Własność

1.1K 123 78
                                    

- Mortez tu jest - rzekł zimno sir Logan.

George poczuł jak traci dech.

Mo...rtez...? O nie..!

Zaczął drżeć. Mógł stawiać się sir Loganowi, ale nie swojemu Patronowi, mężczyźnie o bladoniebieskich oczach i niesamowitych zdolnościach zadawania mu bólu.

- Nie...nie... - wyjęczał

Ale na nic to się zdało, bo już działo się właśnie to, czego najbardziej się obawiał. Mortez stanął przed nim. Miał na sobie miękkie buty, czarny t-shirt z długim rękawek i jeansy. Trzymał w dłoni Kontrakt.

- Podpiszesz to - powiedział swoim zachrypniętym głosem - To polecenie Patrona.

W jego głosie była ta dziwna siła, której nie umiał się przeciwstawić. Zadrżał.

- Mój kontrakt zakończył się wczoraj - powiedział zbielałymi wargami - Już nie jesteś moim Patronem.

Mortez zaśmiał się lekko.

- To tak nie działa, Dzieciaku - oznajmił - To o czym mówisz to tylko sprawy oficjalne. Patronat nie wygasa. Aby go przerwać, trzeba wskazać nowego opiekuna.

- Ale... ja już nie jestem członkiem Centrum - wyszeptał George - Od dzisiaj. Mogę stąd odejść.

Mortez przekrzywił głowę.

- Odejdziesz stąd i dokąd pójdziesz? - spytał cicho

- Będę żył tam... normalnie, jak inni ludzie.

- Ty tam nie pasujesz, George - powiedział Mortez spokojnie - Potrzebujesz opieki. Nie poradzisz sobie w świecie.

- Skąd wiesz...?

Usta Morteza zacisnęły się. Spojrzał w bok. Po chwili obrócił głowę.

- Posłuchaj... jest w tobie uległość. Pragniesz jej. Potrzebujesz pewnej szczególnej relacji, którą ja mogę ci dać.

O nie... Czy on myśli o seksie...?!

- Ale ja nie jestem... nie jestem... - zaczerwienił się

Czy właśnie próbował mu powiedzieć, ze nie jest gejem...?

Mortez tak strasznie go onieśmielał.

- Masz w sobie potrzebę bycia zdominowanym, George. Jeżeli odejdziesz z Centrum, spotkasz się z agresją, z którą sobie nie poradzisz... Normalny świat rozumie to tylko w kontekście poniżania i seksu, Młody, a ja rozumiem to inaczej - zbliżył się o krok.

George natychmiast opuścił spojrzenie. Dłoń Morteza dotknęła jego twarzy.

- Twoje ciało na mnie reaguje... ale nie w kontekście seksualnym - powiedział - Twoje ciało wie, że pragniesz uległości i wie, że ja jestem dominujący. Chcesz mi się podporządkować, George. W świecie będziesz potrzebował ochrony. Zaczną pojawiać się mężczyźni, którzy będą chcieli cię skrzywdzić...ale ty też będziesz ich potrzebował. Będziesz ustępował przed siłą każdego mężczyzny, którego spotkasz... sklepikarza...szefa...sąsiada... Będziesz zdradzał uległość, która sprowokuje ich do większej dominacji. Nie znajdziesz tam spokoju. Nie dasz sobie rady sam.

- Skąd wiesz...? - zapytał George drżącym głosem

Mortez westchnął.

- Posłuchaj... źle zrobiłeś, że wykorzystałeś moją nieobecność aby próbować odejść z Centrum - rzekł - Ale jestem tu... Wszystko możemy naprawić. Wystarczy, że podpiszesz nowy kontrakt.

ŁowcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz