret poznała jego mamę i zaprosiła na kolację razem z nim. Nie miałam pojęcia, że to będzie Nick- Parker wciąż chodził chodził w kółko. Wygląda uroczo kiedy się tak zamartwia.
-Peter nie masz się o co martwić.
-Jak to nie mam? Przecież on do ciebie zarywa. Jak mam się czuć kiedy najpierw odstawia takie akcje w kinie, a potem nagle widzę go jak stoi w twoim oknie?
-Myślisz, że z tobą zerwę?
-Nie wiem... może. Przecież jest chłopakiem, z którym każda dziewczyna chciałaby chodzić.
-Peter...- podeszłam do chłopaka- Spójrz na mnie, no spójrz. Nawet sobie tak nie myśl. Nick wczoraj mnie przeprosił i cieszę się, że było mu głupio, bo to znaczy że żałuje- chłopak znowu odwrócił głowę. Delikatnie złapałam go za podbródek i skierowałam w moją stronę. Naprawdę się martwił, miał przybity wzrok i wyglądał jakby nie spał pół nocy.
-Peter, nie rzucę cię dla jakiegoś pacana, który uważa, że może mieć każdą. Za długo czekałam na to by móc z tobą chodzić i nie zmarnuję tej szansy, więc nie masz się o co martwić- mocno przytuliłam się do chłopaka.
-Ale obiecaj mi, że jak coś do niego poczujesz to mi o tym powiesz.
-Ale tak się nie sta...
-Obiecaj- chłopak przerwał mi w trakcie zdania.
-Obiecuję ci Peterze Parkerze- wyszczerzyłam zęby. Wiedziałam, że poczuł ulgę. Pocałowałam chłopaka i poczochrałam mu włosy.

Weszliśmy do jadalni, gdzie czekali na nas wszyscy. Peter obejmował mnie ramieniem, ale po tym jak zauważył minę taty, od razu spuścił rękę i delikatnie trzymał ją na moich plecach, tak, aby ojciec już tego nie zauważył.

Tata uwielbiał gdy Peter do nas przychodził. Zawsze uważał, że to mądry chłopak i jest dla mnie dobrym towarzystwem. Teraz gdy ze sobą chodzimy dla rodziców jest to mały szok.
Po pierwsze nigdy jeszcze nie miałam chłopaka, po drugie nie bardzo rozumieli jak z przyjaźni przeszliśmy na... głębsze relacje. Myślę, że po prostu muszą się do tego przyzwyczaić.

Usiedliśmy obok siebie i zaczęliśmy jeść kolację. Głównie rozmawiali ze sobą dorośli, a raczej Margaret z May. Rodzice włączali się do rozmowy co jakiś czas, ale widziałam, że ciągle obserwują mnie i Petera. Chłopak też czuł na sobie ich spojrzenie. Złapałam go za rękę pod stołem i uśmiechnęłam się do niego.

***

Gdy wszystko już zostało zjedzone, chciałam się zabrać za sprzątanie naczyń, ale Margaret poprosiła mnie o wyjście z Peterem na balkon. Trochę zdziwieni postanowiliśmy nie spierać się z ciocią i skierowaliśmy się na nasz balkonik.
Było dosyć ciepło, mimo że dochodziła 20:00 słońce nie zaszło jeszcze całkowicie. Ledwo zmieściliśmy się we trójkę na tym tarasie, ale nikt nie marudził.
-Chciałam was przeprosić za akcję w Stark tower- oboje z Parkerem byliśmy zszokowani, że Margaret jeszcze o tym pamięta- jest mi głupio i chcę, żebyście postarali się zapomnieć o tej sprawie.
-Ale pani Margaret, nie ma czym się przejmować.
-Peter, to co zrobiłam było pod napływem chwili. I chciałam wam jakoś to wynagrodzić. Pomyślałam, że może chcielibyście pojechać ze mną w następny weekend do mojego domku nad jeziorem. Spędzicie trochę czasu ze sobą, a w niedzielę wrócicie- spojrzałam uradowana na Petera. Naprawdę ten pomysł mi się podoba i fajnie by było móc wyjechać na taki wypad.
-Co na to rodzice Ned i ciocia May?
-Rozmawiałam z nimi, kiedy byliście w pokoju i się zgodzili. Chociaż tata Nell jest jeszcze wciąż nie przekonany w 100%.
-To dlatego nas tak obserwował w trakcie kolacji- odwróciłam się do chłopaka.
-Wstępna zgoda jest. Pytanie czy wy chcecie jechać?
-Oczywiście- przytaknęliśmy oboje.

Teenager's loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz