Czekał na Pana z pewnym podekscytowaniem.
Mortez przed siódmą został wywołany do Saloniku, a potem wrócił tylko na chwilę aby wziąć kurtkę i powiedzieć, że wróci koło trzynastej, na obiad. Z jakiegoś powodu George'owi wydawało się, że to oznacza, że zjedzą razem.
Tym bardziej był zatem zaskoczony gdy Pan wrócił i zamiast słów powitania, zlustrował George'a od stóp do głów i rzekł:
- Przygotuj się. Sir Havrick życzy sobie odbyć z nami sesję nadzorowaną nim wyjedzie - i jak gdyby nigdy nic zasiadł do obiadu. Sięgnął po sztućce. - Dlatego ty na razie nie będziesz jadł - oznajmił sucho.
George poczuł się zakłopotany.
Sesja...?
Poczuł falę lęku. "Sesja" zawsze oznaczała ból, zwłaszcza taka, przed którą miał nic nie jeść.
Nieświadomie zaczął miętosić prawą ręką palce lewej dłoni.
- Zrób mi herbaty - polecił Mortez - Zmarzłem na dworze.
Faktycznie końcówki jego uszu były nieco czerwone.
George poszedł do kuchni. Nastawił czajnik.
- Rozumiem, ze to, że masz się umyć jest oczywiste? - spytał jeszcze Pan
- Tak, sir - rzekł zduszonym głosem.
Nagle stał się bardzo przygnębiony. O dziwo nie czuł złości, ale jakąś dziwną rezygnację. Stał w kuchni kilka minut, czekając aż czajnik się zagotuje. Potem zrobił herbatę i zaniósł ją Panu. Postawił ją przed nim i cofnął ręce. Mortez złapał go za nadgarstek.
- Nie chcę fochów! - wycedził
- Tak, sir - szybko powiedział George
- Sesja jest za dwadzieścia minut - rzekł jeszcze Mortez - Zdejmij bandaże, założę nowy opatrunek.
- Tak, sir - powiedział kolejny raz.
Przygotował świeżą koszulkę i bokserki. Poszedł do łazienki. Załatwił się na siedząco. Następnie odwinął bandaż. W jednym miejscu gaza przywarła do rany. Postanowił jej nie zdejmować. Wziął czysty ręcznik i położył go na pralce. Wszedł do pustej wanny i uklęknął.
Czemu... - pomyślał - Czemu...
Zachciało mu się płakać. Dzień był taki miły. Zjadł śniadanie. Po nim nieco posprzątał i posegregował ubrania. Pobawił się z Radżą. Poszedł na stołówkę po obiad dla Morteza i siebie. Czekał na jego powrót w nadziei, że spędzą chwilę razem. A teraz to...
Włączył wodę i namydlił tors.
Pewnie będzie bolało... Pewnie dostanę tak mocno, że będzie chciało mi się rzygać - pomyślał - Bo życie Servanta to tylko ból i nic więcej. Czemu Havrick chciał zrobić nadzorowaną sesję?
Obmył pachy i twarz. Uniósł nieco obrożę i umył skórę pod nią. Zazwyczaj tam zbierał się brud.
Namydlił genitalia i umył je dokładnie.
Może chcieli od niego czegoś więcej. Czegoś innego? Do czego dokładnie umyte jaja mogły być potrzebne.
Drzwi otworzyły się i Mortez wszedł do łazienki. Umył ręce i spojrzał na siebie w lustrze.
- Pokaż plecy - polecił stając przy wannie
George okręcił się w jego stronę. Wciąż siedział w kucki.
CZYTASZ
Łowca
General FictionDrugi Tom serii: Druga Droga. Pierwszy Tom znajdziesz tutaj: Srebrna Maska