Drzwi

971 113 16
                                    

Sir Havrick zrobił krok do przodu.

- Odejdź od niego! - warknął do Memphisa, który wciąż trzymał palce na skroniach George'a.

Iluzjonista uśmiechnął się lekko.

- Tyle emocji... - wymruczał

Havrick wyglądał na wyprowadzonego z równowagi. Jego szczęki co chwila rozluźniały się i ponownie zaciskały.  

- Czy ty w ogóle dostrzegasz jak ten chłopak cię opętał...? - spytał Memphis spokojnie - Całkowicie straciłeś dystans... Przecież to tylko Servant, a tymczasem chronisz go jakby jego istnienie miało jakąkolwiek wartość... - powiedział i jakby wbrew swoim słowom, z dziwną czułością pogładził George'a po policzku.

Twarz sir Havrick'a z chwili na chwilę przybierała coraz bardziej czerwony odcień.

- Panie... - cicho odezwał się Brian, lekko kierując broń w stronę Memphisa

  - Nie, Brian! - wycedził wściekły Havrick

Servant przygryzł wargi.

- Brian? - zaciekawił się Iluzjonista, zabierając dłoń z policzka George'a. Obrzucił uważnym spojrzeniem sługę, wciąż stojącego niepewnie w drzwiach.

Sir Havrick ściągnął brwi.

- Pilnuj linii! - warknął groźnie, patrząc jak Servant natychmiast spuszcza wzrok. 

Memphis zaśmiał się krótko.

- Rzuć broń i cofnij się - polecił Master ostrym tonem

- Stój...Brian - zatrzymał go miękko Memphis, nim Servant zdołał wykonać jakikolwiek ruch. 

Chłopak zastygł, jakby zdezorientowany.

Na twarz Iluzjonisty wślizgnął się uśmiech pełen zadowolenia.

- Briaaan - powtórzył - Piękne imię. Wiedziałeś, że oznacza "szlachetnie urodzony" albo "silny"...? Ciekawe imię dla Servanta, nie uważasz Havrick? Zwłaszcza takiego, co poddaje się mojemu głosowi i mojej woli...

Zapadło milczenie. Memphis przeszedł dwa kroki, zbliżając się nieco do sir Havrick'a. Zlustrował go kpiącym spojrzeniem.

- Myślisz, że możesz mnie powstrzymać? Moje zdolności są daleko bardziej zaawansowane... - wymruczał - Masz rację, że preferuję kontakt wzrokowy... ale to nie znaczy, że nie znam innych technik...które chętnie zobaczy twój Servant. Zgadza się, Brian...? Słyszysz jaki miły i aksamitny jest mój głos? Jak rodzi się w tobie pragnienie by zobaczyć jak piękne są moje oczy? - wymruczał tonem miękkim i syczącym jak lekki deszcz.

Servant drgnął i lekko uniósł głowę.

- Nie słuchaj go! - warknął Havrick z wyraźnie wyczuwalnym gniewem. 

Jak na zawołanie strażnicy stojący za nim zbliżyli się, bezszelestnie stając za jego plecami. 

- Ach... na niewiele się to zda, co Brian...? - lekceważąco machnął dłonią Memphis -  Moc imienia jest taka silna... To wystarczy bym miał nad tobą władzę, prawda mój Servancie? Swoją drogą uwielbiam to słowo: "Ssssservant". Jest piękne, nieprawdaż? I ma w sobie niebywały ładunek otwierający umysły.

Głowa Briana uniosła się, a jasne oczy wbiły w Iluzjonistę. Jego twarz zmieniła się. Zniknęło z niej napięcie i niepokój.

Havrick wyglądał na wstrząśniętego. Zrobił krok do przodu, ale wówczas dosięgnęły go ręce strażników, którzy zatrzymali go w miejscu. Duren, który dotąd przyglądał się sytuacji kątem oka, wtulił głowę w ramiona.

ŁowcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz